Hej Dziewczyny!! Nie wiem czy to odpowiedni wątek ale nie wiecie czy jest jakiś dobry sposób na te wredne hormony?? Mam już dość płakania z byle powodu i w najdziwniejszych miejscach (najczęściej w pracy). Wczoraj mała sprzeczka z moim facetem urosła do rozmiarów tornada przez co oczywiście pół nocy płakałam jakby mi kanarek zdechł:-( Na każde wspomnienie tej beznadziejnej kłótni od razu pocą mi się oczy. Staram się kontrolować ale każda próba zahamowania płaczu rodzi tylko większe chęci do wyrzucenia całego tego bezsensownego gniewu z siebie Jak Wy sobie z tym radzicie??
Pozdrawiam Was serdecznie!!
Pozdrawiam Was serdecznie!!