reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcówki-codzienne rozmówki:))

Nie jesteś sama, ja też siedzę w domu praktycznie od początku ciąży:(
Jeśli chodzi o antybiotyk to pewnie lekarz wybrał tzw"mniejsze zło" widocznie jakbyś nie brała antybiotyku pewnie byłoby to z większą szkoda dla dzidziusia...

Niedługo ide na USG, 3majcie kciuki bardzo mocno.....

Trzymam kciuki!!!:-) Ja już nie mogę się doczekać swojego usg, ale to jeszcze jakieś 3 tygodnie...
 
reklama
To i ja wtrącę swoje 3 grosze mieszkaniowe.
Właśnie brak kasy, żeby się wyniesc na swoje to jest masakra. Dlatego ja mieszkam u rodziców i dlatego mój Ł. (jakby nie patrzeć stary facet) mieszka ze swoimi. Nie mam tu za bardzo miejsca, ale Dzidziolka jakoś wcisnę. I jeszcze przez jakiś czas będziemy z Ł. mieszkali osobno. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale nie chcę mieszkać u tesciów, a wiem że i jemu nie byłoby dobrze u mnie (zwlaszcza teraz, z chorobą mamy. Zresztą także przez tą chorobę nie mam na razie sumienia się od nich wyprowadzić). I dlatego, żeby uniknąć tych wszystkich spięć postawiliśmy na takie rozwiązanie. A to mieszkanie osobno, to przynajmniej bardziej spina nas do tego, żeby coś robić i jak najszybciej pójść na swoje.

wydaje mis ie ze teraz kiedy jestes czarnuszka w ciazy on powinien bardziej zastanawiac sie nad tym co dla ciebie jest dobre... ja proponuje spokojnie porozmawiac jednak nie zamienialabym sie w kogos kim nie jestem tzn w jego mamusie... znajac mnie jesli spokojna rozmowa by nie pomogla pewnie bym sie zbuntowala i pojechala z dzieckiem do swoich rodzicow na jakis czas zeby moj maz sobie wszystko przemyslal i zeby przejrzal na oczy.... ja mialam tak np teraz od jakiegos czasu z pieniedzmi moj m jest strasznie rozrzutny dwa razy wieksza wyplate ma ode mnie zaplacimy rachunki i wszystko a 2 tygodnie przed wyplata musimy kase pozyczac bo juz nie bylo... mi po zaplaceniu rachunkow zostaje nieco mniej niz pol wyplaty a mojemu m o wiele wiele wiecej wszystkie rachunki na pol placimi oczywiscie nie ma podzialu majatku bo kase mamy w spolna ale na osobnych kontach no i tak on papieroski codziennie whyski za 100 zl bo ma ochote i piwko jak ma ochote i buty i koszulki.... i po 3 miesiacach nie wytrzymalam i mu powiedzialam z jesli znow bedziemy musieli pozyczac kase ja sie pakuje i jade do domu az wszystkiego nie przemysli... bo jestesmy w ciazy dojda nidlugo alimenty i jak dzidzia sie urodzi to w ogole kasy miec nie bedziemy no i zobaczymy jak narazie jest z pieniedzmi lepiej ale sie okaze z kazzdym miesiacem... zal mi byloo mu tak powiedziec ze wyjade ale nie widzialam innego wyjscia juz z tej sytuacji.... choc plakac mi sie chcialo ... wiem ze to inna sytuacja lae ja jednak jak spokojna rozmowa nie pomaga to wole bardziej radykalne kroki podjac ... tobie zycze zebys na spokojnie sie dogada:tak:la

A żeby uniknąć takich sytuacji jak te o których piszesz wymyśliłam dla mnie i Ł. takie wyjście: my też mamy osobne konta w banku, do tego mamy trzecie, z którego korzystamy wspólnie, ale jest to konto własnie na różne opłaty i wydatki domowe. Każde z nas po wypłacie przelewa tam swoje pieniążki, ale nie w taki sposób, że na przykład mamy rachunek i dzielimy się nim na pół, bo każde z nas inaczej zarabia. Tylk dajemy równy procentowy udział ze swojej wypłaty. Przykładowo po 50%. W ten sposób mamy kaskę na opłaty i każde z nas ma po połowie swojej wypłaty. Może to nie jest idealne rozwiązanie, ale najlepsze jakie do tej pory znaleźliśmy. U nas się sprawdza i pozwala uniknąć bezsensownych kłótni :tak:
 
Właśnie zauważyłam, że na ustach wychodzi mi opryszczka :szok: MASAKRA:crazy:
ja niestety zmagam się z opryszczką pól swojego życia
w ciąży też raz mnie naszła, zawsze wyłazi jak mi mocno spada odporność organizmu :zawstydzona/y:
ja nie polecam takich lekarstw do smarowania bo to tylko powierzchowne i mało daje, u mnie najlepiej się sprawdza duża dawka wit C, kupuję taką wit c 1000 (super dawka) lub Cetebe (tam jest 500), które ma dłuży czas uwalniania składników, biorę kilka takich mega tabletek dziennie (2 x dziennie wit C 1000 lub 3 x dziennie Cetebe) i po 2-3 dniach mam spokój i opryszczka znika :tak:
wit C nie da się przedawkować, bo jest wydalana z moczem
chociaż w ciąży brałam jej nieco mniej, bo się bałam zbyt dużych dawek (brałam 2 razy dziennie Cetebe bo tak zalecają nawet dla kobiet w ciąży)
 
U nas też z pieniędzmi krucho, więc także osobno mieszkamy :-(
Ja z rodzicami, a on z mamą i w sumie widzimy się tylko w weekendy niestety
 
mag349 dobry pomysł z tymi kontami:tak:

ja od 2 godzin ryczę, bo moja kochana świnka morska jest chora
czekam na wieści z lecznicy, bo ją mają operować
masakra, że człowiek tak się przywiązuje nawet do małego futrzaka:-:)-:)-(
 
A ja po myszoskoczkach- otruły się sianem kupionym w sklepie i po kolei zdychały, 3 dorosłe i kilka młodych eh, co najgorsze musiałam osobiscie kopać dołki w ogródku bo nikogo w domu wtedy nie było:-(

My z M mamy jedno wspólne konto. Oboje jesteśmy oszczędni i każdy wydatek wspólnie ustalamy. Zazwyczaj jeden pyta drugiego czy może sobie coś kupić, fajnie;-). Ale wiadomo że nie wszyscy są tacy jak my:-D i wtedy trzeba podjąć działania:happy:
 
To i ja coś napiszę:-)
My z M mamy swoje mieszkanko. Dostaliśmy kawalereczkę w kamienicy od dziadków M jako prezent ślubny:tak:Dzidkowie mieszkaja zaraz za scianą w drugim, większym bo 2 pokojowym mieszkanku:tak: My nie mamy wanny ani prysznica bo łazieneczka maluscieńka. Ale dajemy sobie radę:tak: Kuchni jako takiej też nie mamy. Mamy aneks kuchenny w pokoiku. Ale zanim się tutaj wprowadziliśmy to mieszkaliśmy oddzielnie. Jestesmy z różnych miast oddalonych od siebie 35km. Pracowaliśmy w jednym zakładzie pracy (moja mama załatwila nam tą pracę bysmy mogli zarobic sobie na wesele i studia). kazde z nas do zakladu pracy miało ponad 10km. Po weselu zamieszkałam z tesciami i M. Zanim wyremontowaliśmy nasza kawalereczkę minęło trochę czasu.. ale ja nie narzekam:-) Mam świetnych teściów:tak:A do rodzinki w sumie tez nie daleko bo co to jest te 35 km;-):-) No ale wiadomo, że brakuje znajomych i kolezanek.. mam tu znajomych mojego M, ktorych bardzo polubilam i z wzajemnością ale wiecie, pracują, ucza się.. a ja siedze sama w domu..
Nawet jedną naszą już wspólną dobrą przyjaciółkę poprosiliśmy o to by została chrzesną naszego dzidziolka:tak::-)Ja nie mam siostry w rodzinie tylko dwóch braci i moj M tez sióstr nie ma tylko brata;-)
 
mag z tymi kontami to fajny pomysl ale u mnie pewnie by sie to nie sprawdzilo... za to jakk wczesniej mieszkalam z bylym chlopakiem to mielismy jedno wspolne konto i super bylo ja nosilam karte bo jemu nie byla potrzebna dawalam mu tylko kase albo sam sobie wyciagal jak chcial i juz. i byl bardzo oszczedny wiec mimo to ze mial mnniejsza wyplate niz moj maz teraz to zzawsze co miesiac odkladalismy te 200 czy 300 zl i zawsze bylo na czarna godzine to byly pluse ale wiem ze teraz nie da rady jdngo konta zrobic i nawet tego nie proponuje. ale mysle o koncie jakims oszczednosciowym zeby zaraz po wyplacie chociaz po 100 zl odkladac tam i zeby sie zbieralo ale zobaczymy co z tego wyjdzie. niech nam tylko w tym miesiacu kasy nie zabraknie jak pisalam wyzej w poscie innym bo i wyjade i w nerwach znow bede no ale narazie jak na dzisiaj tragicznie nie jest i mysle ze damy rade a w nastepny miesiac od razu sie rzuci kase na konto do oszczedzania i nie bedzie wybierania z nigo i tyle...
 
reklama
Witam i tez moge dolaczyc do tych co oddaleni od rodziny,nawet bardzo.

Czarnuszka rozumiem cie.Moze twoj maz mysli tak jak moj i jego rodzice.
Ja od przyjazdu tu do Stanow ciagle nazekam ze nie lubie tu mieszkac,brak znajomych,rodziny.
Rodzina M jest do nas malo rodzinnie nastawiona.Tesciowie maja 3 synow(moj najstarszy) ale mam wrazenie czasem ze moj to jest adoptowany bo wogole coby nie zrobil to zle.Tesciowa przez 3 lata jakby umyla od nas rece.Zero wsparcia pomocy.Niestety ta pomoc na poczatku w obcym kraju przy 2 dzieci byla bardzo potrzebna.Majatek wydawalismy na mieszkania i przedszkola.

Wspomnialam ze ciagle nazekalam ze wracam i wogole.I kiedys szwagierka powiedziala mi przez przypadedk ze oni jjuz sie przyzwyczaili do tego.
Wiec sie wkurzylam i rzeczywiscie zatrezerwowalam bilety.I sie przestraszyli.Bo oni mysleli ze ja nie postawie na swoim.Troszke sie zmienilo.Tesciowa zaczela mi pomagac przy dzieciach,ja spokojnie moglam pracowac.Choc dalej niebylo slodko.Mieszkamy 5 minut od siebie a na obiad do tesciowej tylko od wielkiego swieta.Moje dzieci jeszcze nigdy nie spaly u babci i czesto placza czemu one nie moga spac jak ich znajomi spia.Moje dzieci nigdy nie czuly sie kochane przez dziadkow(meza rodzicow).Wiecznie wszystko trzymaja przed nami w tajemnicy,a ja dowiaduje sie od ludzi.
Od kiedy zaszlam w ciaze(zawsze mowilam ze jak zajde w ciaze to wracam do Polski) moi tesciowie i szwagrowie zrobili sie strasznie kochajacy.Boja sie wspomniec Polske bo boja sie ze dotrzymam slowa.Zrobilabym to bo wiem ze maz szybko by za mna do Polski wrocil,bo nie wytrzymalby bez maluchow i mnie.
Tylko w moim miasteczku straszne bezrobocie i szczerze to narazie tylko rozsadek mnie tu trzyma.

A wiec teraz Czarnuszka mysle ze powinnas zrobic tak jak ja.Pokazac mezowi ze ty nie mowisz tylko i ze poradzisz sobie sama.Mezom wydaje sie czesto ze jestesmy bezbronne i zalezne od nich.I ze tylko straszymy.
Napewno bedziesz miala wsparcie w rodzicach.
Wiem ze to stawianie sprawy na ostrzu noza,ale nie mozesz pozwolic zeby mama byla wazniejsza od dobra twojego i dzieci.Z tego co piszesz on jest wygodny.Nie chce zmienic swojego kawalerskiego zycia.Chce miec wszystko.Musi zrozumiec ze ty tez masz potrzeby,a ten swiat co on ci zapewnia nie jest twoim swiatem i ze nie jestes tu szczesliwa.
Mezczyzni vczesto nie doceniaja tego co maja dopuki nie straca.
 
Do góry