reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcówki-codzienne rozmówki:))

No własnie...mam ogromnego dola z powodu naszego mieszkania bo moj M nie rozumie ze nie mam ochoty mieszkac z jego wredna rodzinka :eek::eek: nie mam dostepu do kuchni tzn jak maly nie spi....tesciowa o porzadek nie dba chcialabym mieszkac sama ale moj M nie chce o tym slyszec jemu jest dobrze u mamusi....tylko nie liczy sie z tym ze ja mimo mieszkajac tu juz 3 lata czuje sie strasznie obco :-:)-:)-( komputera u siebie nie mam jest na dole w pokoju M brata wiec nie moge zawsze do Was pisac :(( trzy kanały w TV i na dodatek wies.... cale zycie mmialam kontakt z ludzm i a teraz musze siedziec w domu i sie nudzic....bo jemu takie zycie odpowiada bo on ma kolegow rodzine i chodzi do pracy...nawet na spacery nie chce mi sie wychodzic...juz myslalam o tym aby isc do jakiegos psychologa tylko zas ten problem ze nie mam z kim dziecka zostawic :(( Tak bardzo bym chciała byc aktywna mama ale przez mojego M jestem nerwowa smutna i płaczliwa i to nie tylko w ciazy :(( od rana do nocy jestem sama z koszmarnymi tesciami w koszmarnym domu :-:)-:)-(
ufff musialam komus to napisac :(( bo jedyne co mnie cieszy to moje szkraby
strasznie Ci współczuje, bo rzeczywiście nie masz fajnej perspektywy :-(
musisz sama o siebie powalczyć, bo nikt inny za Ciebie tego nie zrobi
nie chodzi mi o jakąś rewolucję, czy rodzinne kłótnie ale o takie codzienne walczenie o własne granice, potrzeby itp.
Ja sama się zbyt słaba czujesz, to może rzeczywiście wybierz się na jakąś terapię do psychologa, to daje wsparcie i siły, by dbać o siebie i umiejętnie radzić z otoczeniem, które powinno Cię szanować :tak:

polecam, sama pracowałam jako terapeutka i sama też osobiście z terapii korzystałam :tak:
więc wiem, że to bardzo pomocne :tak:
szczególnie, jak nie ma się wsparcia wokół siebie
 
reklama
No własnie...mam ogromnego dola z powodu naszego mieszkania bo moj M nie rozumie ze nie mam ochoty mieszkac z jego wredna rodzinka :eek::eek: nie mam dostepu do kuchni tzn jak maly nie spi....tesciowa o porzadek nie dba chcialabym mieszkac sama ale moj M nie chce o tym slyszec jemu jest dobrze u mamusi....tylko nie liczy sie z tym ze ja mimo mieszkajac tu juz 3 lata czuje sie strasznie obco :-:)-:)-( komputera u siebie nie mam jest na dole w pokoju M brata wiec nie moge zawsze do Was pisac :(( trzy kanały w TV i na dodatek wies.... cale zycie mmialam kontakt z ludzm i a teraz musze siedziec w domu i sie nudzic....bo jemu takie zycie odpowiada bo on ma kolegow rodzine i chodzi do pracy...nawet na spacery nie chce mi sie wychodzic...juz myslalam o tym aby isc do jakiegos psychologa tylko zas ten problem ze nie mam z kim dziecka zostawic :(( Tak bardzo bym chciała byc aktywna mama ale przez mojego M jestem nerwowa smutna i płaczliwa i to nie tylko w ciazy :(( od rana do nocy jestem sama z koszmarnymi tesciami w koszmarnym domu :-:)-:)-(
ufff musialam komus to napisac :(( bo jedyne co mnie cieszy to moje szkraby
Współczuję...sytuacja nie fajna...a chłopu trzeba nakopać aby zrozumiał!
 
patrzę, że dzisiaj nastrój na smutki :eek:
ja też nie mam wokół siebie przyjaciół i rodziny
mamy takie jakieś życie, że się przeprowadzamy na duże odległości (ale na szczęście w PL)
i rodzinę mam na Podlasiu (mój Darek w Małopolsce), przyjaciół we Wrocławiu (mieszkałam tam 8 lat)
a teraz jestem na Pomorzu, gdzie nie mam zbyt wielu relacji

ale już byłam w podobnych sytuacjach i nauczyłam się jakoś z tym radzić
choć nie jest łatwo :sorry: a telefon to nie to samo co pogaduchy z przyjaciółką przy kawie eh...
nauczyłam się nie szukać idealnych przyjaciółek, tylko czerpać ze wszystkich ludzi wokół mnie ile dam rady (czasami odrobinkę) i na różne sposoby, np. pogadać z miłą sąsiadką przy kawie, choć wiem, że jakąś moją dozgonną przyjaciółką nie będzie (dużo nas różni, nie tylko wiek), ale fajnie nam się gada i to już cenię,
czy jestem otwarta na nowe znajomości bo od różnych osób różne rzeczy w relacjach mogę dostać,
już nie oczekuję, że od jednej osoby dostanę wszystko, co bym chciała i to mi pomaga... brzmi to jak zabawa w puzzle ale coś w tym jest :eek:


dlatego takie forum, jak te mi pomaga :tak:
no i siedzę często też na fecebook'u by śledzić co tam u znajomych po całej Polsce (i nie tylko) się dzieje, na szczęście jest ten internet :-)
 
ja to nawet o sasiadkach z bloku moge pomarzyc same dziadki w okol mnie.. moj m tez nie rozumie jak on pracuje a ja siedze sobie w domu i nie mam co ze soba zrobic... on ma znajomych w pracy i codziennie sobie z kims porozmawia posmieje sie pozartuje a ja siedze w domu i doly lapie... czarnuszka ja bym sie jakos zbuntowala nakreslila sytuacje z nie dogadujesz sie z jego rodzicami jakos super i ze nie czujesz sie swobodnie w tym domu i ze chcesz sie przeniesc do miasta chocby najblizszego. wytlumacz mu ze masz swoje potrzeby i ze on ma tutaj wszystko a tobie wiele brakuje... no i niech w koncu dorosnie i nauczy sie zyc bez mamusi mysle ze ten argument z leksza moze go przekonac ja to bym mu powtarzala w kolko ze jest maminsynkiem jakbym tak bardzo chciala sie wyniesc z domu tesciow.... ja sobie nie wyobrazam zebym z tesciowa mieszkala ktora nawet na slubie nie byla z reszta opowiadalam co ta inna dziewczyna zrobila ze mnie w oczach jego mamy ehh nie wazne.... jeszcze jak mialam miec blizniaki to m chcial mame przywiezc do nas na miesiac czy dluzej zeby mi pomagala to go wysmialam i powiedzialam ze absolutnie sie na to nie zgadzam z reszta ja mam tylko 2 pokoje jeden dla nas drugi dla dzidzia bedzie.... ja w zyciu nie chce swojej tesciowej nawet poznac za to jak mnie potraktowala kiedys jak zadzwonilam do niej przed slubem zeby ja zaprosic .. szkoda gadac... szkoda ze wszystkie nie jestesmy z jednego miasta wtedy moglybysmys ie spotkac na kawke i pogawedzic :tak:
 
Widzę, że nie jestem sama. Co prawda w Poznaniu mieszkam już 7 lat ale zostałam tu po studiach. Wszyscy znajpmi moi byli ze studiów i od 2 lat jestem tu sama. Nikt o mnie nie pamięta nawet najlepsze koleżanki. Sama sama sama. Mąż w pracy a ja w domu. Chociaż żeby było z kim wyjśćna jakąś kawę i ciacho. Babeczki w piaskownicy tylko odzieciach rozmawiają... Ja kocham swoją córkę ale ile można słuchac o dzieciakach?? Dlatego zaglądam tu na forum i tak mi trochę lepiej jak czytam i piszę. Pozdrawiam.
 
zastanawiam sie czy na joge dla ciezarnych sie zapisac moze poznam jakies kolezanki tam i bede miala moze z kim wychodzic na kawe i ciacho... ale sama nie wiem czy mi sie to szybko nie znudzi z reszta z tymi moimi kropkami to sie gdziekolwiek wstydze wychodzic ...
 
Czarnuszka- Współczuję:-(. Takie ciągłe kłótnie pewnie coraz bardziej was od siebie oddalają. A próbowałaś innej taktyki. Może często opowiadaj mu na spokojnie o swoich marzeniach, o tym jak cudownie by było mieć własne mieszkanko, bylibyście tylko dla siebie i to dawałoby wam wiele szczęścia:tak:itd. Skoro twój mąż jest za mamusią to może warto się w nią wcielić;-). Napewno mamusia nie ma do niego pretensji. Może on boi się, że mimo spełnienia twojego marzenia wasze relacje się nie zmienią. Nie mnie jest to oceniać, ale ratuj ten związek. Zrób to dla swoich dzieci. One taty będą w przyszłości bardzo potrzebowały:happy:.
 
reklama
wydaje mis ie ze teraz kiedy jestes czarnuszka w ciazy on powinien bardziej zastanawiac sie nad tym co dla ciebie jest dobre... ja proponuje spokojnie porozmawiac jednak nie zamienialabym sie w kogos kim nie jestem tzn w jego mamusie... znajac mnie jesli spokojna rozmowa by nie pomogla pewnie bym sie zbuntowala i pojechala z dzieckiem do swoich rodzicow na jakis czas zeby moj maz sobie wszystko przemyslal i zeby przejrzal na oczy.... ja mialam tak np teraz od jakiegos czasu z pieniedzmi moj m jest strasznie rozrzutny dwa razy wieksza wyplate ma ode mnie zaplacimy rachunki i wszystko a 2 tygodnie przed wyplata musimy kase pozyczac bo juz nie bylo... mi po zaplaceniu rachunkow zostaje nieco mniej niz pol wyplaty a mojemu m o wiele wiele wiecej wszystkie rachunki na pol placimi oczywiscie nie ma podzialu majatku bo kase mamy w spolna ale na osobnych kontach no i tak on papieroski codziennie whyski za 100 zl bo ma ochote i piwko jak ma ochote i buty i koszulki.... i po 3 miesiacach nie wytrzymalam i mu powiedzialam z jesli znow bedziemy musieli pozyczac kase ja sie pakuje i jade do domu az wszystkiego nie przemysli... bo jestesmy w ciazy dojda nidlugo alimenty i jak dzidzia sie urodzi to w ogole kasy miec nie bedziemy no i zobaczymy jak narazie jest z pieniedzmi lepiej ale sie okaze z kazzdym miesiacem... zal mi byloo mu tak powiedziec ze wyjade ale nie widzialam innego wyjscia juz z tej sytuacji.... choc plakac mi sie chcialo ... wiem ze to inna sytuacja lae ja jednak jak spokojna rozmowa nie pomaga to wole bardziej radykalne kroki podjac ... tobie zycze zebys na spokojnie sie dogada:tak:la
 
Do góry