reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Marcówki-codzienne rozmówki:))

]


Ok, ok. W ferworze wściekości po przeczytanmiu posta czarnuszki zagalopowałam się z tym generalizowaniem:-) Ale zła byłam okrutnie:wściekła/y:

Masz rację, nie ma co czekać. My czekaliśmy z własnej wygody a teraz bedzie różnica 4,5 roku. I tez szkoda mi Julki, bo w zasadzie sama ciagle sie bawi (pomijając przedszkole). W rodzinie nie ma dzieci i taka dorosła już jest. Myślałam ze u mojego rodzenstwa coś sie pojawi a tu nici:-(Więc sami musielismy sie postarać w końcu o rodzeństwo dla małej.

Ja za to nie wykluczam jeszcze trzeciego dziecka, jesli byłaby to dziewczynka. Wiem jak dobrze mieć siostrę ( sama mam dwie) i Jula też mówi ze chce jeszcze siostrzyczkę. Poczekamy, zobaczymy...:-)

ja rowniez chcialabym miec 3. Ale zobaczymy, czy bedziemy w stanie utrzymac troje dzieci. Przede wszystkim warunkiem jest mieszkanie. Jezeli bedziemy warunki mieszkaniowe, Karol stała pensje to bedziemy sie zastanawiac :-)


Ewcia tez mam ochote na zupe.. ale oczywiscie jak sama sobie nie ugotuje to nikt sie za to nie wezmie.
A nie wiem czy chce mi sie gotowac tylko dla mnie.
 
reklama
Dziękuję z całego serca za wasze wsparcie. Dziękuję za modlitwę. Ja wciąż proszę o pokorę. Proszę o wytrwałość, jeszcze trochę.
"Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono" - nie sądziłam, że tyle wytrzymam.
Ale nie wiem jak to dalej będzie? Zastanawiam się, ile ze Stasiem wytrzymamy, bo szew niby jest, ale szyjka ma tylko 8mm i lekarze zabronili chodzić i siedzieć. Myślę o Jasiu...ponoć może być we mnie bez negatywnego wpływu do kilku, 6-8 tygodni, znalazłam źródła, że i dłużej.
Nie mam sił.
Leżę non-stop, tylko siusiu i do łózka. Zresztą szybko łapię zadyszkę w tej łazience, więc padam na łóżko. Tak samo było w szpitalu, Wawie i w Gdańsku.
Biorę dużo leków. Z powodu obumierania Jasia we mnie, mam zakrzepicę. Mąż daje mi zastrzyki. Masuje mi nogi, żeby do zastojów nie doszło.
Teraz jest moim pielęgniarzem, zaczynając od higieny, której sama nie daje rady wykonać, pilnowania podawania leków przez karmienie, bo czasem fenoterol powoduje za duże drżenie rąk i nie zjem sama. W szpitalu też karmił. Złote serce.
Teraz fenoterol dostaję już w tabletkach, a nie dożylnie, co ogromnie cieszy - ręce od wenflonów odpoczną.
Mój mąż jest lekiem na to zło wokoło. Bez niego to traci sens.
 
Dziękuję z całego serca za wasze wsparcie. Dziękuję za modlitwę. Ja wciąż proszę o pokorę. Proszę o wytrwałość, jeszcze trochę.
"Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono" - nie sądziłam, że tyle wytrzymam.
Ale nie wiem jak to dalej będzie? Zastanawiam się, ile ze Stasiem wytrzymamy, bo szew niby jest, ale szyjka ma tylko 8mm i lekarze zabronili chodzić i siedzieć. Myślę o Jasiu...ponoć może być we mnie bez negatywnego wpływu do kilku, 6-8 tygodni, znalazłam źródła, że i dłużej.
Nie mam sił.
Leżę non-stop, tylko siusiu i do łózka. Zresztą szybko łapię zadyszkę w tej łazience, więc padam na łóżko. Tak samo było w szpitalu, Wawie i w Gdańsku.
Biorę dużo leków. Z powodu obumierania Jasia we mnie, mam zakrzepicę. Mąż daje mi zastrzyki. Masuje mi nogi, żeby do zastojów nie doszło.
Teraz jest moim pielęgniarzem, zaczynając od higieny, której sama nie daje rady wykonać, pilnowania podawania leków przez karmienie, bo czasem fenoterol powoduje za duże drżenie rąk i nie zjem sama. W szpitalu też karmił. Złote serce.
Teraz fenoterol dostaję już w tabletkach, a nie dożylnie, co ogromnie cieszy - ręce od wenflonów odpoczną.
Mój mąż jest lekiem na to zło wokoło. Bez niego to traci sens.

dobrze, ze masz obok osobę, na ktora zawsze mozesz liczyc.
nawet nie wyobrazam sobie co mozecie teraz czuc.
straszne...
 
maborka- jak dobrze, że masz takiego wspaniałego męża przy sobie, nie ma to jak wsparcie i pomoc.
jest mi okropnie przykro i wiem, że żadne słowa nie ukoją Waszego bólu i niepewności...
trzymam kciuki za Ciebie i synka i wierzę, że będzie dobrze!! musi być!!
 
maborka- każdy dzień dla takiego maleństwa to dużo, więc walcz jak najdłużej, a na pewno zostanie Ci to wynagrodzone:tak::tak::tak:
kciuki cały czas mam zaciśnięte
 
Tak, niby każdy dzień dla takiego Maleństwa to dużo, ale w takiej sytuacji to chyba tez zagrożenie. Nie tylko dla Małego, ale też dla Maborki!
Jak się czyta o takich sytiacjach to aż się nóż w kieszeni otwiera! Weź tu zaufaj służbie zdrowia. Najgorsze jest to, ze oni coś robią dopiero jak już dojdzie do nieszczęścia zamiast zapobiegać! Przykre!

Maborka - masz fantastycznego męża. Tak naprawdę dopiero w takich sytiacjach sie o tym przekonujemy! Trzymaj się Kochana! Bardzo mocna trzymam za Was kciuki!!!
 
maborka - świetnie, ze mąż jest obok i tak cie wspiera

nie potrafię sobie wyobrazić, jak bardzo Ci ciężko
wiem, że to tylko słowa, ale bądź dzielna
 
reklama
Witam wszystkie przyszłe Mamusie,jestem nowa na tym forum ale mimo tego mam nadzieję że bede mogła liczyć na wsparcie i chętnie także będe służyć radą w miarę możliwości.Pozdrawiam cieplutko:)
 
Do góry