Dziewczyny, witam z powrotem.
Dzięki za odpowiedzi na temat farbowania i dentysty. Dentysty sobie nie odpuszczę, bo wypadła mi plomba i boli ząbek jak ..., a farbowaniem zaczekam jak
Asze, chociaż po porodzie nie znajdę pewnie zbyt dużo czasu dla siebie...
Weronikaa, ale Cię przetrzymali na tym oddziale... za to jesteś już trochę obeznana ze środowiskiem i porodem... na razie nie swoim...
Mamma, a taka fajna data dla Twojej niuni się szykowała...
Sabincia, ale mały (pewnie głośny, a na pewno skuteczny) budzik z Nikosia...
MrF, kochana a po co masz męża? Żeby go trochę wykorzystać w dobrym celu, póki jeszcze chce...
PrzyszłaMamusiu, dzieki Tobie wiem co robić, żeby szybciej schudnąć po porodzie. A będę miała z czego...
Widzę, że i
Nulcia ma za sobą doświadczenie na oddziale przedporodowym... co się dzieje????
Dusiu, nie nadrabiaj zaległości tylko wchodź na forum i pisz co tam u Ciebie i Michałka... ja sama mam z tym problemy, a nie było mnie tylko 10 godzin...
Witajcie
Mróweczko z Kondzikiem w domku... i na forum... i nie bądź taka zazdrosna o Melcię, jeszcze jej się braciszek znudzi...
Kochane, ale miałam dzisiaj ciężki dzień... taki, że tylko usnąć w pracy razem z dziećmi, którym się szybko nudzi, to jeszcze jak kończyłam pracę, to zepsuło mi się autko... Po prostu stanęło na środku drogi jak tylko chciałam wyjechać ze szkoły... zatarasowałam całą drogę, a za mną jechała dyrka, wyszła mi z z pomocą, mówiąc, że "Zaraz chyba jej zacznę rodzić i zaczęłyśmy próbować go odpalić z po pychu, oczywiście jeszcze z 2 mężczyznami i jedną babcią... i dooopa wołowa... telefon zostawiłam w domu, więc musiałam wrócić do szkoły i skorzystać z sekretariatu... przyjechał mąż i na linkę mnie... Jeszcze zaskoczony, że nie próbuję go odpalić... potem okazało się, że palio sie już kontrolka gazu, czyli nawet nie wiem, że trzeba zatankować (zdaniem mojego A)... ale wiedziałam,że jeszcze jakieś kilkanaście km zrobię... potem okazało się, że dawno nie zaglądałam pod maskę
i nie miałam już prawie wody... parownik by mi zamarzł i tyle by było... Poza tym omówiłam się z koleżanką, której nie widziałam 7 lat i bałam się, że się spóźnię (a nie miałam komórki...) Na szczęście go nie odwołałam i sobie trochę pogadałyśmy, co mi baaaardzo pomogło i mogłam się z Wami podzielić swoimi żalami...
Ale się rozpisałam...