hej hej!! troszkę mnie nie było, bo do tej pory zawsze zaglądałam tutaj w pracy, a teraz mam taką bieganinę, że nie siadam przy komputerze... ale już niedługo:-):-) no a wieczorem.. tak jak
Kindzia padam i tyle...
cieszę się, że grono marcówek rośnie i ma się dobrze:-):-) podczytuję, że powoli ustępują dolegliwości.. u mnie zresztą też... teraz pozostało już tylko standardowe zmęczenie, bo dużo się u mnie dzieje i nie mam czasu odsapnąć...
zresztą sama sobie to tempo narzucam... nie powiem co robiłam w weekend, bo sama się zachwyciłam swoją pomysłowościa, ale dodam tylko, że w sobotę przeszłam w 8 godzin 38 km...:-):-) w każdym razie w niedzielę mąż mi buty schował, bo stwierdził, że w japonkach to daleko nie polecę:-):-)
ninja widzę, że razem będziemy się w budowie domu dopingować:-):-) ja też już przebrnęłam przez większość papierów, a teraz do dzieła:-) chcemy jeszcze w tym roku zrobic ogrodzenie, a jak się uda to fundamenty, ale to zalezy od pogody...
a z witaminek to tak jak pisałam w poprzedniej ciąży brałam Falvit (i wyrósł mi chłop jak dąb), a teraz lekarz zalecił Feminatal N
i widzę, że temat sexu zawsze żywy:-):-) ja i chęci mam i pozwolenie też, cóż kiedy duch ochoczy, ale ciało slabe
zasypiam trzy sekundy po położeniu się do łóżka
ale mężunio też ma sporo na głowie, więc nie protestuje...
kawkę czasem podpijam do sniadania,bo nic mi po niej nie jest, a po herbacie mi nie dobrze.. tyle że moja kawa to zbożówka i w dodatku z połową kubka mleka... taką piłam też przed ciążą...
i gratuluję mamusiom, które rzuciły palenie!!:-):-):-)