skaba1
sierpień'05 marzec'08
- Dołączył(a)
- 6 Maj 2007
- Postów
- 3 528
hej hej! kobitki witam się już z domku.. poczytałam co u was (wybaczcie, ze nie dam rady odpisać) i juz wiem czemu ciągle miałyśmy z Marysią czkawkę
mój gin pojechał na tydzień na narty i jak poczułam, że skurcze są już dośc bolesne to postanowiłam iść do innego..no i ten mnie skierował do szpitala.. poleżałam, dostałm fenoterol i isoptin i skurcze ustąpiły od razu.. potem zrobili mi usg i zaczęli podejrzewać niedrożność układu pokarmowego u maluchnej.. w efekcie miałam usg robione 4 razy.. no i ktg codziennie, ale skurczy nie wykryto.. w sobotę wrócił mój gin i do mnie zadzwonil, powiedziałam mu co i jak no i tu szok, bo przyparował do mnie w niedzielę z rańca - choć wcale go o to nie prosiłam.. obejrzał moje badania, sam mnie zbadał, zrobił usg i zezłościł się na lekarzy, że mi takie głupoty opowiadają, bo gdyby mała miała niedrożność to konieczna byłaby operacja znacznie wcześniej, a skoro dotrwała do 35 tc to nie ma mowy o niedrożności.. oczywiście potwierdził rozwarcie, ale powiedział, że zwykłe poleżenie w domu i cordafen mogły sprawę załatwić... no i kazał mi obiecać, że zwolnię tempo życia i powiedział, żebym sie wypisała.. przeleżalam jeszcze poniedziałek, bo niby mieli mi zrobić badania i wypuścić, a tu okazało sie dzisiaj, że o tym zapomnieli, ale za to doczytali się (dzisiaj, choć wyniki były już wcześniej), że na wymazie wyszły mi bakterie i mam brać antybiotyki.. a tu mój gin znowu wpadł i pyta, po co tu jesczze leżę.. zgłupiałam zupełnie.. poszedł do ordynatora i powiedział mu, ze wychodzę.. efekt taki, ze wyszłam - niby na wlasne życzenie (bo musza mieć czysto w papierach), a tak naprawdę to za ogólnym przyzwoleniem wszystkich..
ciekawe co u Skaby...
Ciekawe co tam u Skaby?
Ciekawe co u Skaby, nie mamy żadnych informacji:-(
dzieki dziewczyny za pamięć!! strasznie to miłe:-):-):-) ja też byłam myślami ciągle z wami i bardzo żałowałam, że nie wzięłam żadnego numeru telefonu... potem kombinowałam, żeby mi mąż wyciągnął z NK namiary na którąś z was. ale biedak mial za dużo na głowie (mieszkał z teściami.. dziadkowie szaleli z Bartekiem, a on gotował obiadki :-)i jeszcze obsługiwał postępy na budowie.. tak mi było żal tych moich chłopaków, że w końcu wypisałam się na własne zyczenie.. ale zaraz opisze wszystko szczegółowo..Własnie ciekawe co tam u Skaby-ona chyba nie zdążyła dostac naszych numerów tel.
mój gin pojechał na tydzień na narty i jak poczułam, że skurcze są już dośc bolesne to postanowiłam iść do innego..no i ten mnie skierował do szpitala.. poleżałam, dostałm fenoterol i isoptin i skurcze ustąpiły od razu.. potem zrobili mi usg i zaczęli podejrzewać niedrożność układu pokarmowego u maluchnej.. w efekcie miałam usg robione 4 razy.. no i ktg codziennie, ale skurczy nie wykryto.. w sobotę wrócił mój gin i do mnie zadzwonil, powiedziałam mu co i jak no i tu szok, bo przyparował do mnie w niedzielę z rańca - choć wcale go o to nie prosiłam.. obejrzał moje badania, sam mnie zbadał, zrobił usg i zezłościł się na lekarzy, że mi takie głupoty opowiadają, bo gdyby mała miała niedrożność to konieczna byłaby operacja znacznie wcześniej, a skoro dotrwała do 35 tc to nie ma mowy o niedrożności.. oczywiście potwierdził rozwarcie, ale powiedział, że zwykłe poleżenie w domu i cordafen mogły sprawę załatwić... no i kazał mi obiecać, że zwolnię tempo życia i powiedział, żebym sie wypisała.. przeleżalam jeszcze poniedziałek, bo niby mieli mi zrobić badania i wypuścić, a tu okazało sie dzisiaj, że o tym zapomnieli, ale za to doczytali się (dzisiaj, choć wyniki były już wcześniej), że na wymazie wyszły mi bakterie i mam brać antybiotyki.. a tu mój gin znowu wpadł i pyta, po co tu jesczze leżę.. zgłupiałam zupełnie.. poszedł do ordynatora i powiedział mu, ze wychodzę.. efekt taki, ze wyszłam - niby na wlasne życzenie (bo musza mieć czysto w papierach), a tak naprawdę to za ogólnym przyzwoleniem wszystkich..