my jesteśmy po in vitro wiec jakby niespodzianki takiej 100% to nie było ( w takim sensie jak niektóre pary mają, że po prostu się kochają bez zabezpieczenia i tyle
) ale że ja oczywiście mega niecierpliwa to po cichaczu kupiłam zestaw 5 testów- sikaczy i od 5dpt robiłam dzien w dzień. W poniedziałek miałam oficjalnie zrobić test z krwi (takie zalecenie na wypisie) ale złożyło się tak ze w weekend przed mój partner robił patent żeglarski i nie było go od rana w domu. Takze ja po cichu w sobotę poleciałam na 1sza betę (która pierwszy raz w życiu byla pozytywna),i w niedziele naszykowalam wieczorem niespodzianke: W sypialni posadziłam "Rudego" (nasza małpa- maskotka, to odrębna i dluga historia wiec nie będę się rozwodzic skąd się wziął Rudy w naszym zyciu
) I ułożyłam po kolei taka jakby "dróżkę" ze wszystkich strzykawek których używałam do stymulacji itd, pozniej po kolei testy z dwiema kreskami z każdego dnia I na koniec całość przykryłam wydrukowanym wynikiem B-HCG (tak żeby wyglądało jakby Rudy trzymał jakiś dyplom czy coś). Jak stary wrocil z żagli (i wiedziałam już że zdał egzaminy) to powiedziałam, że w nagrodę za piekne wyniki Rudy ma dla niego laurkę
on jak wszedł do sypialni to chyba myslal że mu jakis voucher kupiłam,
bo tak mu się oczy zaświeciły
a pozniej jak odsłonił niespodziankę to stał jak wryty w ziemie i patrzył na tą niespodziankę bez słowa chyba przez minute. I pozniej zapytal z dupy- ale co to? Zaczal oglądać testy i mowi" ale że co, że się nie udało?"... Ja mówię do niego- przeczytaj co tam jest napisane (specjalnie na kolorowo pozaznaczałem wynik + przedziały dla poszczególnych tygodni ciazy), a on a to " ale ja z tego nic nie rozumiem"...
Myslalam ze padnę. Powiedziałam "Gamoniu, na testach masz dwie kreski i tu też jest wydruk z badania z krwi pozytywny- udało się!" A on na to.... Ale przecież badanie masz jutro...
A później nagle biedaczyna zaskoczył, rzucił się na mnie i się popłakał
pozniej mi powiedzial że jak spojrzał na pierwszy z testow to tam byla taka słaba kreska, że wyglądało na pierwszy rzut oka jakby był negatywny i to go tak zestresowalo, że doznał jakiegoś szoku i pozniej juz nic nie widział i miał jakiś zanik mózgu przez chwilę
później jak mu powiedziałam że to są testy robione po kolei, od 5go dnia, że na tym pierwszym też są 2 kreski, tylko że faktycznie ta druga była jeszcze bardzo blada i że z dnia na dzień robiła sie coraz ciemniejsza, to pozniej co zrobil? zabrał ten najbardziej wyraźny test i położył w łazience na półce i mówił, że sobie będzie tak patrzył na niego bo to taki ładny widok
a myslalam ze to my babki jesteśmy porąbane