Ja ogólnie cieszę się ze nie zaczęło się przed tym zanim się dowiedziałam. Miałam pare dni żeby się oswoić, poczytać jak to wyglada, a oczywiście nic się nie sprawdziło i przeszłam to najgorzej jak się da… cieszę się tylko ze aż tak bardzo nie bolało, ale poronienie 8 tc przeczołgało mnie bardziej niż pierwszy poród i drugi wzięty razem…
U mnie bardzo intensywnie. Jak zaczęło chlustac krwią i wypadać to tak całe 12h. Nawet do zabiegu się już nie kwalifikowałam, byłam tak słaba, ze mdlałam i rozważali przetoczenie krwi, na szczęście okazało się ze to już koniec i jakos sama doszłam do siebie… pielegniarki miały taki zapierdziel ze mną ze nawet nie pobrały do badania odpowiednich tkanek. Na początku miałam im to za zle, ale z biegiem czasu to rozumiem ze wolały najpierw mnie ratować…
Na jakim etapie ronilas? Ktory tydzien? Wyczucie faktycznie trafione… ja tak miałam z biochemiczna, czyli jakiś 5-6 tydzien, był jeden porządny skurcz a na drugi dzień dwa skrzepy i po sprawie. Łudziłam się nawet ze ciąża może dalej trwać bo w zasadzie bardzo niewiele krwawiłam poza tymi skrzepami… 8 tc mnie przeorał…. Ale prawdopodobnie u niektórych kobiet tak to wyglada…