Sytuacja była dziewczyny dość dziwna, pierwszy raz w życiu wtedy (za wyjątkiem czasów dojrzewania) miałam taką sytuację że przez 2 miesiące (65dni) nie miałam okresu. Na wizyty do gina przed samym okresem który dostałam 10.06 chodziłam przez 3 tygodnie co tydzień więc można powiedzieć że mnie monitorowano. Kiedy lekarz powiedział że będzie owulacja na dniach staraliśmy się, ale dwa tygodnie później przyszedł okres. Był taki jak zawsze , bo zawsze miałam skape okresy odkąd odstawiłam tabletki. Uznałam więc że w tym cyklu nic z tego. Znów..10cykl z rzędu i wielkie rozczarowanie. Nawet kupiłam zioła ojca stroju na płodność, mój zapisał się na badania nasienia. No i później koleiny cykl,owulacja wypadała na wakacjach, ale nie wiem czy była, nie myślałam o tym za bardzo a kiedy wróciłam zrobiłam test (4dni przed planowanym okresem i były dwie kreski, beta na drugi dzień była już 390). Tak sobie myślę że może te dwa miesiące bez okresu to był swoisty reset mojego organizmu po 12 latach antykoncepcji i po prostu w końcu zaskoczyło. Ale z tym wiekiem ciąży, jeśli jest jak mowi lekarz to oznaczałoby to że pierwszy dzień ciąży wypadał tydzień przed okresem który dostałam po 65 dniach bez okresu. Czyli wychodziłoby na to w 58 dniu cyklu mialam owulację, ale gdyby tak było to dziwne że test wyszedłby dopiero 3 tygodnie po implantacji (robiłam test zawsze nawet jak dostwalam okres bo jak pisałam moje okresy są skąpe i nie chciałam pomylić). A co do wina - ta zasada działa cały pierwszy miesiąc? Teraz sobie wyrzucam że popijalam to wino na wakacjach