O ja tez nie lubię sama na szczepienia jeździć bo druga osoba potrzebna zawsze jak wychodzę z dzieckiem płaczącym to ta druga osoba ratuje sytuacje...
No uwierz mi , że dla każdego płacz własnego dziecka to masakra...aż sobie przypomniałam jak jej krew pobieraliśmy i też byłam z nią sama...grrrr...a tu trzeba było się wkłuć w drugą rękę jeszcze....
A ja każde szczepienie chodzę z Nelką sama i mimo, że mi jej szkoda jak płaczę, bo wiem, że ją to boli to jestem już przyzwyczajona do tego, ponieważ od urodzenia ciągle coś. Gdy miała 5 tygodni leżałyśmy w szpitalu na onkologii 5 dni, to codziennie po 2 razy pobierali jej krew ( płakała w niebo głosy), usypiali ją do rezonansu, pobierali mocz z cewnika. Co miesiąc jeździłyśmy na kontrolę do hematologa, więc była pobieraną krew ( nie raz w dwie ręce) i robione było usg gdzie też płakała przerazkiwie. Wycierpiała swoje biedna, a ja przy niej zawsze byłam i jestem już oswojona i silna w tych chwilach, mimo, że serce się kraje.
Dlatego ja nigdy nie patrzę jak kłują moje dziecko
po prostu go trzymam
Ja nie potrafię patrzeć na wbijającą igłę, ooo nieee. Gdy mi pobierają krew albo Nelci to zawsze odwracam głowę w drugą stronę
Nie umiem teraz powiedzieć co będzie, badanie CUM ma właśnie wszystko wyjaśnić, bo podejrzenia padają na to że to poprostu wada genetyczna , jak coś podejrzenia padają na mojego męża że sam osobiście ma bo ciągle coś ma z nerkami, ja miałam ostatnio prywatnie usg robione i mam nerki ok. Lekarz podejrzewa to z racji że Anastazja nie miała jeszcze ani jednego ZUM. Lecz podejrzewam ze i tak będzie mieć zabieg bo problem też jest na prawym moczowodzie. Dopiero pod koniec czerwca mamy się stawić u chirurga z wynikami badań więc już wtedy dowiemy się wszystkiego, bo wada nie pogłębia się, na usg wszystko stoi w miejscu. Boje się trochę tego pobytu w szpitalu, dwa dni, ale myśl o zakładaniu u małej cewnika i o badaniu przyprawia mnie o dreszcze.
Dwa dni to naprawdę mało, szybko zleci
My byłyśmy w szpitalu 5 dni, wtedy na o onkologii i też było ok. Oddziały dziecięce są przyjemne, jeśli można tak to nazwać.
Współczuję i dużo zdrówka dla Nastki
No gdybym ja mojemu zaproponowała naleśnika i kanapkę z szynką to też by wybrał kanapkę..chleb ponad wszystko
Ooo tak, moja też chleb kocha w każdej postaci i ze wszystkim
no może oprócz dżemu i czegoś słodkiego na chlebie
Nie działają u mnie żadne emotki
U mnie też. Chyba u wszystkich, coś jest nie tak.
Drugi tort w moim życiu. Pierwszy był na roczek corki, drugi na roczek Bartka.
Generalnie wg Bartka najlepsze byly maliny i borówki, wg starszej owoce i bezy a maz wciagnal swoją porcję i porcje dzieci, wiec zakładam że bylo ok
Spóźnione wszystkiego najlepszego dla Bartusia
Niech rosnie zdrowo!
A tort cudowny Ci wyszedł
Moja też tak miała...do czasu aż ugotowałam mini muszelki z lubelli...od tej pory polubiła makaron
Kupiłam kiedyś taki duży w lidlu z polecenia
@Vaness to teraz muszę kombinować co z nim zrobić
Nela za to lubi najbardziej makaron taki do spaghetti i rosołu, uwielbia wręcz.
Kurcze nawet o tym nie myślałam...bo u nas jak ja byłam mała to nigdy nie było prezentów na zajączka...
A ona teraz tez jeszcze mała i nie czai bazy , że ma przyjść jakiś zając to może w tym roku odpuścimy?
My w tym roku też jeszcze nie dajemy prezentu na zajączka, ewentualnie jakieś książeczki itp. W przyszłym roku już myślę, że będzie zabawa w szukanie jajek i prezentów po ogródku
Ja zamiast prezentów spróbuję wprowadzić zabawę z okazji wielkanocy, czyli szukanie zabawek pochowanych w pokoju, ale w ramach zabawek będą te małe żółte szczoteczkowe kurczaczki
dzisiaj jednego pokazałam Tomkowi i chyba myślał, że ma doczynienia z żywym stworzeniem, bo ostrożnie i delikatnie wziął go na ręke żeby nie zmiażdzyć
ale był dość zafascynowany nim, cieszył się ze ma kurke, więc może się sprawdzić z tą zabawą.
Eno, świetny pomysł
Ale nie wiem czy Nela by zakumała gdzie ma szukać te kurczaczki
I oczywiście wylądowałyby od razu w buzi
Alez jedza te wasze maluchy… zazdroszcze. Moja to najchetniej gladziutkie by jadla i zeby ją karmic… i i tak wybrzydza. Mam pytanie jak dajecie takie posilki co wy jecie obiadowe i wlasnie nalesniki czy kabapki? Karmicie lyzeczką widelczykiem czy same jedzą?
Ja Nelke karmie łyżeczką albo widelczykiem. Ale jedzenie typu chlebek, placuszki, kalafior, mięsko itp daje jej do ręki i sobie sama je
Mój przestał czworakować jak tylko nauczył się wstawać bez podparcia. Bo na początku jak już tak w miarę sprawnie chodził to jeszcze nie umiał wstawać i musiał na czterech dojść do czegoś żeby sie złapać i wstać. Myślę, że ok. tydzien trwała jego nauka szybkiego i sprawnego wstawania. Od tego momentu już bardzo rzadko chodzi na kolanach. Niestety znalazł inną rozrywkę. Od około tygodnia kładzie się plackiem na podłodze, odpycha się rączkami i froteruje podłogę...
Więc zamiast spodni brudnych tylko na kolanach mam dziecko w brudnych ubraniach i czystą podłogę
Nelcia dopiero zaczyna chodzić, robi po kilka kroczków, ale już robi to bardzo często. Często stoi sobie bez podparcia i robi coś rączkami.
Hahaha, Nela robi to samo!
Kładzie się na podłodze na brzuchu i odpycha się rękami do tyłu i tak przez pół pokoju
Nie, no moja też ze dwa kroki na raz, a za rękę w życiu nie chce. Zaraz siada.
Jeszcze nam pójdą, ale skontroluj jak się martwisz.
A to Nelcia znów lubi za rączki i tak potrafi duuuuzo przejść
Takie stanie, albo hebotanie się też jej pomaga ćwiczyć równowagę
sprobuj dawać jej coś do rączek kiedy tak stoi, żeby trzymała oburącz, wtedy dziecku łatwiej jest chodzić, bo środek ciężkości jest w środku i nie jest zaburzony bezładnym machaniem rękoma. A jak będzie chciała złapać równowagę rękami to automatycznie puści.
Właśnie Nela tak chodzi, jak wstanie i chce iść do przodu to łapie swoje dłonie i idzie, bo tak jej łatwiej utrzymać równowagę