karoo-kp
Mama Jagodzianki
- Dołączył(a)
- 6 Styczeń 2006
- Postów
- 6 419
Naprawdę rozumiem, że na początku miałaś takie trudne chwile. I wiem, że naprawdę niewiele trzeba, żeby podupaść na duchu. Dobrze, że masz teraz takie podejście, i tak trzymaj, a jak będziesz miała spadki nastroju to nie wahaj się powiedzieć, chętnie napiszę Ci to samo jeszcze razDzięki muszę powiedzieć że na początku nie byłam smutna ja wyłam i naprawdę myślałam że jestem najgorsza gdyby nie moja mama która urodziła mojego brata w 6ms też cesarka i nie karmiła go KP jako jedynego (a trochę nad jest ) to chyba bym w psycholu wyladawala a Maz mówi że silna babka jestem . Więc jak jest spotykasz sąsiadkę z 4 dzieci która już na zew jest herosem to jak słyszysz coś takiego to wątpisz w siebie i swoje możliwości . Ale jak to moja mamcia mówi jak ktoś urodził się głupi umrze głupi!
Więc ja też nie zamierzam się nikomu tłumaczyć i dokładnie ukradnę twój tekst jak ktoś mnie zapyta czy karmie to powiem że głodzę nie widać (wkoncu mój wcześniak, najlepsza odp ever)
Prawda. W wielu przypadkach personel medyczny zamiast pomóc, to powoduje, że człowiek przestaje w siebie wierzyć. Pamiętam, że z moją Jagodą po porodzie 5 dni to tylko się na mnie położne darły jak nie radziłam sobie z dostawianiem, a to moje pierwsze dziecko - skąd miałam wiedzieć, co robię źle? Żadna szkoła rodzenia nie jest w stanie przygotować do tego, co się dzieje, jak już maluch jest na świecie.Vanes wiem o czym mówisz, Córę karmiłam mm pomimo moich chęci.
Może, jak już nieraz pisałam, gdybym nie zraziła się już w szpitalu, gdyby ktoś mi pomógł..
Ale dzisiaj nie uważam, że zrobiłam coś źle i nie tak, gorzej jest kiedy hormony buzują i o "dołek" nietrudno.
Ja używałam Bebilon,
Dopiero przyjechała do mnie moja szwagierka, złapała mi cycka i bezceremonialnie go scisnęła i wsadziła córce do buzi głęboko. Wtedy dopiero pierwszy raz poczułam o co chodzi.
Zapytaj o to pediatrę na obchodzie. I jak najszybciej ogarniaj wtedy podcięcie wędzidełka, im szybciej tym lepiej. Spróbuj poszukać poza szpitalem Certyfikowanej Doradczyni Laktacyjnej, która na pewno będzie mogła bardziej pomóc, sporo pań teraz robi też spotkania online. A może i w szpitalu udałoby się to wędzidełko ogarnąć.Pani doradca też to stwierdziła że z tym jest problem. Wgl najgorsze jest to ze nikt nie jest w stanie ze mną usiąść i wytłumaczyć co i jak. Położne trochę olewają. Jedynie Pani doradca stanela na wysokości zadania.
No a jeśli się nie uda, to też nie jest dramat, ważne, że dzieć zdrowy, nakarmiony, suchy i ukochany!!
W takim przypadku doradczyni laktacyjnej i pediatry. Położna niby może wiedzieć, ale wcale nie musi. Pediatra powinien być w stanie to sprawdzić.Kogo mam pytać w razie "w" w szpitalu? Pań z noworodków? Czy pediatry na obchodzie? Wolę być przygotowana, dobrze, że o tym wspominasz