Poród i odczuwanie bólu to bardzo indywidualna sprawa. Ja się pierwszego porodu bałam pewnie jak każda. Drugiego boję się o wieeeele bardziej. A w zasadzie nie. Bałam się przez całą ciążę. Na myśl o porodzie przechodziły mnie ciarki. Dosłownie. I robiło mi się zimno. Bo ja podobno miałam lekki poród, a dla mnie mimo wszystko było bardzo ciężko. Teraz 36 tydzień na liczniku i... jest mi wszystko jedno. Byle wkrótce. Już jestem tak zmęczona ciążą i tak niesamowicie ciekawa tego małego człowieka oraz tego, jak sobie ułożymy z nim rzeczywistość, że mogę rodzić nawet już i natychmiast.
I fazę porodu wspominam dobrze. U mnie akurat była dość krótka, nie trwało to 20 godzin jak u niektórych. Skurcze były bolesne, na pewnym etapie dosłownie ścinały mnie z nóg i mąż mnie łapał w tym momencie, ale między nimi były przerwy przepełnione taką radością, że to się dzieje już i że lada moment będzie maluszek, że te całe skurcze bladły przy tym. Natomiast dla mnie osobiście okropnym dramatem była II faza porodu. Niby krótka, raptem pół godziny, ale to było pół godziny bólu o natężeniu ponad moje siły, który nie słabł ani na trochę. Nie miałam pojęcia, kiedy jest skurcz a kiedy go nie ma, kiedy powinnam przeć a kiedy nie, nie czułam tego w ogóle, czułam tylko ogromny ból a parłam na komendę. No i nacięcie mnie koszmarnie bolało. Tzn. ono pewnie nie bolało koszmarnie, tylko to był akurat ten rodzaj bólu, na który ja konkretnie jestem bardzo wrażliwa, taki szczypiący - a dla kogoś innego to może być prawie niezauważalne. Ale my mamy motywację, żeby to wszystko przetrwać, bo wiemy, że to zaraz przejdzie i że czemuś to służy. To nie jest ból bezsensowny i niekończący się. Wszystkie damy radę.
Mnie osobiście obkurczanie macicy bardzo bolało, w ogóle karmienie też mnie bardzo długo bolało, ok. 3 miesięcy. Ale wiele kobiet nie boli już po tygodniu. Także znowu kwestia osobnicza. A i tak się potem decydujemy na powtórkę z rozrywki, i tak
Byłam dziś na wizycie. Nie było mojej lekarki, obecna nie chciała mierzyć dzieciaczka, powiedziała, że w 38 tygodniu się będzie mierzyło. Dziś 36+4. Szyjka na centymetr, trzyma mocno, nic się nie zanosi na to, żeby synek wkrótce się chciał z nami przywitać.