reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

mamy z tatusiami z turcji

och mam nadzieje, ze w koncu wszystko sie ulozy i bedziecie wszyscy razem z tonym,i niewazne w jakim kraju, ale razem!
przykre tylko, ze juz sama nie wiesz co sie dzieje, sluchasz obietnic, ale jak sama piszesz nawet juz nie tesknisz bo przywyklas do bycia tylko z zuzia.
a czy wy nie mozecie sie wybrac do turcji zeby sie spotkac z tonym?
zeby zobaczyl coreczke?
trzymam kciuki i sciskam
pa

 
reklama
Zeby sie wybrac do Turcji potrzebujemy troche konkretnej gotowki- a jak na razie to ja sie musze szczypac i kombinowac, zeby chocby kupic Zuzi porzadna spacerowke a nie jakas tania tandete wiec o takim wyjezdzie mowy nie ma. Tony twierdzi, ze juz wkrotce beda przychody wiec wtedy wysle nam pieniadze na bilet ale z drugiej strony moja mam wierdzi, ze nie powinnysmy jechac dopoki on do nas w koncu nie przyjedzie, ze to nie fair, ze zawsze ja musze sie do niego dostosowywac. A z drugiej strony, jakie ja mam wyjscie???

Dzieki Bogu ze mam kochanych rodzicow dzieki ktorym zyjemy z Zuzia na przyzwoitym pozimie a nie musmy biedowac... Nie chce ich jednak za bardzo wykorzystywac...
 
Wierze ,że jest wam ciężko Anusia.Olga,ty też przeżywasz chwile niepokoju-wiem jak to jest gdy trzeba sie zdecydować na zamieszkanie w Turcji lub w Polsce.Trudno wtedy znakeżć złoty środek.Nie wiedziałam tylko ,ze u nas jest tak trudno w cos zainwestowa ć i otworzyć coś własnego.Trzymama za was kciuki aby wam sie udało przejść przez te wszystkie przeszkody jak najszybciej,abyscie obydwie juz wkrótce były z waszymi partnerami.Rozumiem was jak nikt inny-wszystkie przez to przeszłyśmy.Ja tez przecież jeszcze do niedawna byłam w Polsce z Emrusiem sama przez pól roku.To baaaaardzo duzo.Dlatego wierzę ci Aniu że czasem masz naprawdę dosyć.Rok to mnóstwo czasu,a tyle umyka Tonemu-oby zobaczył pierwszy kroczek malutkiej Zuzinki.

a u nas wszystko po staremu-no tylko nie w życiu Emrusia.Od 3 dni chodzi do przedszkola,ale zaczął pop[łakiwać.Dziś nawet zwymiotował gdy musiał tam zostac beze mnie.Wiem,że takie płacze potrwaja jeszce może nawet 2 tygodnie.Serce mi sie kraje,ale musi się przywzwyczaic i nabrać zaufania do przedszkola.Bardzo lubi tam być z dziecmi ale ciężko jest mu sie rozstawac rano.Potem nawet nie chce wychodzić do domu.Taki przewrotowiec mały.Opowiad mi wrażenia z całego dnia.Ma juz swoja ulubiona koleżanke-Karolinkę i kolegę-Wojtusia.Nawet nauczył sie już tam spać-w domu juz w ciągu dnia nie zasypiał.Jedzenie to mu chyba nie za bardzo odpowiada-mówi ,ze zupki są dobre a reszta nie :)ale ma nadzieje,że tam wśród dzieci bedzie lepirj jadł-bo on to taki skory do jedzenia nie jest.


 
rowniez zastanawiam sie nad wyslaniem omarka do przedszkola. ma juz w koncu skonczone 4 lata i potrzebuje kontaktu z rowiesnikami.
w zeszlym roku kiedy bylismy tak dlugo w polsce chodzil do tzw. akademii przedszkolaka, przy palacu mlodziezy.zajecia odbywalay sie niestety tylko 1 raz w tygodniu.ale byly super.
byl tez zapisany na ten rok, ale my nadal nie wiemy jak nam sie pouklada.
bardzo bym chciala zeby tam chodzil.w tym roku zajecia mialay byc 2 razy w tyg. ,jez.angielski oraz kolko teatralne.
omar bardzo chce tam wrocic...
coz,dziewczynki mozliwe, ze zamilkne na ok. 3 tyg. bo lecimy z moimi chlopczykami do vanu do mojej tesciwej.
dlugo nie moglam sie zdecydowac, ale wole pobyc troche tam niz siedziec tu sama.moze saban przez ten czas czegos sie dowie i bedziemy mogli cos zadecydowac.
pozdrawiam was mocniutko!!!
ps. obiecuje, ze jak tylko dorwe gdzies komputer zajrze na stronke...
pa
 
Jejku! Naprawde, ale zrobilas wszystkim milutka niespodzianke Olga, ze sie odezwalas! Swietnie!!

Dziewczyny, ja mam podobny problem... caly czas coraz bardziej przytlacza mnie swiadomosc, ze nie bede widziala Yunusa caly rok... i coraz czesciej mysle, czy nie lepiej byloby rozstac sie na ten czas kiedy jestem w Stanach, a potem jak wroce to zobaczymy jak to bedzie... Doradzcie mi cos! Jeszcze nic mu nie mowilam, ale sama juz nie wiem... Rok czasu to jednak duzo! Wiecie cos o takich dlugoterminowych rozstaniach...Tylko, ze to sa mezczyzni, z ktorymi macie dzieciaczki, glownie mezowie... Mysle, ze Ania najlepiej zrozumie moja sytuacje!
Mysle, ze taki zwiozek na odleglosc nie ma sensu...zeby sie nie widziec caly rok... Rozumiem sytuacje Ani - macie razem Zuzie. Ale w mojej sytuacji jest o wiele prosciej - najgorsze jest tylko to, ze on jest dla mnie wazny. Ale zobaczymy za rok - kiedy sie znowu spotkamy... :(
 
Ja ci powiem szczerze kochana, moim zdaniem szanse, ze Wasz zwiazek przetrwa sa niewielkie. Ja bylam w bardzo podobnej sytuacji w 2002 roku kiedy wyjechalam do Stanow, to dluga i burzliwa historia.

W skrocie: rozstalam sie wtedy, pare miesiecy przed wyjazdem z moja pierwsza wielka miloscia, chlopakiem, z ktorym zylam 3 lata (razem mieszkalismy). Nasz zwiazek od dluzszego czasu przechodzil kryzys a na wakacjach poznalam kogos kto wydawal mi sie idealnym moim dopelnieniem. Przystojny, super romantyczny, wrazliwy, swietnie gral na gitarze... Zakochany we mnie po uszy.. Ale wtedy planowalam juz wyjazd do USA (na pol roku- wzielam dziekanke i chcialam podszkolic jezyk i troche zarobic)...

I wyjechalam w bardzo dramatycznych okolicznosciach, po rozstaniu z moim dlugoletnim chlopakiem, z potwornym poczuciem winy, a jednak bedac w nowym,dobrze rokujacym zwiazku..

Przez pierwsze 2 miesiace dzien w dzien plakalam, tesknilam, rozmawialam z Lukaszem po pare godzin dziennie...

A potem powoli zaczelam sie aklimatyzowac, nowe zycie wciagnelo mnie, Nowy Jork zaczal fascynowac.

Poznalam Tonego- fakt, ze serce mi mocniej zabilo od pierwszego wejrzenia ale jednak przez dluzszy czas bylismy tylko przyjaciolmi...

Nie brakowalo mi adoratorow ale chcialam byc wytrwala- az ktoregos dnia stwierdzilam, ze to co zostawilam za soba w Polsce juz nie istnieje, nie teraz. Teraz byl On i ja chyba nie chcialam juz sie temu opierac. Dlugo nie traktowalismy naszego zwiazku powaaznie bo zadne z nas nie widzialo przyszlosci, za wiele nas dzielilo... Az do mojego wyjazdu (po roku- przedluzylam wize), kiedy on mi sie oswiaczyl i powiedzial, ze nie umie juz wyobrazic sobie zycia beze mnie. Kolejny dramatyczny moment mojego zycia. Jak widzisz jestesmy ze soba do dzis, mimo wielu burz. Mamy wspaniala coreczke...

za Stanami wciaz tesknie i wiem, ze na kazdym odbijaja one niezapomnieny slad, daja nowe zycie. Dlatego nie bardzo wierze, ze uda Wam sie przetrwac to rozstanie, ale kto wie, kto wie...

Wez pod uwage to, ze chlopcy z Turcj sa bardzo zaborczy z reguly i Yunus moze nie zaakceptowac zadnego pomyslu czasowego rozstania...

Jestes mlodziutka i przede wszytskim dobrze sie baw w tej nowej sytuacji, czerp z Tego mozliwie wiele inspiracji ale badz rowniez wierna sobie, swoim zasadom, idealom- to jest najwazniejsze! Daj sie poniesc fali, ale zawsze staraj sie pozostawic sobie czesc kontroli! Pozwodzenia!

Ania
 
Ojjj jakie tutaj zmiany!!! :happy: Musze Wam powiedziec, ze podoba mi sie :-)

Aniu, coraz czesciej mam takie mysli, ze ten zwiazek nie przetrwa. A co do tego, ze Turcy sa z reguly zaborczy to sie musze zgodzic... sama juz nie wiem... Bardzo Ci dziekuje, ze opowiedzialas swoja historie... A tak ogolnie co teraz u Was slychac moje drogie? Mam nadzieje, ze jakos Wam sie uklada. U mnie wszystko w porzadku - tylko gdyby nie ta tesknota-. Ale staram sie wypelniac sobie czas - zeby nie myslec...

Musze konczyc, bo ide na lekcje tanca. Pozdrawiam Was kochane! Trzymajcie sie :)
 
No sporo tu zmian zaistniało....Ale tak się bardziej żywo zrobiło,kolorowo.Moim zdaniem to był dobry pomysł aby zmienic forum.

U nas po staremu.Emrus już prawie sie zaklimatyzował wprzedszkolu.Nie płacze,ale rano muszę zostac znim na śniadanku i zaprowadzić potem do bawialni-inaczej zaczyna marudzic ,a nie chcę żeby płakał.Potem juz pieknie się bawi i wcale nie wspomina.....Męża to mało widac w domu:-(Ma mnostwo pracy-ale lepiej tak niz bez niej.....


Zaczęłam też udzielac korepetycji z angielskiego-sprawdzam swoje możliwości.Na razie mi sie podoba,a kaska też leci:-)


Mam jeszcze 2 tygodnie leniuchowania,od 2 pazdziernika zaczynam nowy rok akademicki.Ale nie podoba mi sie to ,ze dyrektorka naszego instytutu zniosla nam praktyki pedagogiczne i wprowadziła tylko tłumaczeniowe.Jesli ta forma zostanie to cholerka jasna będę musiała jeszcze potem robic kurs przygotowania pedagogicznego -bo bez tego nie będę mogła uczyc w szkołach:wściekła/y:


wierze Liyah,że jest ci nadal teskno.Ale głowa do góry bo masz jeszcze przed soba rok czasu-chcac nie chcac musisz wytrzymac.a potem sie jeszcze moze okazac że nie bedziesz chciała wracac...

Anusia -widze że ty tez juz duzoooooo przeszłas w zyciu.Oby teraz juz wszytko sie wam dobrze ułożyło i abyscie jak najszybciej spotkali sie we trójkę.Wyobrażam sobie jak musi ci byc cięzko.Chociaz wiiem tez ze swojego doświadczenia ,że gdy bylismy rozdzieleni zAlim,to po czasie tęskonota juz nie była tak uporczuwa,zaczełam isię przyzwyczajac że jego z nami nie było mi zycie toczyło sie dalej.Najgorsze sa chwile gdy jestes sama,widzisz wokól tyle szcesliwych małzenstw na spacerkach z dziecmi,no i wieczoramigdy tak bardzo sie pragnie bliskości tej ukochnej osoby.......
 
Dokladnie tak Karolciu- smutno mi sie robi czasem w samotne wieczory, jak Zuzia spi... Dobrze, ze mam ukochana rodzinke dokola- wtedy jakos razniej ale i tak czasem ciezko.

My jezdzimy juz nowym wozeczkiem- niedlugo przesle zdjecia, jest oki choc inaczej sie prowadzi musze sie przyzwyczaic.. ale Zuzi jest w nim dobrze- wiecj miejsca niz w starym- az za duzo jak na moja kruszyne...

Liyah- trzynaj sie sloneczko na obczyznie- dzielna dziewczyna jestes dasz rade!!!
 
reklama
U nas zaczęło sie chorowanie po pobycie w przedszkolu.Emrus juz od czwartku siedzie w domku.Szkoda mi go.Bo wiadomo,że sie nudzi.Oglada swojego ulubionego harrego Pottera ,Kubusia i Teletubbies-ale mysłę ,że wkrótce i tym sie znudzi.Do przedszkola pójdzie dopiero około czwartku.....Poza tym u nas jakos leci.To mój ostatni tydzień leniuchowania,2 pazdziernika wracam na studia.........A u Ewelki znowu cisza,bardzo długo sie do nas nie odzywa.Troszke sie niepokoję....
 
Do góry