drozdusia tak się cieszę że już jesteście w domku, nie ma to jak na swoim.
Martuanna ja nie wpadnę skarbie do Ciebie bo padam po szkole rodzenia, normalnie myślałam że wszystkie ducha wyzioniemy, tak tam nagrzane było jak w piekarniku, ani wiatraki ani zimne napoje nic nie dały, byliśmy wszyscy czerwoni jak pomidory-razem z panami i teraz taka klapnięta jestem...
Justyś, ja to wpadne na pępkowe innym razem bo moje szczęście ma teraz 3 tygodnie urlopu więc jedziemy do Dublina na cały dłuuugi weekend szukać domku, mamy już 4 spotkanka umówione...Mam nadzieję,że pogoda się zmieni bo wyzionę ducha w trasie przy tych upałach