reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamy majowe 2009

Witam :-) u nas noc przebiegla calkiem spokojnie, tylko z jednym budzeniem na karmienie :-) Jak tak czytam ile razy wstaja te wasze maluchy w nocy to przestane chyba narzekac na mojego berbecia bo on wstaje tylko raz,czasem mu sie zdarzy 2 ale to bardzo zadko.... na szczescie :-)

Marzena nie ciekawa ta historia z ta szwagierka, az plakac sie chce ze ludzie tacy bezczelni potrafia byc.

Mamstud gratuluje kupki, moj maluch ja kiedys tez kilka dni nie mogl zrobic to jak w koncu mu sie udalo to po same paszki, ja troszke mniej sie cieszylam bo to bylo na slubie mojej siostry :eek:

Monika1977 nie martw sie moj Wiktorek tez sie nie przekreca z pleckow na brzuszek ( on nawet z brzuszka na plecki nie umie, kilka razy mu sie udalo ale mysle ze to byl przypadek), ostatnio chyba probuje ale tylek jeszcze za ciezki i zawsze zostaje na swoim wczsniejszym polozeniu :-D

To na razie tyle bo maly sie obudzil
 
reklama
Oj kobitki....poszalalyscie od samego ranca....7 stron do nadrobienia.......:szok:

Czytam o tych Waszych przejsciach ze sluzba zdrowia i normalnie az mnie ciarki przechodza......ja ztakim porodem jak mialam to mogla bym rodzic powiedzmy raz w miesiacu....:-D.....
Ani jednego zlego slowa nie powiem na tutejsza sluzbe zdrowia....my mielismy porod rodzinny....wlasna sale ....wlasna polozna ktora zostala ze mna po swoich godzinach pracy bo konczyla zmiane o 6 rano a ja urodzilam o 8mej......caly personel spitala i oddzialu na ktorym lezalam mial zlote serca .....wszyscy chyba wybrali zawod z powolania....pielegniarki ...wspaniale kobiety...pomagaly jak mogly....zawsze z usmiechem na twarzy i zyczliwoscia.....
Dodam ze lerzalam na oddziale specjalnym bo bylam zarazona paciorkowcem no i dziewczyny musialy byc monitorowane co godzinke przez 48 godzin.....
Po porodzie panie mnie umyly ...pomogly sie ubrac w swieza koszule....zjesc...dodam ze mnie nakarmily.....przez cale bole wymiotowalam i podczas porodu stracilam 1.5 litra krwi....nie mialm nawet sily reki uniesc a co dopiero mowic o opiece nad dziecmi.....jak czasami otworzylam oczy to widzialam tylko jak dwie pielegniarki lulaja moje dziewczyny bo strasznie plakaly a one tylko mowily zeby byly cichutko bo mamusia strasznie zmeczona jest....

znieczulenie mialam w kregoslup...4 dopelnienia...
Dodam ze moj maz tez czul sie bardzo komfortowo...polozna caly czas upewniala sie czy czegos nie potrzebuje ....czy nie jest glodny.....
Jak zobaczyla ze caly czas wymiotuje to wziela kszeslo i caly czas przy mnie siedziala.....
i nie zaplacilismy ani grosza......

teraz Amelia miala operacje i to samo...opieka wspaniala......a jaki szpital.....:tak:



Nina 2003...wiesz ja nie mam pojecia od kiedy moja tesciowa ma o mnie takie zdanie......wydaje mi sie ze odkad sie irodzily dziewczyny bo ona mysli ze ja wyrozniam moich rodzicow.....ma pretensje ze ja pisze esemest do mojej mamay a nie do niej.......ach szkoda slow....:no::no:
 
Wyobrazacie sobie.... Dalam jej cycka. Z cyckiem zasnela. Jak zasnela, to wzielam smoczek i poszlam polozyc ja do lozeczka. Kilka chwil kwekania, stekania, walki ze smoczkiem i nie spi juz. Oczywiscie przy tym jeczy, bo mnie nie ma w zasiegu jej wzroku! No normalnie nie moge nawet na kilka chwil nie interesowac sie Julka! Musze do niej gadac, a najlepiej bawic sie z nia!:dry: Zaraz chyba siade i bede wyc! Poprostu nie mam sily. A do tego wszyscy ja nosza na rekach, bo co.... Bo kweka! A potem efekt jest taki jak wlasnie teraz. Boszszszszsze.... :-(

Chcialam troche odpisac, wlaczyc sie do tematu tesiowych, ale nie dam chyba rady. Moglabym ja ignorowac, ale poprostu nie moge sluchac juz tego jeczenia, bo jeszcze bardziej sie wkur...!:dry:Przepraszam!
Ide do niej!
 
slonko - ja mam dzisiaj to samo... Ide sie wysuszyć i zmykam z Mala na spacer (pomimo lekkiego deszczyku) - nie wytrzymam z marudą w domku... Poza tym i mi sie przyda rozprostowanie kości (Jaga znowu spała z nami pol nocy-a rozpycha się ta Nasza Baba, ze hej...)
 
cześć dziewczyny, dziękuję za info o tym mięsku. Ja na razie też daję jedzenie słoiczkowe, bo jakoś na etapie sprawdzania smaków nie czuję się na siłach gotować bo boję się ze się narobię a nie będzie smakowało. Jak już poznam upodobania kulinarne własnego syna to będę pichcić.
My dzisiaj jesteśmy po nieprzespanej nocy. Dami budził się co godzinę, spał bardzo niespokojnie i po trzech pobudkach wzięłam go do siebie bo stwierdziłam ze to bez sensu tak wstawać w kółko. U nas w łóżku też nie spał lepiej, denerwował się , jęczał efekt...podrapana twarz ( moja oczywiście), wyrwana kępa włosów, obkopany brzuch i zmasakrowany sutek...lewy :dry:
na sam koniec moje łzy...nie mówiąc już o tym ze jeszcze nie udało mi sie zasnąć i wyglądam jak zombie z nadwagą. Heh Ciocia Confi ma dziś marudne...


piszecie o słuzbie zdrowia, echh jeśli ktoś czytał moje relacje z porodu to wie...
nie wiem czy miałam pecha czy w tym szpitalu to norma,ale kobieta która przyjmowała mój poród powinna najwyżej sprzatać i to opuszczone przez ludzi miejsca ponieważ nie nadaje się do obcowania z nimi. Jedna osoba spieprzyła wszystko, pogrzebała mój spokój przed porodem, potraktowała mnie jak intruza i pozbawiła chęci na dalsza prokreację. Moja położna badała mnie tak jakby ugniatała ciasto na pizzę, wsadzala łapę po łokcie w kulminacji skurczu, nie pozwoliła zejśc z fotela, nie nalała wody do wanny choć rodziłam w dużej sali z piekną wanną na która mogłam tylko z tęsknotą popatrzeć, obiecała ze będę mogła poskakać na piłce a potem uznała ze to bez sensu, nie pomogła mi w czasie parcia przez co Damian cofnąl mi się tyle się męczyłam, po nieudanym parciu powiedziała ze tak to ona nie będzie "SIĘ BAWIC" i wyszła z sali, zostalam ze stazystkami o obecnośc których z reszta nikt mnie nie zapytał, sama zeszłam z fotela kucnęłam na pieska i pomogłam SAMA Damisiowi przesunąć się w dół, po powrocie pani obrażonej zostałam znów zawleczona na fotel i bez mojej zgody zostały przyniesione instrumenty do nacięcia krocza, gdy powiedziałam ze nie chce być nacinana położna powiedziała ze udusze swoje dziecko więc co miałam zrobić? Na sam koniec szanowna pani położna mnie nacięła...nie w czasie skurczu o nie...poczekała na to az skurcz minie po to by mnie bardziej bolało...i poprawiła 3 razy...prawie do odbytu...
Jakbym pekła sama to byłoby pewnie podobnie a tak zostałam poharatana i do dziś mam zgrubiałą bliznę...
Czy dodać coś jeszcze? Moge dodac tylko ze jak leżałam na korytarzu po porodzie to podeszła do nam jakaś młoda pielegniarka i spytała czy zapłacimy za poród rodzinny:eek: ma szczęście ze nie naciskała...a tak powiedziałam tylko ze to nie jest obowiązkowe ...
dziękuję bozi ze po porodzie miałam wspaniała opiekę, siostry były cudowne , każda po kolei i to trochę złagodziło mój żal , jednak nie do końca bo jak jednego dnia zobaczyłam te rzeźniczkę na korytarzu szpitala to sie rozpłakałam na sam jej widok. Mam cudownego syna i to się liczy , jednak nigdy nie wybaczę tej pani ze zabrała mi wspomnienie tego jak ten mój cud znalazł się na świecie bo własnie jestem na etapie wymazywania swojego porodu z pamięci...
 
slonko - ja mam dzisiaj to samo... Ide sie wysuszyć i zmykam z Mala na spacer (pomimo lekkiego deszczyku) - nie wytrzymam z marudą w domku... Poza tym i mi sie przyda rozprostowanie kości (Jaga znowu spała z nami pol nocy-a rozpycha się ta Nasza Baba, ze hej...)

Podejmowalam jeszcze kilka prob spania, ale nie wyszlo. Zmienilam pieluche. Zmierzylam temp., zrobila kupe. No i teraz jeczy na macie. Jak stalam obok bylo ok, a jak odeszlam jest stekanie.
Ja nawet na spacer nie moge isc, bo ona tak drze jape w wozku, ze zapomnij!
Jedyne co to fotelik samochodowy jakos tam pasuje jej, ale wyobrazacie sobie Julke w nieco wiekszym kombinezonie i w foteliku samochodowym? Jak o jedna sardynke wiecej w konserwie!:dry:
Poprostu nie mam sily.... Mam wrazenie, ze niedlugo bedzie tak, ze znienawidze wlasne dziecko i nie bede chciala wogole sie nia zajmowac! Poprostu nie moge. Ona najlepiej siedzialaby u mnie na rekach! Przy czym ja nie jadlam sniadania i bardzo chetnie skorzystalabym z lazienki.
Musze isc bo drze sie jak opetana!:no:
 
slonko tak mi Was szkoda, kurcze ale daje Ci popalić Twoja mała terrorystka... Już sama nie wiem co poradzić, chyba trzeba to przeczekać....

Confi brak mi słów! A najgorsze, że znam to, oj znam... Aż mi się płakać zachciało bo przy czytaniu Twoich wspomnień z porodu przypomniały mi się moje z porodu Andrzejka. Mówisz, że chcesz zapomnieć, otóż moja droga - ja próbuję już prawie 6 lat....
 
Slonko chyba bedziesz musiała to przetrzymać. Pokąz jej ze jesteś, ale nie lecisz na każde jej zawołanie. Wiesz ze nasze dzieci weszły w wiek kojarzenia. Ona doskonale wie ze jak się drze to ty do niej przylecisz, ja tez tak robię bo nie znoszę słuchac jak Damian płacze, jednak czasem pokazuję mu ze jestem , mówie do niego , on mnie cały czas widzi jednak nie podchodze na jęk i wiesz co? On szybko nudzi się tym jęczeniem i zaczyna się bawić sam. Ja podchodze często dopiero wtedy kiedy Młody sie uspokoi tak by nie kojarzył swojego płaczu (bez powodu) z moją interwencją. Dodam tylko choć pewnie nie muszę,że zanim przystępuje do tych działań zapewniam Damianowi to absolutne minimum czyli , czysta pieluchę, pokarm i odpowiednią temperature otoczenia...tak by nie miec watpliwości ze marudzi dla samego marudzenia...
chcesz osiągnać sukces , musisz to przezyć. Jesteś mądrą mamusia więc wierze w całkowite powodzenie akcji...jedyne co musisz zrobic to być konsekwentna ;-)
 
Confi.....normalnie az mnie za gardlo scisnelo....oj biedna bylas...takie babska nie zasluguja na zadne wspolczucie i powinien je spotkac taki sam los wtedy by zobaczyly....oj przykre ze nie masz ochoty wspominac swojego porodu...ja kazdego dnia staram sobie przypomniec jak to bylo.....


Dziewczyny dzis zdjelismy opatrunek Ameli no i i jestem w szoku ...wiecie ze to jest tylko taka delikatna kreseczka...dosc dluga....ale skora zostala sklejona a nie zszyta tradycyjnymi szwami.........


a no i u nas dzis paskudna pogoda...leje i leje ...a mielismy isc na wazenie do baby clinic i na zakupki....:sorry::sorry:
 
reklama
Slonko, ja tak miałam ze starszakiem.Wył,wył i końca nie było widac. Na spacer zabierałam nosidełko.Najpierw siedział w wózku, jak zaczynał spiewac to wkładałam go do nosidałka. Połaziłam z nim w nosidełku uspokoil się to do wózka.Masakra.Wracałam do domu zlana potem po same kostki.
 
Do góry