Kingao
cieszę się że nie jestem sama ze swoim podejściem do karmienia, ku wielkiemu oburzeniu mojej matki która twierdzi że dziecko mniej choruje jak się karmi piersią - patrząc na to że ja byłam u lekarza co miesiąc do 19 roku życia, a byłam karmiona przez 8 miesięcy osobiście uważam że to ma wpływ pod warunkiem że matka ma dużą odporność, bo moja mamuśka też do chorowitych należała, moja siostra wychowana na butli (wcześniak) do lekarza chodziła raz do roku....
No i jakoś nie "pociąga" mnie wizja karmienia, może jestem wyrodna, może nieodpowiedzialna... nie wiem... więcej miłości chyba przekażę dziecku karmiąc butlą niż zmuszając się do karmienia piersią.
Moja matka już zgrzyta zębami i dyskretnie sugeruje że pomoże mi opanować dietę dla kobiety karmiącej bo przecież najlepiej żebym była o wodzie i mięsie na parze z ryżem. Na razie nie poruszam tematu, po prostu zrobię wszystko żeby małą zacząć odstawiać od wiosny. Mam dość słuchania haseł typu "oj na święta to Ty się nie najesz, oj na wielkanoc też, no w 30 urodziny to Ty się nie napijesz, na wakacjach nie poszalejesz" Chryste to ma mnie zachęcić czy obrazić !? :/ Na szczęście z matką nie mieszkam..
marys spokojnie, nie będziesz mieć depresji, te nasze humory to chyba po prostu taki etap - popatrz że kazda z nas na to narzeka, gorzej bo wszystko teraz bierzemy do siebie, każde najmniejsze słowo i minę osób bliskich i wystarczy iskra żeby wybuchnąć...przynajmniej ja tak mam. Ciągle słyszę od rodziny (na szczęście M.jest normalny) że po urodzeniu zrezygnuję z życia i z chęcią będę patrzeć całą dobę na dziecko, że przeprowadzę się do pokoju małej żeby móc patrzeć czy oddycha i czy jej dobrze, że nie muszę kupować zabezpieczeń jak mała zacznie łazić bo przecież dobra matka nie spuszcza dziecka z oczu, mało tego że M powinien zostać w naszym łóżku a ja jako ta szczęśliwa matka polka powinnam wisieć nad łóżeczkiem i wręcz odsunąć się od M bo on nie będzie karmił, przewijał i zajmował się dzieckiem.
Osobiście uważam, że moja matka po urodzeniu mojej siostry i mnie miała depresję poporodową a przynajmniej mocny baby blues bo historie typu - obiad będziesz gotować jak M wróci z pracy bo w ciągu dnia będziesz trzymać dziecko na rękach - nie wiem czy maja mnie dobić czy uradować, ale ja jakoś nie dostaję na myśl o laktacji skrzydeł a raczej zniechęcenia.
Nie wyobrażam sobie przez kolejny rok być udupioną jak to jestem do tej pory przez fakt ze ciąża się kiepsko trzyma. Ciągle tylko słyszę że przez pierwsze 8 miesięcy to przecież ja nawet do marketu nie pojadę bo będę siedzieć z dzieckiem....nie to że market jest ważniejszy dla mnei niż dziecko...bo niecierpię marketów raczej chodzi mi o przykład. Generalnie oczywiście biorę pod uwagę że jak Ala się urodzi to mi się wszystko odwróci ale nie wierzę w to macierzyństwo z okładek i czasopism gdzie mama wypoczęta z makijażem karmi peirsią różowego bobaska ubranego w drogie ubranka, podchodzę do tego jakoś tak racjonalnie, staram się nie dać wmówić że moje dziecko źle się będzie chować jeśli nie pójdzie do przedszkola z dodatkowym angielskim, jogą, origami i tańcem
niusia84 witaj w najfajniejszym wątku forum !
Oszzz...ale się rozpisałam
cieszę się że nie jestem sama ze swoim podejściem do karmienia, ku wielkiemu oburzeniu mojej matki która twierdzi że dziecko mniej choruje jak się karmi piersią - patrząc na to że ja byłam u lekarza co miesiąc do 19 roku życia, a byłam karmiona przez 8 miesięcy osobiście uważam że to ma wpływ pod warunkiem że matka ma dużą odporność, bo moja mamuśka też do chorowitych należała, moja siostra wychowana na butli (wcześniak) do lekarza chodziła raz do roku....
No i jakoś nie "pociąga" mnie wizja karmienia, może jestem wyrodna, może nieodpowiedzialna... nie wiem... więcej miłości chyba przekażę dziecku karmiąc butlą niż zmuszając się do karmienia piersią.
Moja matka już zgrzyta zębami i dyskretnie sugeruje że pomoże mi opanować dietę dla kobiety karmiącej bo przecież najlepiej żebym była o wodzie i mięsie na parze z ryżem. Na razie nie poruszam tematu, po prostu zrobię wszystko żeby małą zacząć odstawiać od wiosny. Mam dość słuchania haseł typu "oj na święta to Ty się nie najesz, oj na wielkanoc też, no w 30 urodziny to Ty się nie napijesz, na wakacjach nie poszalejesz" Chryste to ma mnie zachęcić czy obrazić !? :/ Na szczęście z matką nie mieszkam..
marys spokojnie, nie będziesz mieć depresji, te nasze humory to chyba po prostu taki etap - popatrz że kazda z nas na to narzeka, gorzej bo wszystko teraz bierzemy do siebie, każde najmniejsze słowo i minę osób bliskich i wystarczy iskra żeby wybuchnąć...przynajmniej ja tak mam. Ciągle słyszę od rodziny (na szczęście M.jest normalny) że po urodzeniu zrezygnuję z życia i z chęcią będę patrzeć całą dobę na dziecko, że przeprowadzę się do pokoju małej żeby móc patrzeć czy oddycha i czy jej dobrze, że nie muszę kupować zabezpieczeń jak mała zacznie łazić bo przecież dobra matka nie spuszcza dziecka z oczu, mało tego że M powinien zostać w naszym łóżku a ja jako ta szczęśliwa matka polka powinnam wisieć nad łóżeczkiem i wręcz odsunąć się od M bo on nie będzie karmił, przewijał i zajmował się dzieckiem.
Osobiście uważam, że moja matka po urodzeniu mojej siostry i mnie miała depresję poporodową a przynajmniej mocny baby blues bo historie typu - obiad będziesz gotować jak M wróci z pracy bo w ciągu dnia będziesz trzymać dziecko na rękach - nie wiem czy maja mnie dobić czy uradować, ale ja jakoś nie dostaję na myśl o laktacji skrzydeł a raczej zniechęcenia.
Nie wyobrażam sobie przez kolejny rok być udupioną jak to jestem do tej pory przez fakt ze ciąża się kiepsko trzyma. Ciągle tylko słyszę że przez pierwsze 8 miesięcy to przecież ja nawet do marketu nie pojadę bo będę siedzieć z dzieckiem....nie to że market jest ważniejszy dla mnei niż dziecko...bo niecierpię marketów raczej chodzi mi o przykład. Generalnie oczywiście biorę pod uwagę że jak Ala się urodzi to mi się wszystko odwróci ale nie wierzę w to macierzyństwo z okładek i czasopism gdzie mama wypoczęta z makijażem karmi peirsią różowego bobaska ubranego w drogie ubranka, podchodzę do tego jakoś tak racjonalnie, staram się nie dać wmówić że moje dziecko źle się będzie chować jeśli nie pójdzie do przedszkola z dodatkowym angielskim, jogą, origami i tańcem
niusia84 witaj w najfajniejszym wątku forum !
Oszzz...ale się rozpisałam