reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamuśki wracają do pracy

Hej dziewczyny kochane!
W końcu... pierwszy tydzień pracy za nami, uffffff.... :-)

Malutko miałam czasu na forum, właściwie to wogóle. Troszkę Was w pracy podczytywałam, ale nie wszystkie wątki, nie zdążyłam. Dzisiaj może nadrobię :happy:
Milenka zachowuje się po prostu SUPER :-):-):-). Dokładnie tak samo jakby była z mamusią. Cieszę się bardzo bo nie marudzi, nie popłakuje ze nie ma mamusi, dobrze śpi, ładnie je, wszystko jest tak jak być powinno :-)
Wracamy z pracy późno, bo o 18. Korki w Krakowie sakramenckie... żeby się dostać z centrum miasta w którym pracujemy, do innego miejsca w centrum miasta w którym mieszkam, to musimy wyjechać całkiem z Krakowa i wjechać do niego inną drogą wtedy jesteśmy w pół godziny w domku. Inaczej 1,5 godziny w korkach, a to raptem 7km w linii prostej :sorry: Zaczynamy się poważnie przymierzać do wyprowadzenia się z Krakowa. Tylko najpierw trzeba dobrą pracę znaleźć... może się uda, wtedy wrócilibyśmy do Tychów - dwie babcie u boku, spokój, zieleń, zero korków, starzy znajomi... no i wymarzony domek który moznaby kupić jakbyśmy sprzedali mieszkanie. Plan długoterminowy, ale może się uda :blink:
W pracy mam straszny młyn juz od pierwszego dnia. Nawet teraz na weekend pracę do domu wzięłam. Każdego dnia nie wyrabiam się z robotą i zostaje na drugi dzień, ale to dobrze... bo w moim przypadku więcej pracy = więcej kasy. A odsiedzieć 8 godzin tak czy siak trzeba. Załamałabym się gdyby pracy nie było, a ja musiałabym tam tkwić bez sensu do 17stej. No i warunki mam teraz o niebo lepsze do pracy niz wcześniej - nowy komp i mam teraz własny pokoik :-D Wcześniej siedziałam w pokoju 15 metrów kw., 6 osób, klimatyzacja, okna których nigdy się nie otwierało, 11 monitorów, 7 komputerów... masakra :-p
Dziś rano byliśmy z Milenka na ostatnim szczepieniu, Lekarka pochwaliła Milenkę że ładnie się rozwija ruchowo (choć jeszcze nie siedzi ani nie wstaje), mała na szczepieniu nie płakała... kochana jest :-)
Bardzo mnie tylko znowu zaczyna martwić jej naczyniak. Co prawda sam naczyniak już rosnie bardzo powolutku, a może wcale. Ale za to rośnie cały policzek. Patrząc na nią z góry policzek jest o cały centymetr bardziej wypukły od drugiego. A do tego coraz bardziej widać niebieską żyłę pod oczkiem i to oczko jest mniejsze od drugiego. Lekarka od razu zauważyła ta różnicę, kazała nam jeszcze czekać do pażdziernika i wtedy ewentualnie iść na konsultacje do chirurga, ale sama powiedziała, że z tym raczej na razie nie mozna nic zrobić i trzeba czekać....
Nie myślę o tym często, przynajmniej się staram, bo stresuje mnie to bardziej niż praca i wszystko co jest z tym związane :sorry:
Nasza Kochana Mileneczka... jest taka słodka.... martwimy sie bardzo, czy te zmiany są odwracalne... jak bardzo jeszcze TO coś będzie rosło.... Tak strasznie chciałabym, żeby się zatrzymało, przynajmniej tyle! Bo jeśli będzie dalej rósł i później nie zaniknie, to................. :sorry::baffled::-(.....

ol: Dzieci są czasem rozbrajające :tak:
 
reklama
Joasiek z całego serducha zycze Wam i Milence,zeby wszystko sie ulozylo jak sobie tego zyczycie...Trzeba byc dobrej mysli,trzymajcie sie:tak:.
 
JOASIEK podziwiam Ciebie i Milenke ze tak dobrze sobie radzicie w nowej sytuacji...super ze Milenka taka grzeczna jest....:-D:tak:
plany dlugoterminowe tez super, brzmi niemal idylicznie, zyczue aby Wam sie udalo co sobie zaplanujecie!!!:-)

a co do naczyniaka...na pewno zniknie, musisz myslec pozytywnie! wiem latwo powiedziec komus z zewnatrz, ale wierze ze bedzie wszystko dobrze i trzymam za Was kciuki!!!
 
Kurcze... bardzo chcę wierzyć że zniknie.... tylko coraz częściej zadaję sobie pytanie, dlaczego akurat Milenka, i dlaczego akurat pod oczkiem... w tak wrażliwym miejscu :sorry: Ja patrzę na nią oczami kochającej mamusi, dla mnie jest przenajsłodsza i najpiekniejsza na swiecie, ale coraz częściej muszę odpowiadać na pytania "a co ona ma na buzi?" albo znosić spojrzenia ciekawskich ludzi....... :dull:
 
Rozumiem Cię Joasiek, ale MUSISZ myśleć pozytywnie. Napewno za parę lat zapomicie o tym, że ten naczyniaj w ogóle był.
Właśnie niedawno dowiedziałam się, że kuzynka Tomka miała dokładnie w tym samym miejscu naczyniak co Milenka. Został jej usunięty operacyjnie, teraz prawie nie ma śladu, blizna jest właściwie niewidoczna, tylko to miejsce się słabiej opala, więc różnicę widać tylko latem.

Fajnie, że Milenka znosi tak dobrze siedzenie z babcią :tak:
 
Kasiu a kiedy przeprowadzono tą operację? I czy naczyniak wtedy jeszcze rósł czy już stał w miejscu? Napisz mi proszę, sami nie wiemy co robić...
 
Joasiek, Kasiad ma rację. Nawet jeżeli sie nie wchłonie, to przy dzisiejszych możliwościach chirurg da sobie świetnie radę. Ciesz sie, ze jest zdrowa.Jest tyle dzieci z pięknymi gładkimi policzkami ale wadami nerek, serca itp. Wiem co mówię, bo Madzik miała problemy z nerkami. męczyła się przez dwa lata. Teraz córeczka mojego kuzyna, która też urodziłą się w lutym ma dziurkę w sercu. Myślę, ze gdyby mogli zamieniliby tę wadę na kilka takich naczyniaczków. Głowa do góry. Super, ze Milenka tak dobrze znosi Twoją nieobecnosc. Ja powinnam wrócic do pracy w październiku, ale umieram na sama tę myśl.
 
Joasiek, nic więcej nie wiem. Rzadko się widujemy z tą kuzynką, raz spotkaliśmy się latem na działce u cioci Tomka. Dziewczyna była opalona mocno, więc jasne miejsce rzucało się trochę w oczy, więc tak jakoś temat wypłynął przy stole, że kiedyś miała usuniętego naczyniaka. Ale jeśli chcesz, to dowiem się przy najbliższej okazji, tylko nie wiem czy uda mi się bardzo szybko.
 
Masz rację ewamat, bo z drugiej strony jest przeciez tyle dzieci z wadami serca, nieuleczalnie chorych, uposledzonych, bez rąk i nóżek... tyle dziecięcych tragedii, że taki naczyniak to pryszcz przy innych nieszczęściach, też często właśnie to sobie powtarzam :tak:
Nie martw się pracą.... mamusie powrót do pracy znoszą gorzej od dzieci :-) Ja przed powrotem przez dwa dni miała bardzo silne bóle brzucha i prawie biegunke, a w końcu okazało się, ze niepotrzebnie, bo naprawdę nie jest źle :tak:
 
reklama
Joasiek, nic więcej nie wiem. Rzadko się widujemy z tą kuzynką, raz spotkaliśmy się latem na działce u cioci Tomka. Dziewczyna by ła opalona mocno, więc jasne miejsce rzucało się trochę w oczy, więc tak jakostemat wypynął przy stole, że kiedyś miała usuniętego naczyniaka. Ale jeśli chcesz, to dowiem się przy najbliższej okazji, tylko nie wiem czy uda mi się bardzo szybko.

Kasia byłabym Ci bardzo wdzięczna.... nie musi być szybko, ale jak czegoś się dowiesz to koniecznie daj znać :happy:
 
Do góry