clodi
Fanka BB :)
wiolka nie było mnie kilka dni bo w szpitalu byłam z synkiem
Aurelka mi położna kazała tylko witaminę D podawać przy karmieniu mm lub mieszanym
eni twoja córcia waży tyle samo co Kasjanek, a z tymi okładami to ja swojemu robiłam z wody z sodą, ale i tak na rączce został guzek po szczepieniu i sama nie wiem co mam teraz zrobić żeby to znikło
sarka mój też ma zielona kupke i już wszystkie mleka wypróbowałam i nic, myślałam że to po herbatce z koperku ale jednak nie, ale w szpitalu mu robili wymaz z dupki i wszystko ok więc może niektóre dzieci po prostu tak mają.
A do szpitala pojechaliśmy we wtorek rano zrobili mu wszystkie badania, założyli wenflon i kazali czekać do środy rana na tomograf, biedaczek tak sie popłakał tak go skuła pielęgniarka :-(. 5 godzin przed tomografem nie mógł jeść więc o 3 w nocy go zbudziłam dałam mu butelke i rano o 8 poszliśmy na tomograf. Oczekaliśmy się w kolejce do 9 nikt nie zwracał uwagi że mam niemowlaka głodnego , jak przyszła nasza kolej anestezjolog powiedział że nie zrobiono mu badania czy można kontrast podać, no to znowu na oddział wróciliśmy, pobrali po raz kolejny krew i kazali czekać 2 godziny na wynik dalej na czczo, tak biedny z głodu płakał aż go skręcało, no to podłączyli mu kroplówkę z glukozą a tu nic nie leci, okazało się że wenflon przytkany i trzeba znowu zmienić, mój mąż z nim poszedł bo ja tak strasznie płakałam że nie dałam rady, wrócił z nim to uspokoić sie go nie dało aż piszczał z bólu, całą rączke miał pokutom bo babka se trafić w żyłke nie mogła . O 12 miał wyniki i poszliśmy na ten tomograf, dalej pół godziny czekania w kolejce, wreszcie go wzięli wstrzyknęli jakiś płyn na spanie i to było straszne patrzeć na niego jak odpływa szczęka zaczęła mu się trząść oczy mu zastygły i wtedy kazali nam wyjść i po 10 minutach skończyli, ja oczywiście przesiedziałam w ubikacji bo nie umiałam się uspokoić, cały czas mi łzy leciały. Jak nas anestezjolog zawołał to jak go zobaczyła takiego sztywnego z rurką w buzi to znowu zaczęła płakać, mąż mi kazał wyjść i sam z nim czekał aż się wybudzi. Wróciliśmy na oddział i dalej nie mógł jeść przez 2 godziny bo niby miał jeszcze wiotki przełyk i mógł się zadławić :-(. Potem już było tylko lepiej, całe szczęście. Wczoraj miał jeszcze jakąś próbę potowa robioną na mukowiscydozę. Wszystkie wyniki mają być za tydzień.
Jak wczoraj wróciliśmy do domu to tak Kasjanek się rozżalił że jeszcze nigdy tak nie płakał, nic nie pomagało, jak już zasnął gdzieś koło 23 to jeszcze przez godzinę przez sen tak łkał :-(. Dzisiaj już wesolutki, nie wiem co mu było może te przeżycia w szpitalu tak wpłynęły na niego
Aha wszystkiego najlepszego dziewczyny
Aurelka mi położna kazała tylko witaminę D podawać przy karmieniu mm lub mieszanym
eni twoja córcia waży tyle samo co Kasjanek, a z tymi okładami to ja swojemu robiłam z wody z sodą, ale i tak na rączce został guzek po szczepieniu i sama nie wiem co mam teraz zrobić żeby to znikło
sarka mój też ma zielona kupke i już wszystkie mleka wypróbowałam i nic, myślałam że to po herbatce z koperku ale jednak nie, ale w szpitalu mu robili wymaz z dupki i wszystko ok więc może niektóre dzieci po prostu tak mają.
A do szpitala pojechaliśmy we wtorek rano zrobili mu wszystkie badania, założyli wenflon i kazali czekać do środy rana na tomograf, biedaczek tak sie popłakał tak go skuła pielęgniarka :-(. 5 godzin przed tomografem nie mógł jeść więc o 3 w nocy go zbudziłam dałam mu butelke i rano o 8 poszliśmy na tomograf. Oczekaliśmy się w kolejce do 9 nikt nie zwracał uwagi że mam niemowlaka głodnego , jak przyszła nasza kolej anestezjolog powiedział że nie zrobiono mu badania czy można kontrast podać, no to znowu na oddział wróciliśmy, pobrali po raz kolejny krew i kazali czekać 2 godziny na wynik dalej na czczo, tak biedny z głodu płakał aż go skręcało, no to podłączyli mu kroplówkę z glukozą a tu nic nie leci, okazało się że wenflon przytkany i trzeba znowu zmienić, mój mąż z nim poszedł bo ja tak strasznie płakałam że nie dałam rady, wrócił z nim to uspokoić sie go nie dało aż piszczał z bólu, całą rączke miał pokutom bo babka se trafić w żyłke nie mogła . O 12 miał wyniki i poszliśmy na ten tomograf, dalej pół godziny czekania w kolejce, wreszcie go wzięli wstrzyknęli jakiś płyn na spanie i to było straszne patrzeć na niego jak odpływa szczęka zaczęła mu się trząść oczy mu zastygły i wtedy kazali nam wyjść i po 10 minutach skończyli, ja oczywiście przesiedziałam w ubikacji bo nie umiałam się uspokoić, cały czas mi łzy leciały. Jak nas anestezjolog zawołał to jak go zobaczyła takiego sztywnego z rurką w buzi to znowu zaczęła płakać, mąż mi kazał wyjść i sam z nim czekał aż się wybudzi. Wróciliśmy na oddział i dalej nie mógł jeść przez 2 godziny bo niby miał jeszcze wiotki przełyk i mógł się zadławić :-(. Potem już było tylko lepiej, całe szczęście. Wczoraj miał jeszcze jakąś próbę potowa robioną na mukowiscydozę. Wszystkie wyniki mają być za tydzień.
Jak wczoraj wróciliśmy do domu to tak Kasjanek się rozżalił że jeszcze nigdy tak nie płakał, nic nie pomagało, jak już zasnął gdzieś koło 23 to jeszcze przez godzinę przez sen tak łkał :-(. Dzisiaj już wesolutki, nie wiem co mu było może te przeżycia w szpitalu tak wpłynęły na niego
Aha wszystkiego najlepszego dziewczyny
Ostatnia edycja: