mamusiaagusia
mama chłopaczków dwóch
Moi panowie chyba sprzysiegli sie przeciwko mnie.No moze po za najmłodszym.
Mąż sie nie odzywa, nawet sam sobie rano robił śniadanie jak nigdy zreszta, no a KAmil sie zbuntował.
Niby to wszystko rano było w porzadku, zjadł obiad, nawet mnie poganiał zeby sie nie spóźnić do przedszkola.
Dziś jest gimnastyka korekcyjna, wiec Czekamy zawsze na pania pod przedszkolem.
Wszystko było ok, dopóki Kamilek nie zaczał sobie szukać pary, której nie mógł znaleźć.I zaczeło sie.
Najpierw kombinował, a to ze pic mu sie chce, a to jeść mu sie chce, a to zimno mu, a potem wprost powiedział, ze nie chce isc.Oczy sie zaszkliły, łzy sie pokazały, powiedziłam ze odprowadze(gimnastykę mają w budynku szkoły, kawałek muszą przejsc).Krzyk, płacz i lament.Zaprowadziłam go pod szkołe, ale nie wszedł.Powiedziłam pani, ze zabieram go do domu, bo bez sensu zeby na siłe go pchać.
Mówie Wam zła jestem jak nie wiem co.
Nie dosc ze ojciec uparty to jeszcze "synalek tatusia";-) mi robi na złosc i przykrosc przy okazji.
Przypuszczam ze głowną przyczyną tego jest owa gimnastyka.Poniewaz we wtorek równiez jest.Kamil poszedł, ale przed odejsciem równiez kombinował ze jesc mu sie chce.A jak odchodził to wydawało mi sie ze tak mus ie oczy zaszkilły.No, ale spokojnie odszedł.
Jak po niego poszłam i pytałam jak w przedszkolu to powiedział ze płakał, za mna.
Pytałm na drugi dzien pani, ale ona powiedziła ze nie.Mozliwe ze chciło mu sie, mozliwe ze łezka mu poleciła, a pani nie zauwazyła.
Wczoraj bardzo chetnie szedł, jak zawsze zresztą.
Przyczyna najprawdobodobniej tkwi w gimnastyce(no chyba ze sie myle).
Jutro porozmawiam z pania.
Ciekowe, komu sie bedzie chciąło przeczytac cały mój wywód
Mąż sie nie odzywa, nawet sam sobie rano robił śniadanie jak nigdy zreszta, no a KAmil sie zbuntował.
Niby to wszystko rano było w porzadku, zjadł obiad, nawet mnie poganiał zeby sie nie spóźnić do przedszkola.
Dziś jest gimnastyka korekcyjna, wiec Czekamy zawsze na pania pod przedszkolem.
Wszystko było ok, dopóki Kamilek nie zaczał sobie szukać pary, której nie mógł znaleźć.I zaczeło sie.
Najpierw kombinował, a to ze pic mu sie chce, a to jeść mu sie chce, a to zimno mu, a potem wprost powiedział, ze nie chce isc.Oczy sie zaszkliły, łzy sie pokazały, powiedziłam ze odprowadze(gimnastykę mają w budynku szkoły, kawałek muszą przejsc).Krzyk, płacz i lament.Zaprowadziłam go pod szkołe, ale nie wszedł.Powiedziłam pani, ze zabieram go do domu, bo bez sensu zeby na siłe go pchać.
Mówie Wam zła jestem jak nie wiem co.
Nie dosc ze ojciec uparty to jeszcze "synalek tatusia";-) mi robi na złosc i przykrosc przy okazji.
Przypuszczam ze głowną przyczyną tego jest owa gimnastyka.Poniewaz we wtorek równiez jest.Kamil poszedł, ale przed odejsciem równiez kombinował ze jesc mu sie chce.A jak odchodził to wydawało mi sie ze tak mus ie oczy zaszkilły.No, ale spokojnie odszedł.
Jak po niego poszłam i pytałam jak w przedszkolu to powiedział ze płakał, za mna.
Pytałm na drugi dzien pani, ale ona powiedziła ze nie.Mozliwe ze chciło mu sie, mozliwe ze łezka mu poleciła, a pani nie zauwazyła.
Wczoraj bardzo chetnie szedł, jak zawsze zresztą.
Przyczyna najprawdobodobniej tkwi w gimnastyce(no chyba ze sie myle).
Jutro porozmawiam z pania.
Ciekowe, komu sie bedzie chciąło przeczytac cały mój wywód