Kroczkek z tą luteiną to chyba do mnie pisałaś, ale widzę że nie zdążyłam bo dopiero teraz odczytałam ;-)... No ja obecnie muszę brać ją pod język bo śluzówka musi wreszcie odpocząć, ale właśnie moja gin. kazała mi brać ją tak samo czyli 2x po dwie tabletki... Dla mnie na szczęście ten smak jakoś strasznie nie przeszkadza więc daję radę;-)...
Co do świąt to my wczoraj wróciliśmy do Warszawy bo niestety z psem nie bardzo mamy gdzie się podziać:-( no ale trudno się mówi... W wigilię byliśmy u rodziny męża, tam przenocowaliśmy, ale niestety jak na miejscu okazało się że Benio może być w domu ale zamknięty w jednym pokoju i tak się stresował biedny cały czas że aż mi go szkoda było bo on jest bardzo przywiązany do nas i ogólnie do ludzi (jak to labrador) że nie potrafił zrozumieć, że wszystkich słyszy a nie może być z nami... Więc plany na pierwszy dzień świąt zmieniliśmy bo Benio miał zostać z teściami u rodziny a my mieliśmy wczoraj pojechać do mnie do domu bez psa i zostać na noc, ale w końcu podjęliśmy decyzję że drugi dzień w pokoju sam nie będzie siedział i zabraliśmy go ze sobą. Posiedzieliśmy kilka godzin tylko u mojego taty (pies był w tym czasie w aucie) na szczęście mamy spore więc wygodnie sobie spał i się tak nie stresował bo samochód zna, a wieczorem wróciliśmy do Warszawy i tyle.. teraz sobie siedzimy w domku spokojnie a po południu mają wpaść znajomi z 11 miesięczną córeczką więc będzie wesoło jak będzie biegać za naszym futrzakiem:-)
Co do świąt to my wczoraj wróciliśmy do Warszawy bo niestety z psem nie bardzo mamy gdzie się podziać:-( no ale trudno się mówi... W wigilię byliśmy u rodziny męża, tam przenocowaliśmy, ale niestety jak na miejscu okazało się że Benio może być w domu ale zamknięty w jednym pokoju i tak się stresował biedny cały czas że aż mi go szkoda było bo on jest bardzo przywiązany do nas i ogólnie do ludzi (jak to labrador) że nie potrafił zrozumieć, że wszystkich słyszy a nie może być z nami... Więc plany na pierwszy dzień świąt zmieniliśmy bo Benio miał zostać z teściami u rodziny a my mieliśmy wczoraj pojechać do mnie do domu bez psa i zostać na noc, ale w końcu podjęliśmy decyzję że drugi dzień w pokoju sam nie będzie siedział i zabraliśmy go ze sobą. Posiedzieliśmy kilka godzin tylko u mojego taty (pies był w tym czasie w aucie) na szczęście mamy spore więc wygodnie sobie spał i się tak nie stresował bo samochód zna, a wieczorem wróciliśmy do Warszawy i tyle.. teraz sobie siedzimy w domku spokojnie a po południu mają wpaść znajomi z 11 miesięczną córeczką więc będzie wesoło jak będzie biegać za naszym futrzakiem:-)