Rilla - współczuję. Dużo zdrowia dla Ciebie i O.
U nas Misiek zakatarzony od miesiąca i też nie wiem czy iść z nim do lekarza czy nie, bo jest ryzyko, że przy okazji złapie coś gorszego.
U nas bilans dwulatka w ogóle nie odbiega od zwykłej wizyty - mierzenie, ważenie i obejrzenie dziecka. Całość trwa (o ile dzieć współpracuje) jakieś 5 minut. Przynajmniej tak było przy O.
Edysiek - starsza bardzo czekała na siostrzyczkę i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła np. przestała przychodzić w nocy do naszego łóżka (teoretycznie miałyśmy taką umowę, ale nie spodziewałam się, że się z niej wywiąże :-)
A Misiek pierwsze dwa dni był zdezorientowany - taki płaczliwy maminsynek, ale to może też dlatego, że pierwszy raz tyle czasu bez mamy spędził, a jak już mama wróciła to ledwo chodząca i niechętna do zabawy. A teraz jest naprawdę fajnie - pomaga przy kąpieli, przewijaniu itp. jak N zaczyna płakać to ją całuje albo gada do niej. Słodziak taki :-)
U nas Misiek zakatarzony od miesiąca i też nie wiem czy iść z nim do lekarza czy nie, bo jest ryzyko, że przy okazji złapie coś gorszego.
U nas bilans dwulatka w ogóle nie odbiega od zwykłej wizyty - mierzenie, ważenie i obejrzenie dziecka. Całość trwa (o ile dzieć współpracuje) jakieś 5 minut. Przynajmniej tak było przy O.
Edysiek - starsza bardzo czekała na siostrzyczkę i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła np. przestała przychodzić w nocy do naszego łóżka (teoretycznie miałyśmy taką umowę, ale nie spodziewałam się, że się z niej wywiąże :-)
A Misiek pierwsze dwa dni był zdezorientowany - taki płaczliwy maminsynek, ale to może też dlatego, że pierwszy raz tyle czasu bez mamy spędził, a jak już mama wróciła to ledwo chodząca i niechętna do zabawy. A teraz jest naprawdę fajnie - pomaga przy kąpieli, przewijaniu itp. jak N zaczyna płakać to ją całuje albo gada do niej. Słodziak taki :-)