Hej.
Melduję się z Polski tak na szybko.
Doczytałam co u was. Super, że bez żadnych problemów :-)
Nasza podróż mimo że długa była w miarę ok, Emma była grzeczna tylko przy lądowaniu wpadła w taką histerię że chyba ją w wieży kontroli lotu słyszeli i w samochodzie w drodze do domu urządziła potworny koncert zalewając się łzami, ale to już zmęczenie dało o sobie znać. W domku , jako że nic w Krakowie nie mamy z oprzyrządowania dla dziecka, została umyta przeze mnie pod kranem w kuchni, dostała cycka i odpadła.
Niestety dalej ma biegunkę, odstawienie mz i marchwi i powrót tylko na cyca nic nie dało więc jutro mamy wizytę u pediatry. Od razu skonsultujemy jej spanie, albo raczej jego brak, bo dalej nie sypia, rzuca się po łóżku, pręży...masakra, jesteśmy teraz oboje z mężem wykończeni a jeszcze te upały w dusznym Krakowie
Wczoraj byliśmy z Emmą na konsultacjach jej naczyniaków. Narazie mamy nic nie robić, obserwować czy nie wrzodzieją, i wrócić gdyby zaczęły albo gdyby zaczęły nagle szybko rosnąć. Mamy również powtórzyć za parę miesięcy usg brzuszka czy na pewno nie pojawiły się jakieś naczyniaki wewnętrzne.
Konsultacje mieliśmy w szpitalu dziecięcym na oddziale chirurgii onkologicznej i powiem wam, że się popłakałam jak widziałam te wszystkie chore dzieciaczki:-
-(. Widok maleńkiej dziewczynki, może dwumiesięcznej, z naczyniakiem na całą górną wargę wielkości mandarynki uświadomił mi i mężowi ile jak narazie mamy szczęścia, że Emmy zmiany, mimo że jest ich kilka, nie są wielkie i mamy ogromną nadzieję że takie zostaną i że później zaczną się wchłaniać.
Pani doktor zresztą obserwując Emmę stwierdziła, że bardzo ładnie się rozwija jak na wcześniaka, Emma popisywała się siadaniem i rozdawała uśmiechy :-)
Ok więcej nie dam rady napisać. Odezwę się wkrótce
Ucałujcie forumowe dzieciaczki :-)