Cześć dziewczyny. Ja po pierwszym dniu pracy:-)
Aniusia super zdolna Martynka. Może moja tez zacznie mówić jak bedzie chodzić do przedszkola, bo na razie zły wpływ babci jej nie pozwala, bo we wszystkim ja wyręcza i mówi za nią.
Dotkass gdzie tym masz kiepską pogodę? U nas skwar, duszno.
Hannah To trzymam kciuki, a może coś dzidziuś pokaże. Ja mam wizytę za tydzień w piątek;-) u Pani doktor. Prywatnie będę szła za 4-5 tyg i może też coś się wtedy odkryje- M idzie wtedy ze mną.
Wiktoria zazdroszczę leniuchowania.
Kwiateczek też uwielbiam wątrubkę i kupiłam we wtorek, bo mi się zachciało. Ale w domu już mi się odechciało i chyba wywalę kotom podwórkowym.
No a ja dzisiaj po pierwszym dniu w pracy. Jejku, budynek bez klimy, wszędzie w pokojach stoją wiatraki i każdy ma przy biurku butelkę wody, ale to nie pomaga. Normalnie stopy mi spuchły i mam odbite paski od japonek. Jutro idę w sukience lub spódnicy, bo dzisiaj w spodniach byłam i czułam, że się kleję. Siedze w jednym pokoju z dziewczyną, która też pracowała w księgowości tam gdzie ja, ale w innej sekcji. Nie za bardzo czuję atmosferę, bo poprzednio była wolna amerykanka i do każdego mówiło się na ty, nawet do prezesa. Tutaj nawet w jednym pokoju mówi się Pan/Pani, nie lubię tak oficjalnie. Jestem w trakcie zapoznawania się z instrukcjami panujacymi w firmie i wszystko musze potwierdzić podpisem. A jutro zaczynam wyciągi bankowe i rozliczanie kart płatniczych.
Dobra idę zjeść druga turę obiadu, bo nie mogłam jak był ciepły.
Miłego i trocę chłodniejszego wieczoru dziweczyny:-).
Aniusia super zdolna Martynka. Może moja tez zacznie mówić jak bedzie chodzić do przedszkola, bo na razie zły wpływ babci jej nie pozwala, bo we wszystkim ja wyręcza i mówi za nią.
Dotkass gdzie tym masz kiepską pogodę? U nas skwar, duszno.
Hannah To trzymam kciuki, a może coś dzidziuś pokaże. Ja mam wizytę za tydzień w piątek;-) u Pani doktor. Prywatnie będę szła za 4-5 tyg i może też coś się wtedy odkryje- M idzie wtedy ze mną.
Wiktoria zazdroszczę leniuchowania.
Kwiateczek też uwielbiam wątrubkę i kupiłam we wtorek, bo mi się zachciało. Ale w domu już mi się odechciało i chyba wywalę kotom podwórkowym.
No a ja dzisiaj po pierwszym dniu w pracy. Jejku, budynek bez klimy, wszędzie w pokojach stoją wiatraki i każdy ma przy biurku butelkę wody, ale to nie pomaga. Normalnie stopy mi spuchły i mam odbite paski od japonek. Jutro idę w sukience lub spódnicy, bo dzisiaj w spodniach byłam i czułam, że się kleję. Siedze w jednym pokoju z dziewczyną, która też pracowała w księgowości tam gdzie ja, ale w innej sekcji. Nie za bardzo czuję atmosferę, bo poprzednio była wolna amerykanka i do każdego mówiło się na ty, nawet do prezesa. Tutaj nawet w jednym pokoju mówi się Pan/Pani, nie lubię tak oficjalnie. Jestem w trakcie zapoznawania się z instrukcjami panujacymi w firmie i wszystko musze potwierdzić podpisem. A jutro zaczynam wyciągi bankowe i rozliczanie kart płatniczych.
Dobra idę zjeść druga turę obiadu, bo nie mogłam jak był ciepły.
Miłego i trocę chłodniejszego wieczoru dziweczyny:-).