reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe mamy 2017

A ja na obiad wparowalam do mamy i z glowy ☺

Tak piszecie o ruchach dzieciaczkow a mnie jakos moj maly martwi bo malo sie rusza jak leze na boku to tylko go czuje jak reke przyloze jak sie przesuwa lub wypycha a tak to nie bardzo nie wiem czy sie martwic czy nie.

Milej niedzielki Wam zycze ☺
Boże ale jesteś dzielna :biggrin2: jesteśmy z Ciebie dumne!!!!!!!!!!!!!!!!! Dasz sobie radę ze wszystkim i łap każdą chwilę na odpoczynek. Synek piękny i kudłaty jak nic :)
 
reklama
@Klaudia_i_nikodem prześliczny malec!
Jesteś naprawdę dzielna. :)
Niedługo ból porodowy będzie już tylko funkcjonował w pamięci jako ten najgorszy z możliwych, ale nie będziesz mogła sobie przypomnieć, jaki tak naprawdę był. :)
Bogu dzięki Nikoś urodził się cały i zdrowy, kiedy czytam o tej pępowinie to przechodzą mnie ciarki!
Nie było wiadomo wcześniej, że jest tak okropnie nią owinięty?
I jak Wasze cycuszenie, dajecie radę? :)
 
Klaudia gratulacje[emoji8]!!! Jesteś bardzo dzielna... cudownie że możesz już tulić swojego szkrabka [emoji6] to Twój największy dar [emoji7] masz dla kogo żyć kochana [emoji8] życzę szybkiego powrotu do formy fizycznej i psychicznej [emoji8][emoji8][emoji8]

Napisane na HUAWEI VNS-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Melduję że do porodu zostało mi tylko 12 dni [emoji33][emoji33][emoji33]
Jestem przerażona.

Nie wiem czy decydować się na znieczulenie zewnatrzoponowe...... [emoji32] raczej jestem wytrzymała na ból ale czy dam radę.......???

Napisane na HUAWEI VNS-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Melduję że do porodu zostało mi tylko 12 dni [emoji33][emoji33][emoji33]
Jestem przerażona.

Nie wiem czy decydować się na znieczulenie zewnatrzoponowe...... [emoji32] raczej jestem wytrzymała na ból ale czy dam radę.......???

Napisane na HUAWEI VNS-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
Pewnie że dasz[emoji3]jak weszło to musi wyjść [emoji64][emoji85][emoji86][emoji87] wszystkie damy radę

Napisane na Lenovo A6020a40 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Pewnie że dasz[emoji3]jak weszło to musi wyjść [emoji64][emoji85][emoji86][emoji87] wszystkie damy radę

Napisane na Lenovo A6020a40 w aplikacji Forum BabyBoom
Heh, ale wchodziło przyjemniej ;)

@Martusiamiska ale Cię dawno nie byłooo, też mam te 12 dni ale z perspektywą cc na mecie to się nie niepokoję.. Poprzednio pamiętam to oczekiwanie i oglądanie bielizny, czy czop nie wypada, wody nie lecą etc... Zaciskam kciuki za każdą z nas!!

A jak nasza majowa Kwietniówka??? Halo, się melduj!!
 
Lalamido, sorki ale tytuł dla najlepszej teściowej już zajęty przez moją :)
Ale zimnooo, niby słoneczko a tu taki ziąb! Bardzo marzy mi się już ciepełko.
O co chodzi z tą opieką na Żelaznej? Rodziłam tam 2 razy i to w dużych odstępach... Przecież dziecko jest 24h przy matce, nie kumam...
Moja teściowa to skarb ale cieszę się że mieszka w Krakowie :) tak jak się cieszę że moja mama też mieszka daleko. Kocham je mocno ale mieszkać z nimi to się nie da ;).

A Żelazna no cóż to są moje doświadczenia i to bardzo dawna. Oczywiście dla mnie jako matki to jakby było wczoraj bo nie wiem nawet kiedy te 7,5 roku minęło. Może wypunktuje to co jak na szpital położniczy nie miało prawa sie nigdy zdarzać.

1. Położne zapominały o oznakowaniu dzieci. Chodzi o bransoletki na nadgarstku. Mój syn został zametkowany dopiero w 3 dobie kiedy przyszła na obchód Pani pediatra i zrobiła mi o to awanturę. Jakbym sama miała sobie to zrobić...
2. Dzieci owszem te zdrowe są 24 godziny na dobę z mamą, ale trzeba było je zawozić 2 kondygnacje wyżej na odział na badania. I nie było by w tym nic dziwnego (bo dzieci badać trzeba) gdyby nie to że z noworodkiem trzeba było przejść przez przedsionek w którym siedzieli zasmarkani i zakasłani odwiedzający lub po prostu na coś czekający ludzie. Ale z tym też jako matki sobie radziłyśmy bo dzieci przykrywało się kocykiem na maksa ale po takich wycieczkach na 2 kondygnację, czekaniu w kolejce na badanie okazywało się często gęsto że to nie to dziecko ma przyjechać i jeszcze opierdziel dostawałyśmy, że włuczymy się z noworodkiem po oddziałach...
3. W pokoju leżałyśmy we 4 + 4 dzieciaczki. Dzieci leżały w tych wanienkach na kółkach i ok ale... wieczorem lub nocą, kiedy każda z nas próbowała jednak między karmieniem a karmieniem choć chwilę się przespać (bo dzieci akurat nam się trafiło tak, że karmiłyśmy niemal o tej samej porze), wpadały salowe i przechodziły z impetem przez salę specjalnie waląc wózkami z dziećmi o nasze łóżka metalowe. Reakcja dzieci wyrwanych ze snu i nas takim przejściem chyba raczej wiadomo jaka....
4. O dzieciach które myliły im się w badaniach wspomniałam już wcześniej. Olo kilka razy dziennie miał badany cukier bo ja miałam cukrzycę ciążową, więc jak tylko był rozbierany to darł się jak opętany i uspokoić go nie mogłam. Dopiero po miesiącu mu przeszło, kiedy okazało się, że zmiana pieluchy nie boli i nikt go nie kuje. Wracając do szpitala... w sytuacji kiedy trzeba było drałować na 2p i rozebrać spanikowane dziecko do badania, po czym okazywało się, że to nie to dziecko z pokoju położne wezwały to naprawdę włącza się syndrom mordercy.
5. Trzecia doba po porodzie... nie dość że trzy z nas miały nawał pokarmu to jeszcze byłyśmy tak głodne, że nie mogłyśmy doczekać się kolacji. I czekamy, czekamy, czekamy, czekamy.... i już planujemy jak to wysmarujemy 3 kromki chleba 1cm3 zimnego masła... a na to liść sałaty... i siateczka z mielonki tyrolskiej a tu nie ma i nie ma... W końcu grzecznie zapytałyśmy kiedy będzie kolacja i okazało się że już była. Nasz pokój został pominięty, kuchnia już zamknięta (19:00) i kolacji nie będzie. Więc spytałyśmy co mamy zjeść? Odp. Proszę iść sobie do sklepiku na dole i kupić jakieś ciastka albo drożdżówki...żadna z nas nie odważyła się na ładowanie w dzieci drożdży z bułek ze sklepiku
6. Ale jeśli chodzi o jedzenie to nie wszystko. Jedzenie szpitalne jak jedzenie szpitalne raczej nikt nie narzekał bo każdy wiedział jak jest. Ale po 4 dniach kiedy zaczęłyśmy wypytywać położną czy to, że wszystkie dzieci robią zielone śluzowate kupy po tych smułkach to normalne czy coś się dzieje, to spytała nas czy jemy szpitalne jedzenie, na co oczywiście odpowiedziałyśmy, że tak (w szpitalu położniczym chyba wiedzą czym się karmi matki karmiące). Na co położna nam powiedziała, że mamy nie jeść tego co nam przynoszą, bo to wszystko na sodzie gotowane i dlatego dzieci mają takie kupy. A obiady lepiej żeby nam mężowie przywozili z domu... Więc od tamtej pory nasi mężowie dzień w dzień przywozili nam obiady (najczęściej rosół).
7. Karmienie dzieci. Wszyscy wiedzą, że dla dziecka najlepsze mleko jest od matki ale na Boga czasem jest inaczej i kiedy Bóg nie patrzy to matka natura czasem decyduje inaczej. W pokoju mieliśmy kobietę, która urodziła 2 dziecko i mimo, że starała się przystawiała co chwilę, to mleka nie było. Przez dwa dni prosiła położne o dokarmienie dziecka bo przez dwa dnia tak płakało z głodu, że naprawdę każda by chętnie swoich cycek użyczyła żeby tylko nie płakało i się najadło. Dziecko płakało non stop, podawane miało tylko glukozę. W końcu w trzeciej dobie łaskawie zgodzono się na dokarmianie ale o Boże jakie to były procedury! Położne awanturę jej zrobiły, że karmić nie chce że co z niej za matka egoistka i jakieś dokumenty musiała podpisywać, że się zrzeka laktacji.
Jak tylko dali dziecku w końcu jeść to kolejne dwie doby malutki spał, bo taki był wymęczony i w końcu najedzony.
8. Noc... Ponieważ jedno dziecko miało wysoką żółtaczkę to musiało być na lampach na neonatologi czyli 2 kondygnacje wyżej, ale na karmienie w ciągu dnia mama przychodziła do niego. Pewnej nocy pielęgniarki zwiozły dziecko na nasze piętro z prośbą, żeby położne zawiozły dziecko do matki, pomogły w karmieniu i po karmieniu dziecko musi wrócić na lampy. A położne foch bo one d...nigdzie nie ruszą niech sobie matka sama po nie przyjdzie. Pielęgniarki zaczeły się z nimi kłucić że to ich zasr.... obowiązek. Zostawiły dziecko na korytarzu i wróciły na oddział. Położne w końcu musiały zaprowadzić dziecko do matki ale czy przypilnowały karmienia to wątpię..

W szpitalu byłam 9 dni.

Ot takie sytuacje miały miejsce... ale gdy na oddziałe pojawiła się jakaś żona celebryty włocha to och jakie było poruszenia jak nagle wszyscy skakali przy nich.
 
reklama
Do góry