reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe kreseczki wysikują wszystkie laseczki 🌺🌹🌻

Odebralam dzis dziecko bo ma rumień. Choroba zakazna, kropelkowo sie roznosi, nie leczysz niczym, bo poza rumieniami i wysypką nic nie ma. Może chodzic na podworko, ale trzeba chronic przed sloncem plamy. Ponoc gdy sa juz plamki - nie zaraza.
Mam kumpele na przeciwko, ma u siebie plac zabaw. Ma dwojke (jedno roczne). Mówię jej jak jest, ze zabronilam mojemu dziecku do niej na plac teraz isc, wiadomo ze wzgledu na dzieci. Ona ze ok zebym nie przesadzala, ze on moze. No to za kilka godz byl, bylo troche dzieci i sasiad ze swoja dwojka bliźniąt. I zapytal o plamki na polikach, ona mu powiedziala a on wstal (to bylo u niej na ogrodzie) podszedl do dziecka i mowi 6 latkowi "przepraszam cie, ale masz chorobe a ja nie chce zebys zarazil moje dzieci, musisz stąd wyjść "
No wkr...lam się, mogl wejsc do mnie i mi powiedzieć zebym go zabrala, a kumpela, jesli jednak po namysle boi sie ze jej dzieci beda to mieć to powinna dac znac, bez takich tekstow do dziecka. Przyszedl splakany, przykro mu bylo.
Zeby smiesznie bylo, tam bylo jeszcze jedno dziecko z wysypka i to ręce i nogi. I on nie zauwazyl, tylko moje. I nie od siebie z ogrodu go wyprosił.
A kumpela zawsze pyskata a tym razem niema sie zrobila, zadzwonilam wyjaśnić i ona sie tlumaczy, ze co ona moze, za swoje odpowiada a za pozostale dzieci nie. A to bylo u niej. I gadalysmy o tym wcześniej i byla zgoda. Wkurzylam sie na nich oboje, tak sie nie robi. Jesli boi sie o dzieci powinien zabrac je stamtąd a nie wypraszac kogos sam będąc gosciem. Poza tym juz jego zona franca mowi jak mozna puszczac dziecko a ponoc juz 3 ma rumien i dzieci ganiają, bo zarazają się w przedszkolu przed tymi wikwitami. A teraz juz ponoć nie.
Czy ja nie mam racji, ze tak emocjonalnie podeszłam?
Bo ponoc zaraz jak uslyszal, ze sie wkurzylam za ten tekst, to zabral dzieci i poszedl na publiczny plac zabaw, zostawiając niesmak pomiedzy kumpelą, nim a mną. Ciekawe czy tam przyglada sie dzieciom i podejrzewając choroby z francą - każą z publicznego placu zabaw im isc do domu. 😡😡😡😡 dodam, ze kumpela jest pyskata i jak jej corka plakala, ze loda nie dostala tylko ciaboko bo zabraklo u kogos w domu dla niej, to dzwonila w tej sprawie. A tu zostawila to bez komentarza, zawiodlam sie na niej i pierwszy raz w zyciu powiedzialam jej wprost, ze mysle, ze nic nie powiedziała bo bylo jej to na reke, po tym jak przemyslala. I nie wiem jak mozna w swoim domu czy ogrodzie gościom pozwalać kogos wypraszać. Przeprosila j.mowila, ze nie, ze ja zatkalo dlatego nie zareagowala. Przyszla przeprosić dziecko i pozwolila przychodzic, ja jednak narazie prosilam, zeby nie chodzil.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Odebralam dzis dziecko bo ma rumień. Choroba zakazna, kropelkowo sie roznosi, nie leczysz niczym, bo poza rumieniami i wysypką nic nie ma. Może chodzic na podworko, ale trzeba chronic przed sloncem plamy. Ponoc gdy sa juz plamki - nie zaraza.
Mam kumpele na przeciwko, ma u siebie plac zabaw. Ma dwojke (jedno roczne). Mówię jej jak jest, ze zabronilam mojemu dziecku do niej na plac teraz isc, wiadomo ze wzgledu na dzieci. Ona ze ok zebym nie przesadzala, ze on moze. No to za kilka godz byl, bylo troche dzieci i sasiad ze swoja dwojka bliźniąt. I zapytal o plamki na polikach, ona mu powiedziala a on wstal (to bylo u niej na ogrodzie) podszedl do dziecka i mowi 6 latkowi "przepraszam cie, ale masz chorobe a ja nie chce zebys zarazil moje dzieci, musisz stąd wyjść "
No wkr...lam się, mogl wejsc do mnie i mi powiedzieć zebym go zabrala, a kumpela, jesli jednak po namysle boi sie ze jej dzieci beda to mieć to powinna dac znac, bez takich tekstow do dziecka. Przyszedl splakany, przykro mu bylo.
Zeby smiesznie bylo, tam bylo jeszcze jedno dziecko z wysypka i to ręce i nogi. I on nie zauwazyl, tylko moje. I nie od siebie z ogrodu go wyprosił.
A kumpela zawsze pyskata a tym razem niema sie zrobila, zadzwonilam wyjaśnić i ona sie tlumaczy, ze co ona moze, za swoje odpowiada a za pozostale dzieci nie. A to bylo u niej. I gadalysmy o tym wcześniej i byla zgoda. Wkurzylam sie na nich oboje, tak sie nie robi. Jesli boi sie o dzieci powinien zabrac je stamtąd a nie wypraszac kogos sam będąc gosciem. Poza tym juz jego zona franca mowi jak mozna puszczac dziecko a ponoc juz 3 ma rumien i dzieci ganiają, bo zarazają się w przedszkolu przed tymi wikwitami. A teraz juz ponoć nie.
Czy ja nie mam racji, ze tak emocjonalnie podeszłam?
Bo ponoc zaraz jak uslyszal, ze sie wkurzylam za ten tekst, to zabral dzieci i poszedl na publiczny plac zabaw, zostawiając niesmak pomiedzy kumpelą, nim a mną. Ciekawe czy tam przyglada sie dzieciom i podejrzewając choroby z francą - każą z publicznego placu zabaw im isc do domu. 😡😡😡😡 dodam, ze kumpela jest pyskata i jak jej corka plakala, ze loda nie dostala tylko ciaboko bo zabraklo u kogos w domu dla niej, to dzwonila w tej sprawie. A tu zostawila to bez komentarza, zawiodlam sie na niej i pierwszy raz w zyciu powiedzialam jej wprost, ze mysle, ze nic nie powiedziała bo bylo jej to na reke, po tym jak przemyslala. I nie wiem jak mozna w swoim domu czy ogrodzie gościom pozwalać kogos wypraszać. Przeprosila j.mowila, ze nie, ze ja zatkalo dlatego nie zareagowala. Przyszla przeprosić dziecko i pozwolila przychodzic, ja jednak narazie prosilam, zeby nie chodzil.
No to powiem Ci, że facet jest niepoważny. Do dziecka taki tekst, biedaczek się pewnie przestraszył 😱 Rozumiem strach o własne dzieci ale takie rzeczy załatwia się między rodzicami nie do niewinnego dzieciaka „musisz stąd wyjść” 🫣 Koleżanka słabo się zachowała, że nie zareagowała. Ja bym się chyba z gościem rozmówiła, co to ma być …
 
Odebralam dzis dziecko bo ma rumień. Choroba zakazna, kropelkowo sie roznosi, nie leczysz niczym, bo poza rumieniami i wysypką nic nie ma. Może chodzic na podworko, ale trzeba chronic przed sloncem plamy. Ponoc gdy sa juz plamki - nie zaraza.
Mam kumpele na przeciwko, ma u siebie plac zabaw. Ma dwojke (jedno roczne). Mówię jej jak jest, ze zabronilam mojemu dziecku do niej na plac teraz isc, wiadomo ze wzgledu na dzieci. Ona ze ok zebym nie przesadzala, ze on moze. No to za kilka godz byl, bylo troche dzieci i sasiad ze swoja dwojka bliźniąt. I zapytal o plamki na polikach, ona mu powiedziala a on wstal (to bylo u niej na ogrodzie) podszedl do dziecka i mowi 6 latkowi "przepraszam cie, ale masz chorobe a ja nie chce zebys zarazil moje dzieci, musisz stąd wyjść "
No wkr...lam się, mogl wejsc do mnie i mi powiedzieć zebym go zabrala, a kumpela, jesli jednak po namysle boi sie ze jej dzieci beda to mieć to powinna dac znac, bez takich tekstow do dziecka. Przyszedl splakany, przykro mu bylo.
Zeby smiesznie bylo, tam bylo jeszcze jedno dziecko z wysypka i to ręce i nogi. I on nie zauwazyl, tylko moje. I nie od siebie z ogrodu go wyprosił.
A kumpela zawsze pyskata a tym razem niema sie zrobila, zadzwonilam wyjaśnić i ona sie tlumaczy, ze co ona moze, za swoje odpowiada a za pozostale dzieci nie. A to bylo u niej. I gadalysmy o tym wcześniej i byla zgoda. Wkurzylam sie na nich oboje, tak sie nie robi. Jesli boi sie o dzieci powinien zabrac je stamtąd a nie wypraszac kogos sam będąc gosciem. Poza tym juz jego zona franca mowi jak mozna puszczac dziecko a ponoc juz 3 ma rumien i dzieci ganiają, bo zarazają się w przedszkolu przed tymi wikwitami. A teraz juz ponoć nie.
Czy ja nie mam racji, ze tak emocjonalnie podeszłam?
Bo ponoc zaraz jak uslyszal, ze sie wkurzylam za ten tekst, to zabral dzieci i poszedl na publiczny plac zabaw, zostawiając niesmak pomiedzy kumpelą, nim a mną. Ciekawe czy tam przyglada sie dzieciom i podejrzewając choroby z francą - każą z publicznego placu zabaw im isc do domu. 😡😡😡😡 dodam, ze kumpela jest pyskata i jak jej corka plakala, ze loda nie dostala tylko ciaboko bo zabraklo u kogos w domu dla niej, to dzwonila w tej sprawie. A tu zostawila to bez komentarza, zawiodlam sie na niej i pierwszy raz w zyciu powiedzialam jej wprost, ze mysle, ze nic nie powiedziała bo bylo jej to na reke, po tym jak przemyslala. I nie wiem jak mozna w swoim domu czy ogrodzie gościom pozwalać kogos wypraszać. Przeprosila j.mowila, ze nie, ze ja zatkalo dlatego nie zareagowala. Przyszla przeprosić dziecko i pozwolila przychodzic, ja jednak narazie prosilam, zeby nie chodzil.
Nie jestem matką i nie jestem biegła w tych chorobach zakaźnych jak to jest z okresem wylęgania, ale podejrzewam, że pewnie też bym zareagowała emocjonalnie, jeśli w grę wchodziłyby uczucia moje i mojego dziecka. A koleżanka zachowała się jak się zachowała, do ludzi niekiedy trzeba podchodzić z rezerwą i do ich reakcji, nie na każdym można polegać jak na Zawiszy jak się okazuje, życie to wszystko weryfikuje.
 
Odebralam dzis dziecko bo ma rumień. Choroba zakazna, kropelkowo sie roznosi, nie leczysz niczym, bo poza rumieniami i wysypką nic nie ma. Może chodzic na podworko, ale trzeba chronic przed sloncem plamy. Ponoc gdy sa juz plamki - nie zaraza.
Mam kumpele na przeciwko, ma u siebie plac zabaw. Ma dwojke (jedno roczne). Mówię jej jak jest, ze zabronilam mojemu dziecku do niej na plac teraz isc, wiadomo ze wzgledu na dzieci. Ona ze ok zebym nie przesadzala, ze on moze. No to za kilka godz byl, bylo troche dzieci i sasiad ze swoja dwojka bliźniąt. I zapytal o plamki na polikach, ona mu powiedziala a on wstal (to bylo u niej na ogrodzie) podszedl do dziecka i mowi 6 latkowi "przepraszam cie, ale masz chorobe a ja nie chce zebys zarazil moje dzieci, musisz stąd wyjść "
No wkr...lam się, mogl wejsc do mnie i mi powiedzieć zebym go zabrala, a kumpela, jesli jednak po namysle boi sie ze jej dzieci beda to mieć to powinna dac znac, bez takich tekstow do dziecka. Przyszedl splakany, przykro mu bylo.
Zeby smiesznie bylo, tam bylo jeszcze jedno dziecko z wysypka i to ręce i nogi. I on nie zauwazyl, tylko moje. I nie od siebie z ogrodu go wyprosił.
A kumpela zawsze pyskata a tym razem niema sie zrobila, zadzwonilam wyjaśnić i ona sie tlumaczy, ze co ona moze, za swoje odpowiada a za pozostale dzieci nie. A to bylo u niej. I gadalysmy o tym wcześniej i byla zgoda. Wkurzylam sie na nich oboje, tak sie nie robi. Jesli boi sie o dzieci powinien zabrac je stamtąd a nie wypraszac kogos sam będąc gosciem. Poza tym juz jego zona franca mowi jak mozna puszczac dziecko a ponoc juz 3 ma rumien i dzieci ganiają, bo zarazają się w przedszkolu przed tymi wikwitami. A teraz juz ponoć nie.
Czy ja nie mam racji, ze tak emocjonalnie podeszłam?
Bo ponoc zaraz jak uslyszal, ze sie wkurzylam za ten tekst, to zabral dzieci i poszedl na publiczny plac zabaw, zostawiając niesmak pomiedzy kumpelą, nim a mną. Ciekawe czy tam przyglada sie dzieciom i podejrzewając choroby z francą - każą z publicznego placu zabaw im isc do domu. 😡😡😡😡 dodam, ze kumpela jest pyskata i jak jej corka plakala, ze loda nie dostala tylko ciaboko bo zabraklo u kogos w domu dla niej, to dzwonila w tej sprawie. A tu zostawila to bez komentarza, zawiodlam sie na niej i pierwszy raz w zyciu powiedzialam jej wprost, ze mysle, ze nic nie powiedziała bo bylo jej to na reke, po tym jak przemyslala. I nie wiem jak mozna w swoim domu czy ogrodzie gościom pozwalać kogos wypraszać. Przeprosila j.mowila, ze nie, ze ja zatkalo dlatego nie zareagowala. Przyszla przeprosić dziecko i pozwolila przychodzic, ja jednak narazie prosilam, zeby nie chodzil.
no słabo. Myślę, że są rzeczy, które załatwia się między dorosłymi ludźmi i to właśnie taka była. Ok, rozumiem, że nie chce, by jego dzieci się zaraziły, może mieć obawy, ale w tej sytuacji albo zawija się sam i swoje dzieci, albo uderza bezpośrednio do Ciebie, a nie mówi sześciolatkowi, że jest niemile widziany...
 
No to powiem Ci, że facet jest niepoważny. Do dziecka taki tekst, biedaczek się pewnie przestraszył 😱 Rozumiem strach o własne dzieci ale takie rzeczy załatwia się między rodzicami nie do niewinnego dzieciaka „musisz stąd wyjść” 🫣 Koleżanka słabo się zachowała, że nie zareagowała. Ja bym się chyba z gościem rozmówiła, co to ma być …
No i z drugiej strony jeśli ten gość jest walnięty No to mogło tak być, że koleżankę przytkało. Ważne, że przeprosiła dziecko.
Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że zazwyczaj jestem hej do przodu a jak znajdzie się osoba bardziej hej do przodu to jakoś sama z siebie usuwam się w cień 🫣😅
 
reklama
Do góry