vivid
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Wrzesień 2014
- Postów
- 10 082
Domi, współczuję Ci stresu, wiem cos o tym.
Cztery lata temu siedziałam sobie przed 12 w nocy przy komputerze i pisalam prace inzynierska. Moja siostra jeszcze o dziwo nie spala, poszla do łazienki, wyszla i przychodzi do mnie i mówi: "Magda, kitka cos dziamga". No to wzięłam Kitke na biurko, otwieram pyszczek, a tam w gardle igla ostrzem w nasza stronę. Szok, Kitka zamknela pyszczek, otwieram z powrotem, a tam pusto... Igla zniknela... Patrzę na zegarek, przed dwunasta w nocy. Co robic? Szukam na necie numerów do weterynarzy calodobowych. Dodzwonilam sie do jednego gabinetu, ale babka powiedziała, ze niestety dzis przeswietlenia nie zrobią i żeby dać krople rycynowe !!! Mówię: "o niee.. Nie wyobraża sobie, żeby kota przeczyscilo i przez te cienkie jelitka przeszla igla nic nie uszkadzając". Siostra zadzwonila do koleżanki, wziela nr do jej wetki. Numer tylko na zgłoszenia nocne. Odebrala i za pól h umowilysmy sie w gabinecie. Chcemy pakowac Kitke do koszyka, a ta frania siedzi skrecona w pól i lize sobie ogon. Masakra. Wzięliśmy delikatnie, zawiozlysmy do wetki. Ona przyszla z mężem, tez wetem. No i mówi, ze są dwie opcje, otwarcie brzucha lub wyciagnecie igly endoskopowo. Ale najpierw rtg. Zrobila zdjęcie, a w samym środku rozciągniętego kota byla igla zostawiliśmy Kitke i mieliśmy odebrać rano. Przyjechałam po 8mej. Moja bieda z wygolonym brzuchem i lapka po wenfloniku ale na szczęście udalo się endoskopowo. Szczęście w nieszczęściu, bo miala pelny żołądek i igla wbila sie w jedzenie i nic nie uszkodzila, ale z drugiej strony, jesli musieliby jej otwierać brzuszek, to mogloby potem wystąpić zapalenie otrzewnej, czy jakoś tak przez to jedzenie. Wszystko skończyło sie dobrze. A kosztowało symbolicznie 450zl... Szukalam jakiejś nieschowanej nitki, z której moglaby wyrwać igle, ale niestety nie znalazlam. Nie mam pojecia skąd wzięła igle. Ale jakim szczęście bylo, ze ani ja, ani siostra o tej porze nie spalysmy, a co więcej siostra zauwazyla, ze kot dziwnie mlaska...
Dzis nasza ptaszyna ma juz 9 lat i miewa sie świetnie
Taka tam historyjka
Cztery lata temu siedziałam sobie przed 12 w nocy przy komputerze i pisalam prace inzynierska. Moja siostra jeszcze o dziwo nie spala, poszla do łazienki, wyszla i przychodzi do mnie i mówi: "Magda, kitka cos dziamga". No to wzięłam Kitke na biurko, otwieram pyszczek, a tam w gardle igla ostrzem w nasza stronę. Szok, Kitka zamknela pyszczek, otwieram z powrotem, a tam pusto... Igla zniknela... Patrzę na zegarek, przed dwunasta w nocy. Co robic? Szukam na necie numerów do weterynarzy calodobowych. Dodzwonilam sie do jednego gabinetu, ale babka powiedziała, ze niestety dzis przeswietlenia nie zrobią i żeby dać krople rycynowe !!! Mówię: "o niee.. Nie wyobraża sobie, żeby kota przeczyscilo i przez te cienkie jelitka przeszla igla nic nie uszkadzając". Siostra zadzwonila do koleżanki, wziela nr do jej wetki. Numer tylko na zgłoszenia nocne. Odebrala i za pól h umowilysmy sie w gabinecie. Chcemy pakowac Kitke do koszyka, a ta frania siedzi skrecona w pól i lize sobie ogon. Masakra. Wzięliśmy delikatnie, zawiozlysmy do wetki. Ona przyszla z mężem, tez wetem. No i mówi, ze są dwie opcje, otwarcie brzucha lub wyciagnecie igly endoskopowo. Ale najpierw rtg. Zrobila zdjęcie, a w samym środku rozciągniętego kota byla igla zostawiliśmy Kitke i mieliśmy odebrać rano. Przyjechałam po 8mej. Moja bieda z wygolonym brzuchem i lapka po wenfloniku ale na szczęście udalo się endoskopowo. Szczęście w nieszczęściu, bo miala pelny żołądek i igla wbila sie w jedzenie i nic nie uszkodzila, ale z drugiej strony, jesli musieliby jej otwierać brzuszek, to mogloby potem wystąpić zapalenie otrzewnej, czy jakoś tak przez to jedzenie. Wszystko skończyło sie dobrze. A kosztowało symbolicznie 450zl... Szukalam jakiejś nieschowanej nitki, z której moglaby wyrwać igle, ale niestety nie znalazlam. Nie mam pojecia skąd wzięła igle. Ale jakim szczęście bylo, ze ani ja, ani siostra o tej porze nie spalysmy, a co więcej siostra zauwazyla, ze kot dziwnie mlaska...
Dzis nasza ptaszyna ma juz 9 lat i miewa sie świetnie
Taka tam historyjka
Ostatnia edycja: