zal, a zarazem zlosc co to sie dzieje w sluzbie zdrowia, niby maja niesc pomoc zyciowa, a traktuja nas jak z laski
. Ja wam powiem, ze u nas to juz nawet znajomosci nie pomoga, moja mama jest pielegniarka i zawsze jak mialam wizyte na pogotowiu czy gdzie kolwiek w szpitalu to mamuska kitel na plecy i ja wchodzilam bez kolejki, nawet zabieg wycinania wrastajacego paznokcia mialam od reki w 15 min, ale to co dzieje sie u nas na porodowce to jest koszmar, masowa wylegarnia i produkcja, a nie oddzial ginekologiczny,
pytam sie mamy czy jest sens rodzic u nas czy jakby zalozyla kitel i poszla tam to czy potraktowaliby mnie jeak czlowieka (a zna mniej wiecej poloznikow i ordynatora, bo pracowala z nimi 10 lat) i wiecie co mi powiedziala? Ze lepiej sie nie przyznawac do znajomosci, bo jeszcze wiecej beda chcieli w lape. Zesz kur** mac place ZUS, odprowadzam skladki i zeby urodzc jak czlowiek to musze dodatkowo pod stolem dac...I na 99% bede rodzic poza swoim miastem, mimo, ze do spzitala doszlabym sama bo mieszkam po drugiej stronie ulicy...
Taka jest szara rzeczywistosc, niby sie slyszy, ze zagranica eoiej ale i tam zdarzaja sie "odchylenia"...
Na poczatku chcialam rodzic w prywatnej klinice w Bialymstoku, porod naturalny cos ok 1200zl, pelen komfort, masz swoja sale, tv, pielegniarke, lazienke, reczniki, jak jestes zmeczona i nie masz sily to opiekuja sie dzieckiem i wogole full wypas, wszyscy zachwalaja, ale jest jeden minus...nie maja oddzialu dzieciecego i w razie klopotow z dzieckiem przy porodzie to transportuja do szpitala...czy ktoras z was rodzila juz w takim miejscu, albo moze ktoras jechala na porod mniej wiecej 80km od swojego miejsca zamieszkania?