ech widzę, że na tapecie temat rodzice i teście...
i ja neistety mogłabym tutajw iele ojjj wiele pisać;/
- i chyba tak jak już jedna z Was pisała - o wiele bardziej boli odrzucenie własnego rodzica niż teściów - moja mama ma gdzieś swoje dzieci -tzn mnie i moje rodzeństwo. Z bratem i siostrą mamy super kontakt, musieliśmy i musimy się jakoś razem trzymać - i tak było od dzieciństwa - kochany tato zmarł już 7lat temu;/ moja mama poznała "nowego pana" i jest strasznie w nim zakochana, że wręcz twierdzi, że mamy swoje zycie i teraz ona ma swoje - ach tych jej powiedzonek i zachowań mogłabym mnożyć...wyprowadziła się do niego i już.Ja nic nie mam do tego, że chce być z kimś, i nawet się cieszę, bo jak była sama to jeszcze bardziej nas psychicznie męczyła - ...
od zawsze słyszałam, że moich "bachorów" nie będzie chować jak zajdę w ciążę - to jeszcze w liceum - że ona nie po to jest by chować czyjeś dzieci - swoje wychowała itd. Wciąż słyszałam, że jestem do niczego, że nic w życiu nie osiagnę - jak miałam 6lat urodził się mój bat i praktycznie go wychowałam już jako mała dziewczynka...zero dzieciństwa;/ Do koleżanek nie, do klubu nie, na studia nie itd itp - wszystko co osiągnęłam to tylko wyłącznie zasługa mnie samiej i wsparcia u taty...naprawdę miał anielską cierpliwość do swojej zony - przykre, że tak piszę, ale ja już sobie to wszystko w głowie poukładałam i jest jak jest-choć to moja mama.Oczywiście dla wszystkich wokół i dla innych jaka to ona dobra i wspaniała matka jest, jak to się anmi chwali, że tak sobie radzimy w życiu itd - ale nigdy nie powiedziała tego nam wprost, że jest z nas dumna...trudno ja juz to przełknęłam.
- teściowa - daleko, bo 200km od nas - ale o wiele lepszy mam kontakt właśnie z nią, tylko...mam problem właśnie taki, że ona chce nam pomóc, a ja...a ja nauczona, że zawsze sama jakoś tej pomocy nie umiem od niej brać;/ i aż dziwnie, bo sama odpycham, że nie dzięki, nie potrzebują, a potem ryczę, że przecież ona nie chciała źle, chce pomóc - i w tym tkwi mój problem - że nauczona, iż zawsze sama, zawsze tylko na sobie mogłam polegać, że zawsze we wszystkim perfekcyjna...więc nie wiem jak będzie, ale chciałabym ocieplić stosunki własnie z nią,...bo widzę, że czasem jej przykro - tylko ja jakoś nie umiem inaczej;/