Kamcia - to teraz czekamy na zaproszenie na parapetówkę ![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
persefona, aina - to zapraszam na piwko jak będziecie w Poznaniu
na razie na Karmi albo inne bez alko.
Kamia - witamy
Przyznać mi się zaraz która mi syneczka podmieniła. Odpukać, odpukać, ale od tygodnia jest po prostu aniołkiem moim najgrzeczniejszym. Je co 3 godziny (oczywiście jak śpi to bywa, że i miną 4 a wieczorem chce już po 2,5 ale nie o to chodzi). Najada się w 10 minutek i już nie chce więcej. Potem półtorej godzinki na przewijaku (uwielbia przewijak bo lepiej widzi twarze i można się po zmianie pieluchy fajnie pobawić), na macie. Trochę sam się bawi, trochę jak się znudzi woła o towarzystwo i zmianę wrażeń. Potem zaczyna ziewać, trzeć oczka i marudzić i to znak że pora do wyrka. Dostanie smoka, ja go głaszczę po główce albo poliku i sobie zasypia. Półtorej godzinki spania i pobudka na jedzonko. Kluczem okazało się zrozumienie kiedy robi się śpiący, i że jest za mały żeby tak po prostu sam zasnąć - trzeba mu troszkę pomóc. A wcześniejsze wiszenie na cycu miało być żeby się uspić, płakolił też ze zmęczenia najwyraźniej. Teraz nareszcie mogę cokolwiek zrobić w domu bo wiem że pośpi tyle żebym zdążyła, mogę odsapnąć i nacieszyć się moim skarbem skoro wiem o co mu chodzi.
Swoją drogą tak szybko rosną te nasze dzieciaczki, że ja nie zdążyłam się nim nacieszyć jak był małym klopsem. Teraz już jest dużym klopsem i z każdym dniem coraz większym i coraz więcej ubranek wędruje do szuflady "za małe". I chociaż dużo go całujemy z mężem, przytulamy, gadamy i śpiewamy to za chwilę i tak uznamy że było nam tego za mało.
persefona, aina - to zapraszam na piwko jak będziecie w Poznaniu
Kamia - witamy
Przyznać mi się zaraz która mi syneczka podmieniła. Odpukać, odpukać, ale od tygodnia jest po prostu aniołkiem moim najgrzeczniejszym. Je co 3 godziny (oczywiście jak śpi to bywa, że i miną 4 a wieczorem chce już po 2,5 ale nie o to chodzi). Najada się w 10 minutek i już nie chce więcej. Potem półtorej godzinki na przewijaku (uwielbia przewijak bo lepiej widzi twarze i można się po zmianie pieluchy fajnie pobawić), na macie. Trochę sam się bawi, trochę jak się znudzi woła o towarzystwo i zmianę wrażeń. Potem zaczyna ziewać, trzeć oczka i marudzić i to znak że pora do wyrka. Dostanie smoka, ja go głaszczę po główce albo poliku i sobie zasypia. Półtorej godzinki spania i pobudka na jedzonko. Kluczem okazało się zrozumienie kiedy robi się śpiący, i że jest za mały żeby tak po prostu sam zasnąć - trzeba mu troszkę pomóc. A wcześniejsze wiszenie na cycu miało być żeby się uspić, płakolił też ze zmęczenia najwyraźniej. Teraz nareszcie mogę cokolwiek zrobić w domu bo wiem że pośpi tyle żebym zdążyła, mogę odsapnąć i nacieszyć się moim skarbem skoro wiem o co mu chodzi.
Swoją drogą tak szybko rosną te nasze dzieciaczki, że ja nie zdążyłam się nim nacieszyć jak był małym klopsem. Teraz już jest dużym klopsem i z każdym dniem coraz większym i coraz więcej ubranek wędruje do szuflady "za małe". I chociaż dużo go całujemy z mężem, przytulamy, gadamy i śpiewamy to za chwilę i tak uznamy że było nam tego za mało.