Digitalis trochę mnie uspokoiłaś, że w drodze raczej wody nie odejdą, bo miałam taką wizję, że zakupy w Tesco robimy a za mną ścieżka wody się ciągnie
Ani83, w wc to w sumie najlepsze rozwiązanie na odejście wód, bo nie trzeba będzie z mopem ganiać.
Co co instynktu "tacierzyńskiego", to ja narzekać nie mogę, codziennie rano jest powitanie z Nami, Synek daje piętkę Tacie, później Mąż wychodząc do pracy żegna się z Synkiem i ze mną, a po pracy wita się z Nim, rozmawia i na prawdę nie może się już go doczekać. Wczoraj mieli bardzo poważną rozmowę odnośnie jazdy na łyżwach i Tatuś zadawał pytania a Synek MOCNO dawał sygnały, że wie o co chodzi i że chce już w grudniu pojeździć
Chouettw, ja mam też taki ból jak rwa kulszowa, przeszywający, jakby ktoś igłę wbijał w pośladek, ale tak w sam nerw, aż w pół zginam się z bólu, ale na sekundę i mija. Ja myślę, że Dzidzie gdzieś na nerw naciskają. Co do choroby Męża, to wszystko się składa na to, że Dzidzia musi poczekać na luty, bo teraz tatusiem trzeba się opiekować ;-)
Dagrab, to ja się jeszcze lepiej ustawiłam, mamy oddzielne konta, no i ustaliliśmy, że ja swojej kasy nie ruszam, ewentualnie tylko na Dzidzię i na siebie, a z Jego idzie na resztę, w ten sposób lepiej widać ile mamy zaoszczędzonej kasy ;-), ja przelewam Mu kasę, jak schodzi od 0, zazwyczaj związane jest to z biletami na samolot
. Kobietko, Ty się ciesz i korzystaj, że będziesz miała siostrę pod bokiem, zawsze to obiad pomoże zrobić, pozmywa czy zamiecie, a Ty w tym czasie położysz się obok Tynki i sobie kimniecie. Chyba że będziemy miały takie szczęście jak
Cyśka, że Dzieci będą tylko jadły i spały, no ale ja się raczej negatywnie nastawiam i wolę się pozytywnie zaskoczyć.
Isia, jak ja bym chciała być taka zorganizowana jak Ty, wszystko zaplanowane, finanse w jednym palcu, no i ciągle na pełnych obrotach, a przecież 2 małych dzieci jeszcze, super.
Hooba, Geniusia, Mamusia Blaneczki, Betibeti, my cierpliwie czekamy przynajmniej do Walentynek, później będziemy pewnie tak jak teraz dziewczyny: ćwiczenia, herbatki, przytulanki
Co do zakupów, to my za dużo miejsca też nie mamy, ale zawsze gdzieś się poupycha, a jak u nas są często promocje za pół ceny lub kup 1 drugie gratis, to korzystamy. Wczoraj kupiłam 4 płyny do mycia rąk, 2 żele pod prysznic sobie, choć 2 w domu, no ale jakbym czekała że mi się coś kończy, to promocję ciężko wtedy wypatrzeć.
Pluszacze, jeszcze tylko 4 dni i będziesz tuliła Leonka, ale suuuuuuper :-):-):-)
Olcia, Ty zacznij pisać Harlekina, normalnie aż dreszczyk mnie przeszedł i gęsia skórka na rękach się pojawiła. Rany, jak w filmie, no ale macie taaaaaaaaaaaaki doping, że choćby się waliło i paliło, musi być dobrze. :-):-):-) Ja jeszcze trzymam kciukasy, by wypadło na niego, że ma Cię do szpitala wieść, to wtedy od razu będzie związany z Juniorkiem, a w szpitalu każdy będzie mu gratulował, a kto wie, może i do przecięcia pępowiny go zawołają...
Suzi, to że dzwonią, to znaczy że się martwią i czekają, ale trzeba się nauczyć asertywności, bo jak 3tyg przed terminem tacy natrętni, to po porodzie będą pewnie na głowie siedzieli
Co do naszych wspólnych dolegliwości, to ja też dołączam do klubu codziennych bóli @, kłucia w okolicach szyjki, o twardnieniu brzucha nawet nie wspomnę. Jeśli chodzi o obiad, to u nas też wczoraj na kolacje była pizza, a przedwczoraj na obiad
no ale to Mąż ma takie zachcianki, w końcu też jest w ciąży
a mi też po głowie pomidorówka chodzi, dziś zrobię rosołek na podudziach z kurczaka, kurczaka zjemy z frytkami, bo później pół roku frytki będą z głowy, a jutro dodam koncentratu i będzie pomidorówka z makaronem, o!
Wczoraj jak byliśmy w kościele, pomodliłam się za nasze forum, byśmy miały lekkie porody, by dzieciaczki zdrowe się porodziły, za Adasia i Dominisia zdrówko w szczególności się pomodliłam, a na koniec czekała nas super niespodzianka. Z gościną w katedrze był Chór jakiś znany, no i ksiądz coś mówił, że zaprasza po mszy na krótki koncert, no i już chcieliśmy wychodzić, a oni zaczęli śpiewać
no i siedzieliśmy do samego końca. Chodzili po kościele w zależności od pieśni, by było lepsze nagłośnienie, normalnie dolby surround był chwilami, śpiewali po Hiszpańsku, Łacinie, Angielsku i w języku dla nas nie zrozumiałym, ale tak pięknie, że aż łzy mi poleciały ze wzruszenia. Piotrusiowi też się podobało, ogólnie w kościele to non stop się wierci.