Munie dla niektórych jest to bardzo naturalne, dla innych nie zawsze... osobiście nie miałam z tym problemu, bo przecież to maleństwo rodzi sie z naszego ciała a mleko powstaje dla niego... z synkiem nie miałam większych problemów z karmieniem - wsyzedł z brzucha i natychmiast sie przyssał, ale z dziewczynkami ponoć nie jest tak prosto, zwłaszcza że straszą mnie trochę cesarką a przy tej okazji produkcja mleka się często tak szybko nie uruchamia (brak odpowiedniego poziomu oksytocyny).
Isia przerażające jest to co piszesz, ale co kraj to obyczaj. Dla mnie karmienie piersią było pięknym doświadczeniem, że nie wspomnę o więzi jaka się wytwarza między mama a dzieckiem. Pamiętam że mąż mi zazdrościł tego
Ale my ogólnie obydwoje chcielismy wszystko przy dziecku robić, żeby jak najwięcej czasu z tym maluszkiem spędzać. Nigdy nie było tekstów w stylu:
teraz Twoja kolej, Ty to zrób. Nawet mnie denerwowało momentami że wszysy chcieli wszystko robić za mnie przy dziecku (oczywiście na samym początku). Wczoraj przeczytałam że w ten sposób odbiera sie matce pewność siebie i chyba jest w tym trochę racji zwłaszcza przy pierwszym dziecku. Teraz już sobie na to nie pozwolę, mogą ugotować mi obiad, czy zakupy zrobić, ale dzieckiem będę zajmować się sama.
Dają Wam ciuszki w szpitalu? U nas co najwyżej w pieluchy owiną jak tatuś nie zdąży dowieźć. Jak przyjechałam do siostry godzinę po jej cesarce to właśnie w pieluchach siostrzeńca zastałam, a za oknem śnieg padał - masakra!
daissy jak zjesz kapuste to dziecko będzie miało gazy, a to akurat jakiś związek z kolkami ma. Ty pokarm przetrwaisz ale substancje w nim zawarte przechodzą do mleka. Dla mnie wszelkie diety poporodowe służą przede wszystkim mamom, bo jak to co zjesz zaszkodzi dziecku to Ty sie z tym potem męczysz, no i dzidzia tez. Ja się jakoś strasznie nie pilnowałam, ale starałam się nie jeść tego co może mnie zgazować, uczulić maluszka, czy też jest zbyt ciężkostrawne. Wszystko mozna stopniowo wprowadzać obserwując swoje dziecko.
Vanilla pierze się wszystko i potem prasuje żeby "wyparzyć" wszystkie zarazki i ewentualne alergeny. Pamiętaj że dzidzia w brzuchu ma prawie sterylne warunki a wychodzi do świata gdzie wszystko jest nowe.
dossałam się do gallaretek w cukrze i od wczoraj całe pudełko zjadła
a nigdy ze mnie łasuch nie był, ech... biorę się zaraz za zupkę bo po południu mam z siostrzeńcami siedzieć to chociiaż zupę im dam (boje sie że ryby nie ruszą, a kotletów nie chce w piatek robić). Życzcie mi powodzenia bo czasem sporo nerwów kosztują mnie te wizyty. Dzieciaki fajne, ale mieszkanko mam małe i mało co go zawsze nie rozniosą bo żywe chłopaki