Dziewczynki kochane, normalnie sie za Wami stesknilam :-)
Zupelnie nie mam czasu na bb ostatnio, ale mysle o Was.
Od wrzesnia wrocilam do pracy i mam taki zapierdziel, ze szok.
Dzien leci za dniem jak oszalaly. Pobudke codziennie mam ok. 6.30, trzeba dziecko do szkoly wyszykowac, zawiezc, potem gazem do pracy, potem znow trzeba odebrac ze szkoly, obiad, lekcje, basen 2 razy w tygodniu i tak w kolko.
Wieczorami jestem tak padnieta, ze czesto zasypiam juz ok 21.
A zawsze bylam nocnym markiem, sama sie nadziwic nie moge, ze chodzimy spac z kurami
Moje samopoczucie ok, mam tyle energii, ze moglabym gory przenosic. Jedynie na co narzekam to na tycie i w tym tygodniu zaczal mnie kregoslup bolec. Nie mam pojecia co to bedzie za 2-3 miesiace. Bede inwalidka, nie ma co i to na dodatek potwornie gruba
Poza ta ciagla gonitwa u nas wszystko ok. Dzidzia kopie w brzuchu wiec chyba ma sie dobrze. Na USG (22 tydz) ide dopiero w najblizszy poniedzialek, wizyte u mojej gin mam we wtorek. Juz sie nie moge doczekac tych wizyt, bo miesiac temu bylam wiec dla mnie to wiecznosc
no i mam nadzieje, ze w koncu sie dowiem kogo pod sercem nosze.
Na ostatnim USG nic sie miedzy nogami nie paletalo, ale na 100% jeszcze nie mozna bylo stwierdzic.
Nie ma szans zebym Was nadrobila, ale pozwolicie, ze sie rozejrze
Buziaki