Czesc Dziewuszki!
geniusia kciuki zacisniete!
magdabb Martinek sie jeszcze nie umormowal. Potrafi wypic 60 ml a potrafi 120 (jest na Emfamil Infant). W nocy generalnie je juz co 4h i tak kolo 100ml. W dzien zalezy, wczoraj mial taki okres, ze co 2h po 60 ml jadl.
Daje mu jesc jak widze, ze mordka juz rusza. Jak minela np. dopiero godzina to daje mu smoka. Jesli nie zasypia tylko go mlemla to ide mu zrobic mleczka.
Ja go uwaznie obserwuje bo pierwsza dwojka byla na Nutramigenie przez brzuszek.
On tylko kwilnie a mi sie wydaje, ze go brzuszek boli.
Pediatra mowila zeby mu nic do picia nie dawac, ale czasem daje mu herbatki rumiankowej Hippa.
A on wlasnie nie ulewa tylko mi tak strasznie zwymiotowal.
Ja go czesto daje do odbicia. 2 razy w ciagu karmienia go odciagam od butelki a on wtedy warczy na mnie.
Pediatra mowila, ze jesli sie boje, ze sie zakrztusi to zeby mu podlozyc cos pod jeden koniec lozeczka i zeby mu glowke wlasnie na bok przekrecac.
krisowa to swietnie, ze Adas rosnie i lekarze pozytywnie przechodzeni. Jestes super mama! Tyle sie przeszlas (i jeszcze przechodzisz) dla swojego babelka.
MamaNiki ja kupilam kolyske z mysla, ze bedziemy na 2 pietrach juz mieszkac i zeby nie latac. Ale powiem Ci, ze nawet na dole bardzo sie przydaje. Jak siedze w salonie to nie musze latac zeby pieluche zmienic tylko malego tam przebierem, jak sie kapie to ja sobie na koleczkach i do lazienki, dzisiaj wyprobuje go "schowac" do naszego jedynego pokoju z drzwiami i odkurzyc.
A jemu zwisa i powiewa gdzie spi. Ale odkladam w nocy do lozeczka, w dzien coraz czesciej do lezaczka bo sie boje, ze mi znowu chlusnie.
Sa jakies ograniczenia co do tego ile dziecko moze byc w lezaczku?
Nie wiem czy to sie kwalifikuje na baby blues. Wydaje mi sie, ze to moze byc cos powazniejszego i raczej sama sobie z tym nie poradze.
Mam ogromna traume po porodzie. Za kazdym razem jak sobie przypomne jaki to byl bol albo jak widze porod nie daj boze to wyje. Do tego absolutnie nie winie Martinka za to ale przelalo mi sie na M. Zawsze nie moglismy sie oderwac od siebie (znajomi nas przezywaja "dziobki" bo sie wiecznie calujemy) a odkad urodzilam unikam go jak ognia, nie chce wogole go jakos prowokowac. Jakos w tej mojej glowie jego obwinian za ten bol. I panicznie sie boje zeby juz nigdy nie byc w ciazy. (Swoja droga niezla metoda antykoncepcyjna co? bolesny porod).
M zauwazyl juz. Widzi, ze co i rusz mam ryjka zaplakanego. No i chyba odczuwa, ze jestem "zimna" ale moze mysli, ze dzidz mi wystarcza na razie?
Moze mi przejdzie jak juz sobie podwiaze jajniki (ale to jeszcze 3 tygodnie) ale chyba musze isc do psycholozki pogadac.