Ok dziołszki ja po wizycie. I jutro idę z samego rana na cięcie
Ale po kolei.
Byłam na ktg a tam zero skurczy, mała akurat fajnie się ruszała. Potem na 16 byłam u gina i mu napomniałam o tej cesarce. Mówie że się boje powikłań z tą pępowiną itd. żeby mi zrobił te cięcie bla bla bla, powiedział, że miał taki przypadek, że widział na USG, że dziecko jest przynajmniej 2 razy owinięte pępowiną i zasugerował jej cc a ona się uparła i chciała urodzić sn no i urodziła. Zdrowe dziecko. Było 7 !!!!! razy owinięte. Na szczęście wszystko było ok. Generalnie raczej nie chciał sie namówić na te cc ale zbadał mnie. Szyjka długa. Nic nie zapowiadało na rychły poród. Mówię mu, że wszyscy mi mówią, że mam duży brzuch a on do mnie, że rzeczywiście ten brzuch spory. I robi mi te USG i mówi, że zmierzy dzidzie. Cisza cisza, wynik i słuchajcie tego... moje dziecko wazy 4500!!!!!!!!!!!!!!!!! Powiedział, że może jest zawyżone ale napewno 4kg waży. Mówi ooo to tu musi byc cc zapraszam jutro rano na czczo do szpitala zrobimy cc. Nie przez wskazanie o pępowinie tylko waga dziecka. Więc uff generalnie jestem zadowolona. Wiem, później będę się męczyć z raną, ale ciekawe jak bym się męczyła z urodzeniem tak dużego dziecka. Generalnie gdzieś po południu 12-13 powinno być po wszystkim. Dam znać po