Karmic piersia trzeba po prostu chciec.Nie wierze w opcje,ze dziecko w dzien bedzie dostawac piers,a w nocy butelke i karmienie naturalne sie utrzyma.Nie ma takiej opcji po prostu.Moze sie to udawac,ale nie sadze,zeby dluzej niz 2-3 miesiace...Dziecko zawsze wybierze butelke.Ja mialam mleczko od razu po cesarce,ale pojawilo sie ono juz pod koniec ciazy.
Gdy dowiedzialam sie,ze corcia ma zapalenie pluc,zatryzmal mi sie pokarm.Piersi twarde jak baony,mala sie drze.i co?I wyslalam meza po butelke i mleko.A mala za nic nie chciala sie napic tego mleka(miala 2 miesiace).Nie majac wyjscia dostawialam mala co pare minut do piersi,ona sie denerwowala,ale w nocy mleczko juz bylo.To ona sama wybrala piers i jestem jej za to dozgonnie wdziecna.W wieku 8 miesiecy sama zrezygnowala z piersi,a mi bylo troche przykro
Jesli ktos chce karmic piersia dlugo,to niech nie snuje planow laczenia buteki z piersia,bo to nie zda egzaminu.Nikogo za to nie krytykuje ,to decyzja kazdej mamy.Ja chce karmic piersia i mam nadzieje,ze sie uda.
A po cesarce trzeba jak najszybciej prosic malenstwo do piersi.ja mala mialam po 2 godiznach przy piersi i jak pielegniarki widzialy,ze jestem napalona na to karmienie,to same mi ja przynosily.oczywiscie brodawki popekaly,krwawily,ale wszytko da sie przetrzymac.Dla tych chwil kiedy widac blogosc na twarzy malenstwa i kropelki mleka na ustach...
Troche sie rozmarzylam,ale naprawde tak uwazam i jestem zdecydowana zwolniczka karmienia naturalnego.
Kazda mloda mame zawsze przekonuje,ze jest w stanie wykarmic swoje dzieciatko