Joanna, ja to samo przechodziłam z synami, niektórzy chłopcy już tak mają. A jak jeszcze matematyki nie lubi, to sama mu się nie dziwię, że nie chce nad nią siedzieć Może masz w rodzinie lub wśrod znajomychkogoś, kto dobry jest z matematyki i może chłopakowi spokojnie, w miłej atmosferze wytłumaczyć parę rzeczy, z którymi ma kłopot. Czasem jest tak, że do dziecka nie dociera tłumaczenie nauczyciela, a wystarczy, że ktoś inny wytłumaczy, ważne, żeby robił to spokojnie, żeby się chłopak nie zraził.
A co do ociągania się z odrabianiem lekcji to ja tak zrobiłam: Wyznaczyłam ileś tam czasu na odpoczynek po szkole (chyba godzinę lub 2, już dokładnie nie pamiętam). Potem siadał syn do lekcji, musiał uczyć się głośno, ja co jakiś czas patrzyłam, doglądałam, jak nie rozumiał czegoś, to tłumaczyłam, ale zadań nie podpowiadałam, sam musiał rozwiązać. Oczywiście wcześniej umówiłam się z nim, że tak właśnie będzie wyglądała jego nauka, wiedział z góry, że ma tyle i tyle czasu na odpoczynek, zanim będzie musiał usiąść do lekcji. Zanim usiadł do lekcji musiał się najeść i załatwić, żeby nie wymyślał w trakcie, że jest głodny lub musi iść do ubikacji
Irtasia, meble śliczne Ja bym innych nie przyjęła absolutnie, jeśli Ci się nie podobają.
A co do ociągania się z odrabianiem lekcji to ja tak zrobiłam: Wyznaczyłam ileś tam czasu na odpoczynek po szkole (chyba godzinę lub 2, już dokładnie nie pamiętam). Potem siadał syn do lekcji, musiał uczyć się głośno, ja co jakiś czas patrzyłam, doglądałam, jak nie rozumiał czegoś, to tłumaczyłam, ale zadań nie podpowiadałam, sam musiał rozwiązać. Oczywiście wcześniej umówiłam się z nim, że tak właśnie będzie wyglądała jego nauka, wiedział z góry, że ma tyle i tyle czasu na odpoczynek, zanim będzie musiał usiąść do lekcji. Zanim usiadł do lekcji musiał się najeść i załatwić, żeby nie wymyślał w trakcie, że jest głodny lub musi iść do ubikacji
Irtasia, meble śliczne Ja bym innych nie przyjęła absolutnie, jeśli Ci się nie podobają.