To jest dla mnie temat totalnie nie do ogarnięcia
Jak to się dzieje???
Ja jeszcze swoje instynkty mam uśpione, starania były raczej z rozsądku niż jakiejś szalonej chęci... (zn wiadomo chciałam, ale po tylu latach walki z niełodnością raczej podchodzi się do ciąży jak do 'zadania'. Nie chcę żebyście mnie źle zrozumiały, bo jak urodzę będę przeszczesliwa, ale niepłodnosc troche zmienia podejscie), ale wracając: dla mnie abstrakcją jest jak można tak bardzo być przywiązanym do dzieci swoich dzieci. WHY? skąd to się bierze???
Maż mi tłumaczy, że to pewnie się odzywa w dziadkach tęsknota za młodością i sobie sami przypominają jak mieli dzieci. Może i ma rację, dla mnie to za odległy temat i raczej sobie wyobrazam ze to przecież prawie obce dziecko by było
Moje przyszłe jest jeszcze bardzo odległe a mowa dziecko mojego dziecka
Ale coś w tym musi być, dzieci zawsze też bardzo kochają dziadków i szczesliwe kółko się zamyka.
Co do wtrącających się ludzi, zazdroszczę jak ktoś umie postawić granice. Ja jestem ciepła klucha
a później muszę to odchorować, nerwy, stres, złość...