Moje Drogie :-)
my już jesteśmy po USG
Panie Boże jak mnie dziś nerwy zżerały to masakra...nawet mój Mąż był tak bardzo zestresowany że takiego to go chyba nigdy jeszcze nie widziałam..
przyszliśmy do gabinetu, Doktor zadał kilka formalnych pytań o wiek, pesel, imię nazwisko, datę ostatniej miesiączki, a później od razu na kozetkę. Najgorsze było to że jak robił USG to niewiele mówił...a jak już, to ma tak specyficzny cichy głos, że coś tam pod wąsem powiedział musiałam się wsłuchiwać co mówi
w każdym razie pierwsze uspokojenie nerwów nastąpiło jak zobaczyłam serduszko pikające
a za chwilę jak je usłyszałam to łzy mi już popłynęły...USG trwało chyba 25-30 min. Kość nosowa jest, przezierność 1,4; żołądek i pęcherz na miejscu. Fikuś ssał kciukasa i machał nóżkami
Ma już 5,2cm ;-) Ryzyko wad jest bardzo niewielkie więc szczęśliwi i ze łzami w oczach wyszliśmy z gabinetu
Moje serduszko maleńkie ♥♥♥
Z tego wszystkiego w drodze powrotnej weszliśmy do hipermarketu i pierwsze co zrobiliśmy uśmiechnięci poszliśmy na dział z niemowlęcymi ciuszkami...tak zupełnie instynktownie. Mąż wybrał bodziaki z żyrafką i powiedział że on je musi kupić dla Ziarenka naszego
no normalnie ryczeć mi się chce ze szczęścia ;-)
dobrego dnia wszystkim!! U mnie dziś praży niesamowicie...