Początki z detektorem mogą być frustrujące
Z moich doświadczeń: ja przy badaniu tętna kładę się na płasko i pod tyłek podkładam dwie małe poduszki. Daję solidną porcję żelu do USG i powolutku, milimetr po milimetrze przesuwam sondę. Najłatwiej jest mi znaleźć jakieś pulsowanie z mojego organizmu, po mojej lewej stronie słychać je bardzo wyraźnie, nie wiem czy to łożysko czy co. Tak czy inaczej, jak już znajdę ten mój pulsujący punkt, to dosłownie kawałeczek dalej, w prawo jest już dziecko. Czasem trzeba sondę docisnąć mocniej i tylko ją leciutko przekręcać, żeby znaleźć serduszko.
Ważne, żeby sondę naprawdę przesuwać powolutku a nie jak ja na początku - kręciłam nią w te i we w te.
No i na tym etapie ciąży naprawdę trzeba szukać bardzo nisko.
Teraz nabrałam już wprawy i dosyć szybko znajduję tętno, ale na samym początku, gdy miałam z tym problem, to pomagało mi pójście na 10-15 minutowy spacer. Po spacerze dosłownie chwila na ochłonięcie i przystępowałam do badania. I wtedy jakoś było mi łatwiej, bo szybciej byłam w stanie znaleźć to moje pulsowanie, które jest takim punktem odniesienia.
Myślę też, że lepiej jest kierować się słuchem niż wartościami na wyświetlaczu, bo u mnie też czasem zupełnie od parady pokazywały się jakieś wysokie wartości na chwilę a nic nie było słychać.