Dziękuję, dziewczyny
Dziś Kubuś zaczął jakby więcej wołać do piersi, zobaczymy czy odzyska apetyt. To jednak jest paskudna choroba, jest zmęczony i naprawdę dużo śpi. Zważyłam go dzisiaj i tak: ostatnio wagę sprawdzałam we wtorek w przychodni i było 5200 w pieluszce, a dziś 5140 na golaska. A więc nie przybiera, ale też nie leci ostro w dół, moim zdaniem to nieźle w tej sytuacji, zresztą lekarka uprzedzała, że może przestać przybierać. Z grupy o kp wiem, że dzieci potrafią stracić i po 300 gram w trakcie choroby. Więc tym się nie martwię.
Kuba potrafi mi przesłać śliczne uśmiechy i gada po swojemu, nie mamy tu żadnych zabawek ale jeszcze w domu obserwował misie z projektora
coraz lepiej reaguje na głaskanie i pieszczotki, już się tego nie boi tylko raczej uśmiecha.
A i była u niego fizjoterapeutka, pokazała mi jak go oklepać, powiedziała mi też że ma wzmożone napięcie mięśniowe. Jutro przyjdzie znów pokazać mi ćwiczenia na to, nauczy mnie też jak lepiej podnosić dziecko z łóżeczka (mój sposób nie jest tragiczny, ale też nie jest optymalny dla dziecka ze wzmożonym napięciem) i jeszcze nauczy mnie nowej pozycji do noszenia. Może też dostanę skierowanie na fizjoterapię.
Dali mi zupę (posiłki dla rodziców nie są przewidziane, to był miły gest) i znów przyprowadzili anglojęzycznych studentów, więc znowu sobie pogadałam, dla mnie to mega rozrywka tutaj
a z gorszych wieści to sądzę jednak, że łapię przeziębienie - to pewnie Kubusiowy wirus, ale u dorosłych przebieg jest łagodny.
W domu remont. Montują kuchnię