- Dołączył(a)
- 21 Czerwiec 2022
- Postów
- 3 842
W pierwszej kolejności gratuluję serdecznie wszystkim mamom, którym jeszcze nie gratulowałam
Mam teraz chwilę to mogę napisać coś więcej.
Ogólnie to był kłopot, bo młody się zaklinował i nie mógł wyjść... źle się wstawił i do tego owinął się pępowiną, a pierwsza część porodu szła bardzo szybko. Skurcze poczułam jak mnie obudzili na poranne ktg, czyli ok. 5:30 i ok. 9:00 już byłam na porodówce, bo szybko zrobiło mi się 4 cm rozwarcia. Na porodówce już było 8 cm a więc ominął mnie kryzys 7 cm.
Druga część porodu była trudna z tych powodów, które opisałam, i w pewnym momencie zrobiło się chyba z 10 osób personelu na sali, ja to ledwo zauważyłam. Skończyło się vacum, choć tylko na końcówkę, i niestety pocięli mnie mocno przez to zaklinowanie. Jak to określiła położna, cięcie po byku. A ja nawet nie poczułam.
Musieli podać mm, bo z powodu mojej cukrzycy miał niski cukier. Teraz śpi, a ja odpoczywam, nawadniam się bo jestem strasznie odwodniona.
Bardzo mnie zaskoczył ten poród, nastawiałam się na sobotnią indukcję, wczoraj nic się nie działo, a ja ani nie spacerowałam, ani nawet nie usiadłam na piłkę. A dziś taka akcja. Na sali nie zdążyłam skorzystać z żadnych udogodnień , jedynie z gazu i przez moment ze szczebelków. Lewatywy też nie zdążyłam
Dla szukających natchnienia - polecam raszeję, super personel. Żadnych głupich tekstów, mega wsparcie. Położna próbowała różnych pozycji, ale ostatecznie rodziłam na plecach. No ale jednak były komplikacje.
Mam teraz chwilę to mogę napisać coś więcej.
Ogólnie to był kłopot, bo młody się zaklinował i nie mógł wyjść... źle się wstawił i do tego owinął się pępowiną, a pierwsza część porodu szła bardzo szybko. Skurcze poczułam jak mnie obudzili na poranne ktg, czyli ok. 5:30 i ok. 9:00 już byłam na porodówce, bo szybko zrobiło mi się 4 cm rozwarcia. Na porodówce już było 8 cm a więc ominął mnie kryzys 7 cm.
Druga część porodu była trudna z tych powodów, które opisałam, i w pewnym momencie zrobiło się chyba z 10 osób personelu na sali, ja to ledwo zauważyłam. Skończyło się vacum, choć tylko na końcówkę, i niestety pocięli mnie mocno przez to zaklinowanie. Jak to określiła położna, cięcie po byku. A ja nawet nie poczułam.
Musieli podać mm, bo z powodu mojej cukrzycy miał niski cukier. Teraz śpi, a ja odpoczywam, nawadniam się bo jestem strasznie odwodniona.
Bardzo mnie zaskoczył ten poród, nastawiałam się na sobotnią indukcję, wczoraj nic się nie działo, a ja ani nie spacerowałam, ani nawet nie usiadłam na piłkę. A dziś taka akcja. Na sali nie zdążyłam skorzystać z żadnych udogodnień , jedynie z gazu i przez moment ze szczebelków. Lewatywy też nie zdążyłam
Dla szukających natchnienia - polecam raszeję, super personel. Żadnych głupich tekstów, mega wsparcie. Położna próbowała różnych pozycji, ale ostatecznie rodziłam na plecach. No ale jednak były komplikacje.