- Dołączył(a)
- 21 Czerwiec 2022
- Postów
- 3 848
No bo prawidłowa nazwa to cewnik FoleyaCewnika?
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
No bo prawidłowa nazwa to cewnik FoleyaCewnika?
Z 3 krotnym balonikiem to chyba od szpitala zależy... jak leżałam na patologi to przyszła pierwiastka w 42 tygodniu tak wszystkim przejęta, że już wziernik się przy niej złamał...oczywiście informowała jak to strasznie boli ją to rozwieranie, krew płynąca z gumowej rureczki.. wzięli ja nastęonego dnia i miała cc, bo była tak spięta i przerażona, że nic nie ruszyło.Ja mam termin na 20.11, dziś 38+1.
Ponieważ mam cukrzycę, to wiem na pewno że nawet jeśli w szpitalu nie zdecydują się od razu na indukcję, to nie będą czekać dłużej niż do 40 tc. Więc przede mną max. 2 tygodnie ciąży.
Moja gin mówiła, że jest lepiej gdy poród zacznie się samoistnie. Indukcja zaczyna się od balonika, bolesność jego zakładania zależy od pozycji szyjki (moja jest scentralizowana, to podobno dobrze, bo oznacza ustawienie się jak do porodu i zakładanie balonika jest łatwiejsze do zniesienia). No i tu trochę zależy od szpitala, jeśli pierwszy balonik nic nie zmieni to się próbę powtarza, chyba max. 3 razy go zakładają. Jeśli to niczego nie zmienia, to raczej będzie cc. Jeśli balonik zadziała, to dają oksytocynę (chyba że nie trzeba). Lekarka mówiła, że indukcja nie zawsze się udaje i jakiś ich odesetek kończy się cc, bo organizm nie jest gotowy, jest to jakby przymuszanie go i pospieszanie.
KTG to już tu gdzieś pisałam. Miałam pierwsze KTG będąc w szpitalu, ok. 30 tygodnia, ale tam podłączają chyba każdą pacjentkę w odpowiednim wieku ciąży. Poza tym moja przychodnia ma taką zasadę, że robią KTG od 37 tc przed wizytą, a wcześniej jeśli lekarz zaleci. I ja tak miałam, w 34 tc podłączono mnie do maszyny, wyszły skurcze, miałam kolejne KTG na izbie. Planowo w przychodni miałam tydzień temu i dziś, bo miałam wizyty tydzień po tygodniu. Kolejne czeka mnie w szpitalu, choć gin poleciła załatwić sobie jeszcze jedno np. w czwartek, muszę się skontaktować z moją położną bo wiem, że ona robi KTG.
Badanie wygląda tak, że przypinają ci pasami dwa czujniki (ich nazwa to peloty). Jedna sprawdza bicie serduszka dziecka, a druga skurcze macicy. I to się zapisuje na takim specjalnym papierze. Badanie trwa od 20 minut do nawet 40, zależy od położnej. Zwłaszcza za pierwszym razem jest to bardzo interesujące, np. jak dziecko się rusza to jego serduszko zaczyna szybciej bić i jednocześnie mogą się zapisać skurcze albo napięcia macicy.
A no tak ... powiem Ci, że kazfy mówi balonik i kto pamięta o Foleyu ...No bo prawidłowa nazwa to cewnik Foleya
Na pewno to zależy od szpitala. Taka procedura obowiązuje w szpitalu, gdzie specjalizowała się moja lekarka, ale myślę że to kwestia raz że procedur w danej jednostce, a dwa tak jak piszesz - indywidualnych przypadków.Z 3 krotnym balonikiem to chyba od szpitala zależy... jak leżałam na patologi to przyszła pierwiastka w 42 tygodniu tak wszystkim przejęta, że już wziernik się przy niej złamał...oczywiście informowała jak to strasznie boli ją to rozwieranie, krew płynąca z gumowej rureczki.. wzięli ja nastęonego dnia i miała cc, bo była tak spięta i przerażona, że nic nie ruszyło.
A jak ja wpisałam jego nazwę w Google to mi wyszedł cewnik założony u mężczyzny. Bądź tu mądra i pisz wierszeA no tak ... powiem Ci, że kazfy mówi balonik i kto pamięta o Foleyu ...
Pewnie stara i głupiutka jestem, ale chyba nawet nie sprawdziłam jak on wygląda
To mogę być ja - taka spięta pierwiastka mam traumę po zakładaniu wziernika jak mi robili hsg. Tak mnie to bolało, że płakałam jak dziecko, wstyd mi jak sobie przypomnę, ale takiego czegoś nigdy wcześniej nie czułam jeszcze lekarz był taki młody (wyglądał w sumie na studenta, ale na pewno nim już nie był) i zakłopotany chyba tym, że mnie boli. gadał głupoty i mnie wkurzał, bo mówił "spokojnie, przecież to nie boli" no nie, tak sobie jęczę i popłakuję nie wiem czemu tak to wtedy odczuwałam, może przez tyłozgięcie? Zresztą teraz to mnie boli nawet USG dopochwowe, o seksie nie wspominając, więc co do wziernika też już nie mam złudzeńZ 3 krotnym balonikiem to chyba od szpitala zależy... jak leżałam na patologi to przyszła pierwiastka w 42 tygodniu tak wszystkim przejęta, że już wziernik się przy niej złamał...oczywiście informowała jak to strasznie boli ją to rozwieranie, krew płynąca z gumowej rureczki.. wzięli ja nastęonego dnia i miała cc, bo była tak spięta i przerażona, że nic nie ruszyło.
Jeju, współczuję. Na pociechę: też nie lubię. Co prawda nie płaczę na badaniach, ale nie cierpię i już. Może nie jestem jedyna, bo kiedyś rozmawiałam z 2 kumpelami - żadna tego nie lubi. Nie wiem, jak inni, ale badanie szyjki ręczne jest dla mnie nieprzyjemne (choć słyszałam, że takie jest gdy ona nie jest gotowa).To mogę być ja - taka spięta pierwiastka mam traumę po zakładaniu wziernika jak mi robili hsg. Tak mnie to bolało, że płakałam jak dziecko, wstyd mi jak sobie przypomnę, ale takiego czegoś nigdy wcześniej nie czułam jeszcze lekarz był taki młody (wyglądał w sumie na studenta, ale na pewno nim już nie był) i zakłopotany chyba tym, że mnie boli. gadał głupoty i mnie wkurzał, bo mówił "spokojnie, przecież to nie boli" no nie, tak sobie jęczę i popłakuję nie wiem czemu tak to wtedy odczuwałam, może przez tyłozgięcie? Zresztą teraz to mnie boli nawet USG dopochwowe, o seksie nie wspominając, więc co do wziernika też już nie mam złudzeń
Wniosek jeden: nie spinać się i nie stresować zanadto w okolicy terminu porodu ...Z 3 krotnym balonikiem to chyba od szpitala zależy... jak leżałam na patologi to przyszła pierwiastka w 42 tygodniu tak wszystkim przejęta, że już wziernik się przy niej złamał...oczywiście informowała jak to strasznie boli ją to rozwieranie, krew płynąca z gumowej rureczki.. wzięli ja nastęonego dnia i miała cc, bo była tak spięta i przerażona, że nic nie ruszyło.
Ojej . Tak facet i te teksty to nie boli . Ja na wszystkich jakich trafiałam byli bardzo ok. Obecny lekarz jest tak dobry, że nawet nie wiem kiedy pobrał materiał do cytologii.. (a to zawsze było dla mnie niefajne :/)...To mogę być ja - taka spięta pierwiastka mam traumę po zakładaniu wziernika jak mi robili hsg. Tak mnie to bolało, że płakałam jak dziecko, wstyd mi jak sobie przypomnę, ale takiego czegoś nigdy wcześniej nie czułam jeszcze lekarz był taki młody (wyglądał w sumie na studenta, ale na pewno nim już nie był) i zakłopotany chyba tym, że mnie boli. gadał głupoty i mnie wkurzał, bo mówił "spokojnie, przecież to nie boli" no nie, tak sobie jęczę i popłakuję nie wiem czemu tak to wtedy odczuwałam, może przez tyłozgięcie? Zresztą teraz to mnie boli nawet USG dopochwowe, o seksie nie wspominając, więc co do wziernika też już nie mam złudzeń