Miałam w niedzielę taką awaryjną, bo myślałam, że wody mi się sączą, ale na szczęście to nie było to. Okazało sie, że mała leży bardzo nisko główką i naciska na szyjkę i pęcherz (stąd tak mi było mokro, mała tak mocno uciska, że mocz mi mimowolnie uciekał..) I tylko sprawdził mi wtedy lekarz długość szyjki i tak na szybko dziecko, ale jej nie mierzył
Następną wizytę mam w poniedziałek, połączoną z USG III trymestru i wtedy na pewno dowiem się ile waży
Mam nadzieję, że przekaże mi jakieś dobre wieści, że leżenie pomaga. Kazał mi też brać 3 razy dziennie magnez i nospę, do tego kontynuować aplikację luteiny 2 razy dziennie. Powiedział, że jakbym nie miała jej zapisanej już wcześniej, to teraz byłoby jeszcze gorzej i mogłabym urodzić za tydzień lub dwa… Nakazał też to leżenie cały czas przez co najmniej 5 tygodni, żeby dotrwać chociaż do 34tc… Mam nadzieje, ze jednak sytuacja się polepszy i uda mi się wytrzymać jeszcze dłużej
. Ulżyło mi, ze to nie wody, ale z drugiej strony dobiła ta diagnoza. Staram się myśleć pozytywnie, że będzie dobrze. Inna opcja mnie przeraża
Ogólnie to moj prowadzący ma urlop do 14 września i teraz poszłam do innego lekarza w moim mieście żeby sprawdzić co tam się dzieje, chciałam uniknąć pobytu na patologii, bo mam złe doświadczenia. Wolę leżeć w domu jeśli to możliwe. Będę do tego lekarza chodzić póki moj nie wróci do pracy. Zdziwi się co tu się zadziało jak go nie było