Oj ja się też wkurzam na zabawki. W ogóle może ktoś mnie tutaj zlinczuje, ale postanowiliśmy z mężem nie dawać córce grajdotek/świecących zabaweczek. Głównie to po lekturze tej książki o sensoryce. Mąż ma teorię, że gdyby znała takie zabawki, to by ją nie interesował np. termos albo pierdoły typu jak u ciebie wkładka laktacyjna. Ją też np. fascynuje szklanka pełna wody (jak u
@Nat_Ra butelka)... Pewnie się to mieni i przelewa jak piję.
Niestety dostała takie grające/świecące, od teściowej. Schowaliśmy to. Teściowa się upiera, że to od 6 mies (a dała jak mała miała skończony miesiąc - na święta), a ja nie chcę się kłócić i nic nie mówię. Mąż niech z nią walczy. Powiedział mi, że nie będzie nic gadał, tylko po prostu się to schowa i zapomni, że to było
W dodatku te grajdotki mają taką straszną muzykę/melodyjki, że głowa boli.
Maskotki też dostała. Nie wiem, po co. Na razie schowane są... Tu z kolei moja mama, uważa, że dziecko musi mieć przytulankę. Jedną faktycznie nawet lubi, takiego piszczącego zajączka z ikei. Uwielbia go gryźć
Nie jestem w stanie przekonać otoczenie, gdy mówię, że nie potrzeba zabawek.
Też uważam, że im mniej tym lepiej, ale ta mata wodna mnie intryguje