Dziewczyny wytłumaczcie mi coś, bo widocznie mnie rodzice źle wychowali, bo ja tego nie rozumiem. Na początku mieszkałam w Opolu, bo tam najpierw wynajęłam sama pokój potem mieszkanie z przyszłym mężem. Ja pochodziłam z malutkiej miejscowości bez sklepu, a on z miasta dlatego po poznaniu się przez czata by się częściej widywać tak wyszło. No i potem narzeczeństwo i ślub. Potem dziecko. Teściowa raz przyjechała do nas, mieszkaliśmy w małej kawalerce, stała przed blokiem i zadzwoniła czy może wpaść, mi mąż powiedział, że mama jest w pobliżu i chciałaby wpaść, ja na to ze mamy kawalerkę mam u siebie dawno nie widzianą koleżankę,a ona może wpaść zawsze, więc niech wpadnie kiedy indziej. Kłopoty się nawarstwiły i pokłóciłam się z teściową, tuż przed Bożym Narodzeniem, powiedziałam że nie przyjdę, ona twierdziła że zaproszenie jest nadal aktualne (choć się nie odzywałyśmy), poszłam bo moja mama powiedziała, że moje miejsce jest przy mężu. I tak pół roku ona mimo, że do niej poszłam nie przyjeżdżała do nas. Jak mąż przyjeżdżał do niej to pytała kiedy zobaczy wnuczkę, to mówił, że zaprasza do nas nikt jej tam nie zje. Ona nie przyjeżdżała, ale on woził córkę, do niej, bo babcia musi widzieć wnuczkę. Na dwa miesiące przed roczkiem Tosi pierwszy raz do nas przyjechała. I sytuacja niby wyszła, że się pogodziłyśmy. W sierpniu tamtego roku w końcu udało mi się postawić na swoim i wynajęliśmy mieszkanie w miasteczku, gdzie mieszka cała moja rodzina (bo rodzice się tu sprowadzili i całe rodzeństwo). No i teraz nasza córka źle znosi podróże, tzn zwykły wyjazd autem około 1km a ona krzyczy i szarpie się. Więc ja nie jestem w stanie córki wozić 60km do Opola. Jak jeździmy do ginekologa to zostawiamy małą z moją mamą.
We wtorek byliśmy u ginekologa mąż się z nią widział, w niedzielę za tydzień komunia syna jego kuzyna będzie się z teściową widział, 29 maja będzie się z nią widział, bo mam wizytę u ginekologa. No i dziś on pyta, że chce na jutro mamę zaprosić, a ja że kuzynkę miałam prosić, no to goni mnie to szybko szybko dzwoń do niej, bo jak nie przyjedzie to ja zapytam mamę, bo będzie miała inne plany. O co chodzi? Chodzi o to, że babcia musi widzieć wnuczkę. Ale ona uważa, że to my za każdym razem musimy ją zapraszać. Moja mama ma tutaj dom, więc ja wolę chodzić do niej by córka polatała po dworze, dlatego mama jak by co zaprasza do siebie, ale sama też pyta (tak dużo rzadziej) czy mogą wpaść.
Kupiliśmy mieszkanie 4 pokojowe, przez lato się wprowadzimy, ja już teściowej zapowiedziałam, że ja dzieci nie będę wozić do 3 pokojowego mieszkania, niech ona z szwagierką będą do nas przyjeżdżać, to co potem tak za każdym razem mam je prosić o przyjazd? Same nie mogą zapytać czy mogą wpaść?
Nie wiem mój teść (są po rozwodzie) raz w miesiącu dzwoni, że chciałby przyjechać i się z nami umawia. Dzwoni też co tam u nas, ale jakoś nienachalnie tak o, nie wypytuje o wszystko.