Słuchajcie dziewczyny. W nocy podmienili mi dziecko [emoji23]
Wczoraj tak mi dała córka w kość, ze myślałam ze nie wytrzymam i po prostu wyjdę z domu. Aż głupio tak pisać, ale po prostu non stop wiszenie na cycku, marudzenie, nie danie się odłożyć. Żelazko włączałam 4 razy żeby tylko wyprasować jej ubranka, tetry i 2 koszule męża. W ciągu całego dnia spała może 1,5h łącznie. A wieczorem każde odłożenie do łóżeczka kończyło się darciem, jakby ją obdzierali ze skory. Skończyło się na tym, ze od 23 (ostatniego karmienia) do 00:30 non stop z nią chodziłam, bujalam i szumiałam (nie lubi dźwięków z youtube, szumisia nie mamy, muszę szumiec ja [emoji28]). Udało się odłożyć ją o 00:30.
I nastąpiła podmiana dziecka [emoji28] ja się obudziłam o 4:50 z przepełniona piersią, twarda jak kamień. Patrzę, a mała śpi jak zabita. Stwierdziłam, ze wezmę ją na śpiocha przystawię, pewnie się rozbudzi to wtedy zmienię pieluchę i do drugiej piersi. Wzięłam ją przystawiłam, popila z jednej piersi przez 10min i zasnęła... Nie miałam serca (i siły jej budzić), sprawdziłam tylko czy nie ma kupy, ale nie było, wiec ją odłożyłam i spała. Myślałam ze się przebudzi za max godzinę, ale obudziłam się jak o 7 zadzwonił męża budzik
a mała dalej spała...
zrobiłam sobie i mężowi śniadanie i wzięłam obudziłam małą, żeby ją przewinąć. Wtedy już się przebudziła, ale na przewijaku była grzeczna jak aniołek! Ani jednego zapłakania. I na spokojnie przystawiłam ją do piersi, powisiala na obu 30min i... zasnęła.
I śpi do teraz (czyli już kolejne 2h). Chociaż coś zaczyna stękać, chyba kupka idzie [emoji28]
I z jednej strony cieszę się, ze się wyspalam, ze dała mi teraz porobić w końcu trochę rzeczy w domu, a z drugiej zastanawiam się czy to normalne... i czy np nie jest jakaś chora czy coś. Już czarne myśli matki... [emoji28]