reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Listopadowe mamy 2018

reklama
Wykończy mnie ta bezsenność ☹️ wczoraj zasnęłam o 4 rano. Dzisiaj chyba będzie powtórka z rozrywki [emoji854][emoji854][emoji854]
Mój rytm dnia całkiem mi się przestawił... dobrze, że n ie chodzę do pracy, bo idę spać koło 2 jak dobrze pójdzie i śpię na raty do 10...
 
Zaczęło się w sumie po teście oksy. Nie tak od razu, bo podczas kroplowki to te skurcze nie były dla mnie jakieś bolesne i tak jak Wam pisałam wszystko rozeszlo się po kościach.... Ale wrocilo:) pod wieczór tego samego dnia koło 19 zaczęłam dostawać skurczy, ale nie wiedziałam, że to to, bo były zupełnie inne niż te na teście. Na teście czułam, że skurcz idzie 'przez brzuch', a tu mnie bolały plecy nad pupa:( tego dnia oprócz męża nikt mnie nie odwiedzał, bo się ze wszystkimi poklocilam, o to ciśnienie kiedy w końcu urodze... Po 22 mąż pojechał do domu. Skurcze jak chodziłam były częściej, ale słabsze, jak lezalam dłuższe i rzadsze. Poszłam do pielęgniarki zapytać czy to może się tak zaczynać, ale mnie trochę olala. Koło 23 lekarka, która przechodziła usłyszała, że sobie pojekuje (byłam sama na sali) i mnie zbadala. Szyjka się skrócila do 0,5 rozwarcie 3. Dała mi czopki na te bóle z kręgosłupa i powiedziała, że przyjdzie mnie zbadać za 2 h. Pomimo regularnych skurczów po jej badaniu okazało się że nic nie drgnelo:( złamałam się, stwierdziłam, że idę spać, bo to się pewnie za moment rozejdzie. Wylaczylam aplikacje, ale nadal się mordowalam. O 3 przyszła lekarka, zbadala, stwierdziła, że nadal nic nie ruszylo więcej, ale skoro i tak nie mogę spać to idziemy na porodówke:) pierwsza moja położna to taka trochę mumia. Podlaczyla mi ktg i mnie na leżąco trzymała ponad godzinę, później lewatywa. W międzyczasie przyjechał mąż. Dała mi kroplowke i rozwarcie ruszyło do 5 i stop. Poprosiłam o zzo, ale anestezjolog nie wyraził zgody... O tym, że jest jeszcze gaz zapomniałam totalnie, a szkoda, bo jestem pewna, że mniej czulabym te bóle pleców. Poszłam pod prysznic, było trochę lepiej, choć bóle z kręgosłupa były straszne. Trochę lazilam, trochę lezalam. Przebiła pęcherz i przyszła nowa zmiana o 7 :) Moje wybawienie:) całe szczęście kobitka od razu zaproponowała gaz no i chyba dzięki niemu w ogóle do końca dałam radę. Na piłce rozwarcie doszło do 9 i znów stop. Szyjka nadal nie puściła do końca. Chciałam przec baaardzo, ale przez tą szyjke nie puszczona mi nie pozwalała. Nie do konca mi się udawało nie popierać. Podała mi oksytocyne, która słabo leciała (o czym się dowiedziałam już na łóżku porodowym). Szyjka puscila, rozwarcie doszło do 10 i po 20 min partych urodził się syn:) od razu wylądował na brzuchu, nie wierzyłam, że się udalo:)
Ponieważ nie czułam się na siłach, aby go trzymać podczas szycia chciałam, zeby zabrali go do mierzenia i dali tacie do kangurowania. Urodzenie łożyska to pikuś, do szycia mnie miejscowo znieczulili i nacpalam się gazem. Później się tulilismy chyba ze 3h, bo czekaliśmy aż zwolni się pokój rodzinny:)
Wielkim wsparciem dla mnie był mój mąż, bez niego na pewno by się to wszystko nie udało. Miałam duże kryzysy, a podczas parcia darlam się tak, że mnie chyba pół oddziału slyszalo:) Cały czas w głowie miałam, że coś pójdzie nie tak i skończy się cc.
Na koniec okazało się, że szyjka za mocno wytrenowana i dlatego tak trzymała, a skurcze były za krótkie, żeby wszystko przebiegło sprawniej :) osobiście uważam, że gdyby oksy dobrze leciała i od początku dostałabym gaz to też byłoby troszkę lepiej:) i zdecydowanie pierwsza położna nie powinna mnie tyle trzymać na leżąco, bo młody długo się nie mógł wstawić w kanał.
Ale przeżyłam, mam cudownego, zdrowego syna i to jest najwazniejsze:)
Kupy sadzi solidne, cycac się uczymy, ale jest troszkę ciężko, bo z siedzeniem nienajlepiej, ale myśle, że to chwilowe. Poza tym śpi i rozgląda się. Jest wspaniale!

Trzymam kciuki za pozostałe mamusie w 2paku!
 
Tak. Ma własną działalność. Codziennie mówi że przyjdzie wcześniej A potem informuje że jest problem i wraca około 23 lub później. Mówi że jest padnięty. Kładzie się. Gra na telefonie lub ogląda tv. Szybko zasypia. Dziecko to nie budzi. Pieluszki nie zmieni, nie nakarmić, nie przebierać bo się boi. Jak dziecko leży na łóżku to się nim zajmie w sensie pogłaskać czy poda smoka. Raz trzymał mała jak siedział i mu podałam.
Mój też ma własną działalność i specjalnie brał teraz mniej zleceń. Zależy mu bym karmiła piersia, a ze mała na niej wisi to pomaga ze wszystkim. Mówi, że nawet w nocy mogę go budzić by ją przebierac. Zrobiłam tak tylko jednej nocy by widział jak to jest budzić się co 2h. Ogólnie jeśli mała nie da sie w danym momencie odłożyć to robi wszystko, kończy obiad robic, wiesza lub wstawia pranie, zajmuje się starszą itp. On nie rozumie jak może mężczyzna nic nie robić w domu, a przed założeniem działalności tez pracował poza domem. Tego jak można nie wziąść swego dziecka na ręce tez nie rozumie (bo dziewczyny z sali narzeczony w ogóle nie brał). Nasza starsza miała 52cm, była malutka, bal się ale od początku brał na ręce.
 
@Dita jak Ci się sprawdza bujaczek tiny love?

Właśnie miałam pytać czy już dzieci dajecie do bujaczkow? My właśnie czekamy na nasz, wczoraj zamówiliśmy.
Mam tez ten co Sara bujak- kołyskę i ratuje mi życie [emoji28] mój syn srednio za pan brat ze spaniem jest i te wibracje są super, czasami go wkładam z otwartymi oczami i sam zasypia [emoji106]a nawet jak nie to puszczam muzyczkę i zdarza mu się wpaść w „trans”- czyli patrzy na ten pałąk i słucha z otwartymi oczkami[emoji8] od kilku dni nawet „gada” do niego, tzn.dzwieki wydaje [emoji23][emoji85][emoji23] także jestem bardzo zadowolona.
A tak w ogole to ustawiłam go w salonie i chłopak od małego przyzwyczajony do hałasu i jak spi to nic mi nie przeszkadza- ani nasze rozmowy, telewizor, krzyki brata czy dźwięki z kuchni (nie mam drzwi od kuchnia do tego pokoju), thermomiksa mogę zapuszczać czy mikrofalę[emoji33][emoji16] I często wszystko naraz [emoji85]jak była siostra z synkiem przedwczoraj to co chwila sie pytała czy nie za głośno rozmawiamy albo czy dzieci nasze nie bawią sie za głośno w swoim pokoju. Śmiałam sie ze Kubusiek dopiero druga drzemkę w dzień zalicza, a był wieczór [emoji28]ale jak spi to spi i można szaleć [emoji16][emoji5][emoji106].

Leżę wykończona na łóżku z obolalymi piersiami. Mam jakieś dreszcze. Wiem, że mała zaraz się obudzi i płakać mi się chce. Mój facet cały czas poza domem. Wogóle nie pomaga przy małej. Co najwyżej zakupy zrobi i przywozi je o 23. Smutno mi.
Przykro sie to czyta [emoji53] nie ma możliwości, żeby wziął jakieś wolne albo ograniczył tą pracę - przynajmniej na razie? Przecież oboje czekaliście na dzieciatko, przyszło na świat i potrzebuje obojga rodziców [emoji53]
A jak sie czujesz? Dreszcze przeszły??[emoji853]
Zaczęło się w sumie po teście oksy. Nie tak od razu, bo podczas kroplowki to te skurcze nie były dla mnie jakieś bolesne i tak jak Wam pisałam wszystko rozeszlo się po kościach.... Ale wrocilo:) pod wieczór tego samego dnia koło 19 zaczęłam dostawać skurczy, ale nie wiedziałam, że to to, bo były zupełnie inne niż te na teście. Na teście czułam, że skurcz idzie 'przez brzuch', a tu mnie bolały plecy nad pupa:( tego dnia oprócz męża nikt mnie nie odwiedzał, bo się ze wszystkimi poklocilam, o to ciśnienie kiedy w końcu urodze... Po 22 mąż pojechał do domu. Skurcze jak chodziłam były częściej, ale słabsze, jak lezalam dłuższe i rzadsze. Poszłam do pielęgniarki zapytać czy to może się tak zaczynać, ale mnie trochę olala. Koło 23 lekarka, która przechodziła usłyszała, że sobie pojekuje (byłam sama na sali) i mnie zbadala. Szyjka się skrócila do 0,5 rozwarcie 3. Dała mi czopki na te bóle z kręgosłupa i powiedziała, że przyjdzie mnie zbadać za 2 h. Pomimo regularnych skurczów po jej badaniu okazało się że nic nie drgnelo:( złamałam się, stwierdziłam, że idę spać, bo to się pewnie za moment rozejdzie. Wylaczylam aplikacje, ale nadal się mordowalam. O 3 przyszła lekarka, zbadala, stwierdziła, że nadal nic nie ruszylo więcej, ale skoro i tak nie mogę spać to idziemy na porodówke:) pierwsza moja położna to taka trochę mumia. Podlaczyla mi ktg i mnie na leżąco trzymała ponad godzinę, później lewatywa. W międzyczasie przyjechał mąż. Dała mi kroplowke i rozwarcie ruszyło do 5 i stop. Poprosiłam o zzo, ale anestezjolog nie wyraził zgody... O tym, że jest jeszcze gaz zapomniałam totalnie, a szkoda, bo jestem pewna, że mniej czulabym te bóle pleców. Poszłam pod prysznic, było trochę lepiej, choć bóle z kręgosłupa były straszne. Trochę lazilam, trochę lezalam. Przebiła pęcherz i przyszła nowa zmiana o 7 :) Moje wybawienie:) całe szczęście kobitka od razu zaproponowała gaz no i chyba dzięki niemu w ogóle do końca dałam radę. Na piłce rozwarcie doszło do 9 i znów stop. Szyjka nadal nie puściła do końca. Chciałam przec baaardzo, ale przez tą szyjke nie puszczona mi nie pozwalała. Nie do konca mi się udawało nie popierać. Podała mi oksytocyne, która słabo leciała (o czym się dowiedziałam już na łóżku porodowym). Szyjka puscila, rozwarcie doszło do 10 i po 20 min partych urodził się syn:) od razu wylądował na brzuchu, nie wierzyłam, że się udalo:)
Ponieważ nie czułam się na siłach, aby go trzymać podczas szycia chciałam, zeby zabrali go do mierzenia i dali tacie do kangurowania. Urodzenie łożyska to pikuś, do szycia mnie miejscowo znieczulili i nacpalam się gazem. Później się tulilismy chyba ze 3h, bo czekaliśmy aż zwolni się pokój rodzinny:)
Wielkim wsparciem dla mnie był mój mąż, bez niego na pewno by się to wszystko nie udało. Miałam duże kryzysy, a podczas parcia darlam się tak, że mnie chyba pół oddziału slyszalo:) Cały czas w głowie miałam, że coś pójdzie nie tak i skończy się cc.
Na koniec okazało się, że szyjka za mocno wytrenowana i dlatego tak trzymała, a skurcze były za krótkie, żeby wszystko przebiegło sprawniej :) osobiście uważam, że gdyby oksy dobrze leciała i od początku dostałabym gaz to też byłoby troszkę lepiej:) i zdecydowanie pierwsza położna nie powinna mnie tyle trzymać na leżąco, bo młody długo się nie mógł wstawić w kanał.
Ale przeżyłam, mam cudownego, zdrowego syna i to jest najwazniejsze:)
Kupy sadzi solidne, cycac się uczymy, ale jest troszkę ciężko, bo z siedzeniem nienajlepiej, ale myśle, że to chwilowe. Poza tym śpi i rozgląda się. Jest wspaniale!

Trzymam kciuki za pozostałe mamusie w 2paku!

Super, że marzenie o sn sie spełniło [emoji106][emoji5]a położnymi tak jest- zależy jaka sie trafi.. ja tez załapałam sie na zmianę o 7, ale i ta od w pół do szóstej jak mnie przyjęła, i ta od siódmej na te pol godziny -obie fajne były. Choć ta druga chyba bardziej koło mnie skakała - w sensie interesowała sie, ale to tez kwestia ze to już była końcówka - odejście wód i parte.. Niemniej dużo zależy od położnej na jaka sie trafi. Jedna sprawdza co dwie godziny o czeka do upadłego jak się coś zacznie dziać, a druga sie zainteresuje i np.poda oksy [emoji106][emoji5]
 
A co karmienia kp i butelki to mój i ssie cyca i butelkę bez problemu [emoji5] przechodzi płynnie z jednego na drugie, a mam zwykła butelkę avent natural. Mało tego - mimo dokarmiania mm - odpukać- nie ma żadnych problemów jelitowych [emoji28] owszem przy kupce czasami posteka czy miny strzela, ale ani jakiegoś płaczu nie ma, ani prężenia sie i prykania przy tym. Jak pryka to po prostu pryka - czuje jak trzymam albo słyszę [emoji85]kupki najczęściej przy cycu robi i czasami wymusza cyca nawet jak nie jest głodny-na robienie kupki. Daję mu- skoro mu to pomaga, a kupka wtedy jest szybko i efektywnie [emoji106][emoji23] starszy był cały czas na mm i nie miał żadnych kołek, i ogólnie wprowadzacie nowych pokarmów tez bezbolesnie przeszło. Łykał wszystko.. i nic mu nie było. Oby młodszy był podobny[emoji5]
Jedyne co mnie martwi to kozy w nosie [emoji853]a dzisiaj w nocy to nawet nie wiem czy to nie katarek.. zobaczę w dzień.. teraz spi... oby nie [emoji53]
 
Dziewczyny opiszę Wam moją przygodę z plantacja i od razu proszę na koniec o radę.

Na sali pogodowej nie dali mi małej do kangurowania golasa. Obraną położyli koło mnie i położną powiedziała że zaraz wróci i mi pomoże. Z pomocą mamy więc na czuje przystawilam mała i ładnie ssała siarę. Już na początku przygody z oksy zaczęło mi ciągnąć z piersi więc się nie martwiłam że jest pusto. Po 2 godzinach gdzieś mi ja zabrali żeby umyć samą główkę bo była mocno poruszona zaschnieta krwią. Długo mi jej nie oddawali bo akurat kapeli też inne noworodki.
Na sali sama mała przystawilam, kładąc ja na łóżku i leżeć obok niej bo tylko na ten pomysł wpadłam. Mała bardzo ładnie ciumkala i do 22 następnego dnia była tylko na moim mleku. Wtedy zaczęły się problemy z usypianiem. Mała się dała A ja się bałam że robię jej jakąś krzywdę. Poszłam z nią na ramkach do położnych gdzie wredna baba wydała się na mnie ze mam ja w łóżeczku wozić i że to jest krzyk głodowy. Zabrały mi dziecko i kazały przyjść z lozeczkiem. Jak wróciłem to ma szczęście tamta sobie poszła i inna babka zaczęła się nami zajmować. Po nie udanych próbach uspokojenia powiedziała żeby dać mm. W między czasie obgadały babkę od plantacji że na głupoty wciska i nie chcemy mm. Mała rzuciła się na mleko. Zjadła troszkę i.piszla spać. Od tej pory przy kolejnych 2 kamieniach po piersiach (15 min kazda) dawałem mm i młoda spała. Przy 3 karmieniu zasnęła już po samych piersiach i tak kilka karmię minęło. Potem znowu okres dopajania. Półtora dnia do wypisu znowu jadła tylko pierś. W domu do tej pory dostała tylko 2 razy mm.
W domu się nagle okazało że mam poranione sutki. Oprócz tego piersi nie były twarde ani bolące. Zaczęło mi z nich samoistnie kąpać mleko. Musiałam przejść na laktator. Po 1 dniu prawy sutek wrócił do normy i zaczęłam nim karmić. Lewy dalej był odciagany. Z jednej piersi siagalam od 40 do 50 mil. Od tej nocy zaczęłam karmić też lewą piersią. Od dwóch dni bardzo mi cieknie z piersi. Spałam z cyckami na wierzchu żeby je wietrzyć. Na prześcieradło wielką plama. Zaspany ubrałem koszulkę i poszłam siku. Zanim usiadłam na kibelku, miałam mega zalana koszule. Pojawił mi się guzek koło pachy prawej. Zaczynam mieć te cyrki obolałe. Czy to jest normalne? Jak sobie z tym radzić.
Przede wszystkim stanik i wkładki laktacyjne.
Po drugie guzek rozmasować można pod ciepłym prysznicem.
Czy guzek jest w tej lewej piersi do której nie dostawiłaś tylko laktator szedł w ruch?
Ściągaj tylko do uczucia ulgi bo nakręcasz laktację a z tego co piszesz masz nawał pokarmu.
Na bolące piersi okład z tłuczonych liści kapusty

Sent from my LG-M250 using Forum BabyBoom mobile app
 
reklama
Heyo ! Wczoraj miałam planowane cc :)
Obylo sie bez komplikacji, jestem zadowolona mala przyszła na świat kolo 14:30 poszyli mnie i o 15:40 juz szlam na zwykła sale:)
O 20 pierwsza kapiel,troche sie krecilo ale to nic - bol? Nie wiem czu podczas okresu nie bolało bardziej :)
Jest 6 rano a ja sama chodzę i sie ogarniam;)
Wczoraj malutka mialam od 16 takze do 20 :)
Spala,zjadla z butli 15ml i poszła spac:)
Potem o 19 znowu 15 i znowu spać
Czasem sie dre bez powodu ale przy dotyku i bliskości przestaje;)
Jest kochana :)
Waga z usg 12.11 byla 3100 a 10 dni później czyli wczoraj urodziła sie 3,480 i 56 cm :)
10 /10 czyli zdrowiutka:)
 
Do góry