O, to, to! Ja myślę co miesiąc, że jestem w ciąży
Coś mnie zakłuje - "To na pewno implementacja!". Zrobi mi się niedobrze - "To pierwszy zwiastun!". Jestem głodna - "Czy ja mam ochote na buraczki? Tak! Mam ochotę na buraczki! To na pewno pierwsza zachcianka!"
♀ A potem cyk, okres, 2 dni rozpaczy, 3 dni wk*urwienia. Za chwilę: "Okej! Nowy cykl, nowa ja! Kochanie szykuj się do pełnienia małżeńskich obowiązków!". Za 10 dni znowu się nakręcam, że tym razem to już na pewno się udało, bo tu coś ciśnie, a tam coś ciągnie... i tak już prawie rok
Cud, że ten mój mnie jeszcze nie zapakował w kaftan i nie odesłał do specjalisty
Niestety sama jestem winna, bo sobie ubzdurałam dziecko przed 30stką i nie mogę tej myśli odpuścić... (moi rodzice mieli 41 i 45 lat jak ja się urodziłam, więc mam mega parcie na bycie "młodą" mamą).