reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopadowe kreski 🍁🍂🍁

A pro po ginekologów i ich wiedzy... szwagierka poszła do pierwszego lepszego lekarza w mieście, żeby potwierdzić ciążę. Zrobili usg I usłyszała, że wszystko ok 5 tydzień. Za dwa tygodnie kolejna wizyta, ten sam lekarz i znowu usłyszała, że wszystko ok i że to 5 tydzień 🤯
Pewnie źle zmierzył któryś
 
reklama
Naprawdę mnie przerażacie tymi historiami.

Wychodzi na to, że u mnie ginekolodzy na NFZ to złoto.

Nie dziwię się teraz, że dziewczyny prowadzą ciąże tylko prywatnie.
Po Waszych epizodach nie mam wątpliwości, że zostanę przy NFZ w moim mieście, bo opieka nie różni się znacząco od tej prywatnej.

Za to te rzeczy, które czytam są, jak opowieści z krypty.
 
Ja i bliskie mi kobiety chodzimy tylko prywatnie i tylko do jednego lekarza. Bo choć prywatnych gabinetów jest pełno to poziom opieki jest bardzo różny. Ta historia ze szwagierka to też z prywatnego gabinetu... Koleżanka mieszka w innym województwie i ona ma super opiekę na NFZ. A ja za każdą wizytę z usg 230, a jak do tego cytologia to 280. Teraz robiłam wyniki to 415, jutro wizyta 230...
 
Ja i bliskie mi kobiety chodzimy tylko prywatnie i tylko do jednego lekarza. Bo choć prywatnych gabinetów jest pełno to poziom opieki jest bardzo różny. Ta historia ze szwagierka to też z prywatnego gabinetu... Koleżanka mieszka w innym województwie i ona ma super opiekę na NFZ. A ja za każdą wizytę z usg 230, a jak do tego cytologia to 280. Teraz robiłam wyniki to 415, jutro wizyta 230...
Takie historie strasznie podnoszą mi ciśnienie, bo tak naprawdę niewiadomo po co opłacamy co miesiąc składki, skoro wychodzi na to, że część kobiet w Polsce nie ma nawet dostępu do ginekologów na NFZ.
A jeśli już ma, to w gabinetach brak jest sprzętu.

W moim otoczeniu większość kobiet chodzi do ginekologa na NFZ.
W zasadzie większość prowadziła ciąże na NFZ- a zarabiamy dość dobrze i powiedzmy szczerze- mogłybyśmy leczyć się prywatnie.

Tylko skoro opieka na NFZ jest dobra i oczekiwanie na wizytę jest w miarę krótkie (do miesiąca czasu w przypadku standardowej wizyty, bo ciążowe są szybciej), to po co płacić?

W tym roku miałam robioną cytologię już dwa razy. Oczywiście w państwowej placówce.
 
Takie historie strasznie podnoszą mi ciśnienie, bo tak naprawdę niewiadomo po co opłacamy co miesiąc składki, skoro wychodzi na to, że część kobiet w Polsce nie ma nawet dostępu do ginekologów na NFZ.
A jeśli już ma, to w gabinetach brak jest sprzętu.

W moim otoczeniu większość kobiet chodzi do ginekologa na NFZ.
W zasadzie większość prowadziła ciąże na NFZ- a zarabiamy dość dobrze i powiedzmy szczerze- mogłybyśmy leczyć się prywatnie.

Tylko skoro opieka na NFZ jest dobra i oczekiwanie na wizytę jest w miarę krótkie (do miesiąca czasu w przypadku standardowej wizyty, bo ciążowe są szybciej), to po co płacić?

W tym roku miałam robioną cytologię już dwa razy. Oczywiście w państwowej placówce.
Nawet jak gdzieś jest dostęp do ginekologa na NFZ to szansa na to, że ten ginekolog będzie miał pojęcie o leczeniu niepłodności jest bliska zero 🤷. Smutne to jest ale niestety prawdziwe.
 
Dżemdoberek :) ja z takim pytaniem, czy jest sens robić jutro progesteron (7dpo, dla samej siebie żeby potwierdzić bądź wykluczyć owu) jeśli jestem dość mocno przeziębiona, katar spory i ból gardła.. nie zaburzy to wyniku? :)
 
Nawet jak gdzieś jest dostęp do ginekologa na NFZ to szansa na to, że ten ginekolog będzie miał pojęcie o leczeniu niepłodności jest bliska zero 🤷. Smutne to jest ale niestety prawdziwe.
Myślę, że w naszym kraju temat leczenia niepłodności kuleje.

Rządzący krzyczą i alarmują, że rodzi się mało dzieci, a jak przychodzi co do czego, to diagnostyka i leczenie w tym kierunku i tak możliwa jest w głównej mierze prywatnie.

Ja już zastanawiam się, jak w razie czego „ugryźć” ten temat, by choć część zrobić państwowo, bo jak zobaczyłam ceny histeroskopii, to wyskoczyłam z kapci.
 
reklama
Myślę, że w naszym kraju temat leczenia niepłodności kuleje.

Rządzący krzyczą i alarmują, że rodzi się mało dzieci, a jak przychodzi co do czego, to diagnostyka i leczenie w tym kierunku i tak możliwa jest w głównej mierze prywatnie.

Ja już zastanawiam się, jak w razie czego „ugryźć” ten temat, by choć część zrobić państwowo, bo jak zobaczyłam ceny histeroskopii, to wyskoczyłam z kapci.
Histeroskopia to jest akurat jedyne co mi zafundowano państwowo :p to się da zrobić u lekarza, który pracuje w szpitalu
 
Do góry